Piątkowy hit zakończył się rozczarowującym wynikiem... Fot. PAP/EPA/Anna Szilagyi

Wielkie rozczarowanie

Pojedynek Holandii i Francji zakończył się pierwszym w tym turnieju bezbramkowym remisem. To zły wynik dla Polski.


Starcie holendersko-francuskie wzbudzało wiele emocji przed samym startem. Obserwatorzy zmagań nie otrzymali jednak wspaniałego, pachnącego i radującego podniebienie dania. Zamiast tego dostali dość ciężkostrawny posiłek, który zapowiadał się bardzo ciekawie, a jednak pozbawiony był „soli” - bramek. Już sam początek rywalizacji wskazywał, że obserwujących czeka coś odwrotnego. Wszystko za sprawą kapitalnych interwencji bramkarzy. Najpierw, jeszcze w 1 minucie bronił Mike Maingan. Niedługo później kapitalnie odbił piłkę młodszy o kilka lat vis-a-vis, Bart Verbruggen.

Fani francuskiego zespołu zapewne martwili się przed spotkaniem, jak poradzą sobie ich ulubieńcy w momencie, gdy na boisku brakować będzie zdecydowanego lidera i gwiazdy reprezentacji, a więc kurującego złamany nos Kyliana Mbappe. Kapitan reprezentacji zmuszony był z tego powodu tymczasowo oddać opaskę kapitańską Antoineowi Griezmannowi. Doświadczony gracz Atletico Madryt budzi u kolegów na tyle duży respekt, że „Les Bleus” zmarnowali okazję na zdobycie gola! Adrien Rabiot miał prosty wybór - uderzyć na bramkę lub dograć do Griezmanna. Wybrał drugą, jak się okazało, gorszą opcję. Piłka nie wylądowała w siatce bramki Verbruggena. W drugiej połowie także miał piłkę, wręcz meczową, na nodze. Kapitalnie obronił jednak młody bramkarz „Oranje”.

Francja nie potrafiła nazbyt często zagrozić Holendrom. Opierała swoje akcje ofensywne przez dłuższe rozgrywanie. Kończone były najczęściej uderzeniami sprzed pola karnego. „Oranje” z kolei woleli prostsze rozwiązania. Ronald Koeman doskonale zdawał sobie sprawę z faktu, iż Francja nie odda jego podopiecznym pola gry, więc będzie musiał skierować do ofensywy graczy szybkich i dynamicznych. Nastawienie na kontratak nie przynosiło jednak skutku. Kolejne ataki Holendrów były neutralizowane przez defensywę francuską. Trzeba przyznać, że długimi minutami spotkanie od siebie odrzucało. Piłkarska „sól” prawie pojawiła się w 69 minucie. Holendrzy za sprawą Xaviego Simonsa mieli wyjść na prowadzenie. Wykorzystał zamieszanie w polu karnym i uderzył na bramkę Maingana. Ten nawet nie rzucił się do piłki, zasłonięty przez Denzela Dumfriesa, który był na spalonym. Decyzja VAR-u była jednoznaczna. Gol nie został uznany. Ostatecznie mecz zakończył się bezbramkowym remisem. Wynik powoduje, że Polska żegna się z niemieckim Euro...

(ptom)