Sport

Wielkie powroty

Niecałe trzy miesiące temu Kamil Grosicki żegnał się z kibicami reprezentacji, a teraz Jan Urban uwzględnił go przy powołaniach na swoje pierwsze zgrupowanie.

Skrzydłowy nie powiedział „do widzenia", a „do zobaczenia". Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

REPREZENTACJA POLSKI

W czerwcu Michał Probierz zdecydował o zabraniu opaski kapitana Robertowi Lewandowskiemu, przekazując ją Piotrowi Zielińskiem. Snajpera Dumy Katalonii zabrakło wówczas na zgrupowaniu, ponieważ chciał odpocząć po wyczerpującym sezonie. Ówczesny selekcjoner swoją decyzją rozpoczął lawinę kolejnych zdarzeń – napastnik Barcelony zrezygnował z gry w reprezentacji z uwagi na brak zaufania szkoleniowca, Zieliński nawet nie zagrał jednego meczu w roli pierwszego kapitana, ponieważ doznał kontuzji przed meczem z Finlandią (1:2), po czym Probierz opuścił pokład, podając się do dymisji. Do reprezentacji dołączył więc Jan Urban, który z PZPN-em podpisał kontrakt 16 lipca, a wczoraj wysłał pierwsze powołania na najbliższe mecze eliminacji do mistrzostw świata z Holandią (4 września w Rotterdamie) i Finlandią (7 września w Chorzowie). Na swój debiut w roli selekcjonera Lewandowskiego powołał, którego rozłąka z kadrą była więc niezwykle krótka.

Powrót z emerytury

Podczas czerwcowego zgrupowania doszło też do małego spięcia na linii Lewandowski – Kamil Grosicki. Skrzydłowy Pogoni Szczecin przyjechał na Górny Śląsk, żeby rozegrać pożegnalny mecz w biało-czerwonych barwach. Wystąpił na Stadionie Śląskim przeciwko Mołdawii (2:0). Przyznał wówczas, że przykro mu, iż Lewandowski nie pojawił się na zgrupowaniu (z powodu wspomnianego zmęczenia), bo przez lata występowali w reprezentacji razem. "Lewy" zreflektował się, pojawił się w Chorzowie w roli kibica, a później tłumaczył, że była to zaplanowana niespodzianka dla Grosickiego, choć mało kto mu w to uwierzył… Pożegnanie Grosickiego odbyłoby się jednak nawet bez obecności najskuteczniejszego zawodnika w historii reprezentacji Polski. Po nieco ponad 30 minutach piłkarz Pogoni zszedł z boiska, dziękując kibicom za lata wsparcia. Kilka dni później, gdy odbył się mecz z Finlandią, z obozu Grosickiego zaczęły dobiegać sygnały, że jednak za szybko zakończył reprezentacyjną karierę. Gdy Probierz podał się do dymisji, sygnały te były coraz głośniejsze, bo przecież w poprzednich miesiącach nie grał w kadrze głównie z powodu systemu gry bez skrzydłowych. W końcu sygnały o chęci powrotu były tak silne, a forma 37-latka tak dobra, że Jan Urban nie mógł pominąć go przy powołaniach. Grosicki po zakończeniu reprezentacyjnej kariery, wrócił do kadry po… niecałych trzech miesiącach rozłąki. Wydaje się przy okazji, że tym powołaniem Jan Urban sygnalizuje, że może nastąpić powrót do gry ze skrzydłowymi zamiast wahadłowych!

Miesiącami pomijani

Powroty Lewandowskiego i Grosickiego nastąpiły po krótkiej przerwie, ale są za to bardzo spektakularne, biorąc pod uwagę okoliczności. Natomiast Jan Urban postanowił „odkurzyć” też innych zawodników! Na najbliższe mecze powołany został Tomasz Kędziora. Defensor PAOK-u Saloniki po raz ostatni widziany był w biało-czerwonym trykocie w 2023 roku, podczas kwalifikacji do mistrzostw Europy. W październiku zagrał ostatni mecz z Mołdawią (1:1) i od tego czasu nie zagrał ani minuty u Michała Probierza. W bardzo podobnej sytuacji jest Paweł Wszołek, który też wraca do reprezentacji. Dla niego mecz z Mołdawią także był tym ostatnim w narodowych barwach. W odróżnieniu od Kędziory, on otrzymał jednak od tego czasu powołanie – w marcu 2024 roku został dodatkowo powołany na finał barażu z Walią (0:0, 4:5 w karnych). W meczu nie zagrał, nie usiadł nawet na ławce.

Po latach nieobecności do reprezentacji wrócił też Kamil Grabara. Bramkarz Wolfsburga po raz ostatni był czynnym członkiem kadry w 2022 roku, podczas mistrzostw świata w Katarze, na które dostał powołanie od Czesława Michniewicza. Grał wówczas w FC Kopenhaga. Selekcjonerzy się zmieniali, Grabara się rozwijał, w 2024 roku przeniósł się do Bundesligi, w której szybko stał się jednym z wyróżniających się bramkarzy, ale na powołanie się nie doczekał. Musiało dojść do zmiany selekcjonera, żeby jego starania zostały zauważone; dowodem, że Urban od razu powołał go do kadry na swoje debiutanckie mecze. Powrót do reprezentacji zaliczył też Przemysław Wiśniewski. Do tej pory otrzymał tylko raz powołanie do dorosłej kadry, od Fernando Santosa. Siedział na ławce w towarzyskim meczu z Niemcami w 2023 roku (1:0). Nie zadebiutował w kadrze. Teraz Jan Urban dostrzegł do w Spezii (Serie B) i przywrócił go po dwóch latach przerwy do reprezentacyjnego kręgu.

Debiutanci

Poza Wiśniewskim szansę na debiut mogą dostać Jan Ziółkowski oraz Arkadiusz Pyrka. Pierwszy z nich był ważnym zawodnikiem Legii Warszawa, która w czwartek wywalczyła awans do Ligi Konferencji. 20-latek co prawda nie dokończył meczu z Hibernianem, bo zobaczył czerwoną kartkę w dogrywce. Jest jednak  ogromnym talentem, który zauważyli działacze AS Roma. Od tygodni ciągnęły się jego przenosiny do Włoch, aż w końcu w piątek defensor wylądował w Rzymie, gdzie przechodzi testy medyczne. Z kolei Pyrka w poprzednim sezonie zmagał się z poważnymi problemami. Przez to, że nie chciał przedłużyć kontraktu z Piastem, gliwiczanie zdecydowali się na rezygnację z jego usług. Od początku 2025 roku nie zagrał ani jednego meczu w ekstraklasie. Po zakończeniu sezonu, zakończyła się też umowa Pyrki, który od razu przeniósł się do FC St. Pauli. Już zdążył zadebiutować Bundeslidze – w poprzedni weekend zagrał w pierwszym składzie w rywalizacji  z Borussią Dortmund. Teraz może świętować pierwsze powołanie do dorosłej reprezentacji.

Kacper Janoszka