Wielki powrót Trefla!
Niesamowita zmiana akcji w finale ekstraklasy. Zespół, który przed tygodniem był o krok od wyeliminowania, wyrównał stan i jest faworytem decydującego meczu.
Wielki powrót Trefla!
Niesamowita zmiana akcji w finale ekstraklasy. Zespół, który przed tygodniem był o krok od wyeliminowania, wyrównał stan i jest faworytem decydującego meczu.
ORLEN BASKET LIGA
Sopocianie w wielkim stylu wygrali mecz numer 6 w Szczecinie. Po raz pierwszy w tej finałowej serii jeden z zespołów przekroczył 100 pkt (dotychczas najlepszym wynikiem było 88 pkt Trefla). Byliśmy także świadkami największej różnicy punktowej (21 - dotąd było 16 „oczek”). Trefl wygrał, bo był wyjątkowo skuteczny przede wszystkim z dystansu - 17 „trójek” na 26 prób (65% skuteczności) to jeden z najlepszych wyników w tym sezonie! Paul Scruggs (5/7), Jarosław Zyskowski (3/4), Jakub Schenk (3/5) czy Andy Van Vliet (4/4) przy próbach zza łuku niemal się nie mylili. King grał nieźle, ale wobec takich celowników rywali nie miał szans. - We wcześniejszych meczach pudłowali, a w Szczecinie zaliczyli 17 „trójek”. To chyba ich rekord! Wynik nie do końca odzwierciedla walkę, ale to rywale kontrolowali mecz. Uważam, że zatrzymanie Trefla poniżej 80 pkt może nam pomóc w niedzielę. Jeśli rzucą więcej, to będą problemy - przyznaje Arkadiusz Miłoszewski, szkoleniowiec Kinga. - Trefl miał w czwartek więcej energii, a nam jej brakowało. U nas zawiódł mental. Prowadziliśmy przecież 3:1, myśleliśmy, że łatwo to zakończymy. Uciekła nam szansa, pełne trybuny też po części nas przerosły.
W Sopocie odżyły nadzieje. - Ciężko zapracowaliśmy na ten sukces. Wykonaliśmy kawał dobrej roboty. To była bardzo twarda walka przed całe 40 minut. Trafialiśmy trudne rzuty i to było kluczowe - przyznał Paul Scruggs. Amerykanin był jednym z bohaterów Trefla; rzucał za trzy jak natchniony. - Złapałem rytm, czuję pewność siebie - dodał.
W niedzielę ostatni, siódmy mecz finałowy w trójmiejskiej Ergo Arenie i rozpędzony Trefl będzie faworytem. Ale King lubi grać na wyjazdach. Co będzie decydujące? - Mental. Kto bardziej uwierzy, że może, ten wygra. Trefl po dwóch zwycięstwach może myśleć o prawie serii i kolejnej wygranej, ale my potrafimy zwyciężać na wyjazdach - przekonuje trener Miłoszewski. Jego zespół pod tym względem nie ma sobie równych. W tym sezonie już dwa razy triumfował w Sopocie, a w fazie zasadniczej z 15 meczów wygrał 13!
Zdaniem trenera sopocian kluczowa będzie gra w defensywie. - King to zespół fizyczny, ale musimy go zatrzymać. Czeka nas jednak bardzo ciężkie wyzwanie. Nie uważam, byśmy mieli jakąś przewagę po tych zwycięstwach. Mecze były wyrównane. Trzeba unikać błędów, a jak to się uda, to damy sobie szansę. Skuteczność z dystansu jest ważna, ale na pewno nie możemy liczyć, że będzie to 65%, jak w czwartek - stwierdził Żan Tabak, trener Trefla.
- W niedzielę kluczowa będzie obrona. To grą w defensywie sięga się po mistrzowskie tytuły - wtóruje trenerowi Scruggs.
Początek niedzielnego meczu o 20.00.
(pp)