Wielki żal i ogromna radość
Na treningach wyglądają świetnie, ale na mecze nie potrafią tego przełożyć - w ten sposób derbową porażkę z Rekordem starał się wytłumaczyć Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała.
W znacznie lepszym nastroju był szkoleniowiec zwycięzców. - Cieszymy się niezmiernie. Mamy bowiem świadomość, jakim zespołem graliśmy i co w historii Bielska-Białej znaczy Podbeskidzie. Choć jesteśmy dopiero raczkującym klubem, to nikt przed meczem nie mógł nam zabrać tego, że możemy powalczyć i odnieść historyczne zwycięstwo - mówił Dariusz Klacza. - W tym meczu wszystko, co się wydarzyło, było historyczne. Na tym budowałem odprawę i realizowałem cały tydzień pracy. Wiedziałem, że możemy dokonać wielkiej rzeczy dla Rekordu i dopięliśmy swego. Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to muszę powiedzieć, że mieliśmy świetnie przeanalizowanego rywala. Wiedzieliśmy, w jakich elementach mamy szansę i co musimy robić na boisku. Wiedzieliśmy też, że Podbeskidzie gra bardzo intensywnie, jest mocne w ataku szybkim i ma dobrych piłkarzy. Na razie słabo punktuje, ale jestem przekonany, że to się zmieni, bo pewna i dobra robota jest w tym klubie wykonywana. Zagraliśmy kapitalnie w obronie i ataku szybkim. Dla mnie faul w polu karnym był, ale nie chcę się o nim szeroko wypowiadać. Dużo nam ta decyzja ułatwiła, bo zdobyliśmy gola i złapaliśmy tempo gry. Rywale nie mieli nic do stracenia i grając o zawodnika mniej mogli strzelić bramkę wyrównującą.
Dzięki prestiżowej wygranej beniaminek z Cygańskiego Lasu przeskoczył w drugoligowej tabeli lokalnego rywala. W 12 kolejkach zgromadził 12 punktów i zajmuje 12. miejsce. Spadkowicz z kolei plasuje się lokatę niżej i ma 2 „oczka” mniej.
(gru)