Sport

Wielki żal i ogromna radość

Na treningach wyglądają świetnie, ale na mecze nie potrafią tego przełożyć - w ten sposób derbową porażkę z Rekordem starał się wytłumaczyć Krzysztof Brede, trener Podbeskidzia Bielsko-Biała.

Lokalnego rywala nie pokonuje się co tydzień i zawodnicy Rekordu doskonale o tym wiedzą. Fot. Krzysztof Dzierżawa/PressFocus

Myślę, że mecz miał ciekawy przebieg i kilka bardzo ważnych momentów. Na nasze nieszczęście nie wykorzystaliśmy tych kluczowych - to słowa Krzysztofa Bredego, który miał na myśli sytuację Lucjana Klisiewicza, wychodzącego sam na sam z bramkarzem, a także „pudło” Lionela Abate. - W tych dwóch momentach mogliśmy, a nawet powinniśmy objąć prowadzenie i możemy żałować, że tego nie zrobiliśmy. W pierwszej odsłonie mecz był dynamiczny z obu stron, dużo w nim było piłkarskiego rzemiosła. Po rozmowie z przerwie chcieliśmy - z małymi korektami - podobnie funkcjonować w drugiej połowie. Kluczowy moment, który mocno wpłynął na wynik, to rzut karny i czerwona kartka dla naszego zawodnika. Rekord z tego skorzystał, a my swoich wcześniejszych nie. Szukaliśmy korekt, zmiany ustawienia, zastanawialiśmy się, jak powalczyć o bramkę wyrównującą. Był na to pomysł, ale zabrakło skutecznej realizacji. W końcówce spotkania zostaliśmy „dobici” dwiema akcjami, przegraliśmy historyczne derby 0:3 i jest to dla nas bardzo zła wiadomość. Powiedziałem drużynie w szatni, że nie układa nam się ten sezon tak, jak byśmy chcieli. Na treningach moi zawodnicy wyglądają świetnie, ale na mecze nie potrafią tego przełożyć, przesypiając kluczowe momenty - oceniał trener Podbeskidzia.

W znacznie lepszym nastroju był szkoleniowiec zwycięzców. - Cieszymy się niezmiernie. Mamy bowiem świadomość, jakim zespołem graliśmy i co w historii Bielska-Białej znaczy Podbeskidzie. Choć jesteśmy dopiero raczkującym klubem, to nikt przed meczem nie mógł nam zabrać tego, że możemy powalczyć i odnieść historyczne zwycięstwo - mówił Dariusz Klacza. - W tym meczu wszystko, co się wydarzyło, było historyczne. Na tym budowałem odprawę i realizowałem cały tydzień pracy. Wiedziałem, że możemy dokonać wielkiej rzeczy dla Rekordu i dopięliśmy swego. Jeśli chodzi o przebieg spotkania, to muszę powiedzieć, że mieliśmy świetnie przeanalizowanego rywala. Wiedzieliśmy, w jakich elementach mamy szansę i co musimy robić na boisku. Wiedzieliśmy też, że Podbeskidzie gra bardzo intensywnie, jest mocne w ataku szybkim i ma dobrych piłkarzy. Na razie słabo punktuje, ale jestem przekonany, że to się zmieni, bo pewna i dobra robota jest w tym klubie wykonywana. Zagraliśmy kapitalnie w obronie i ataku szybkim. Dla mnie faul w polu karnym był, ale nie chcę się o nim szeroko wypowiadać. Dużo nam ta decyzja ułatwiła, bo zdobyliśmy gola i złapaliśmy tempo gry. Rywale nie mieli nic do stracenia i grając o zawodnika mniej mogli strzelić bramkę wyrównującą.

Dzięki prestiżowej wygranej beniaminek z Cygańskiego Lasu przeskoczył w drugoligowej tabeli lokalnego rywala. W 12 kolejkach zgromadził 12 punktów i zajmuje 12. miejsce. Spadkowicz z kolei plasuje się lokatę niżej i ma 2 „oczka” mniej.

(gru)