Sport

Wielki powrót „Szumiego”

Maja Chwalińska i Kamil Majchrzak znów zaprezentują się w turnieju głównym Wielkiego Szlema.

Kamil Majchrzak zagra w Australian Open po trzech latach przerwy.

W Melbourne w eliminacjach do głównej drabinki Australian Open wystartowała trójka polskich tenisistów. Dwoje z nich zakończyło je pełnym sukcesem. Maja Chwalińska (126. WTA) i Kamil Majchrzak (117. ATP) wygrali po trzy mecze i znów zobaczymy ich w akcji w turnieju wielkoszlemowym. W drugiej rundzie odpadł natomiast Maks Kaśnikowski (209. ATP).

W czwartek 23-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej, której meczami na antypodach emocjonuje się prezydent tego miasta („Tak jest! Gratulujemy i dalej trzymamy kciuki” – napisał Marcin Bazylak w mediach społecznościowych), w decydującej rundzie kwalifikacji pokonała 17-letnią Czeszkę Brendę Fruhvirtovą (197. WTA) 6:3, 6:4. Okazało się, że był to najłatwiejszy mecz Chwalińskiej spośród wszystkich w eliminacjach, trwał „tylko” 1,5 godziny; wcześniej Polka spędziła na korcie ponad 5,5 godziny, w tym prawie 3,5 na inaugurację z inną Czeszką, Dominiką Salkovą, broniąc dwie piłki meczowe.

Przeszczęśliwa Maja

– Jestem przeszczęśliwa. Na razie nie będę myśleć o żadnym meczu, bo chcę po prostu udać się do hotelu i zregenerować najlepiej, jak to tylko możliwe. Na pewno będę gotowa na główną drabinkę – stwierdziła zawodniczka BKT Advantage Bielsko-Biała.

Chwalińska po raz drugi w karierze wystąpi w zasadniczej części wielkoszlemowego turnieju. Debiutowała w Wimbledonie 2022, w którym dotarła do drugiej rundy – wówczas jednak organizacja WTA nie przyznawała za występ w Londynie punktów rankingowych, bo po zbrojnej agresji Rosji na Ukrainę organizatorzy wykluczyli z udziału w imprezie tenisistów Rosji i Białorusi.

Rozkręcał się z meczu na mecz

W czwartek z powodzeniem kwalifikacje zakończył także Kamil Majchrzak, pokonując Brytyjczyka Billy'ego Harrisa (126. ATP) 7:5, 6:2. Piotrkowianin, który w poniedziałek skończy 29 lat, także w pierwszym spotkaniu (z Argentyńczykiem Marco Trungellitim) zerwał się ze stryczka, broniąc dwa meczbole.

– Byłem tuż po przyjeździe prosto z Sydney i z wielkimi emocjami związanymi z finałem United Cup (Majchrzak był rezerwowym w polskiej drużynie dla Huberta Hurkacza i nie zagrał żadnego meczu – przyp. red.). Na otwarcie kwalifikacji byłem już praktycznie za burtą, grając w sumie przeciętne spotkanie. To było więc najważniejsze zwycięstwo, potem z meczu na mecz się rozkręcałem. W drugim spotkaniu, mimo że przegrałem pierwszego seta, czułem się już zdecydowanie lepiej na korcie. W ostatnim meczu dobrze grałem od samego początku. W środku pierwszego seta było dużo nerwowości z obu stron, jednak lepiej wytrzymałem końcówkę, chociaż była bardzo trudna, wykorzystałem dopiero... ósmą piłkę setową przy jego podaniu. W drugim secie poczułem się jeszcze pewniej na korcie, co przełożyło się na wynik – opisywał Majchrzak.

Zagra po raz trzynasty

Polak o ksywce „Szumi” do zasadniczych zmagań w Wielkim Szlemie wraca po dwóch sezonach, będzie to jego 13. udział. W 2023 roku był zawieszony po pozytywnym teście antydopingowym spowodowanym zanieczyszczoną odżywką, a w ubiegłym mozolnie odbudowywał ranking od zera. Zagrał w kwalifikacjach US Open 2024, ale odpadł w trzeciej rundzie. W Australian Open najlepszy wynik zanotował w 2022 roku, gdy awansował do 2. rundy.

– Jestem wyjątkowo szczęśliwy, że po trzech latach ponownie wystąpię w turnieju głównym w Melbourne. Przede wszystkim cieszę się, że w ogóle mogę zagrać w głównej drabince Wielkiego Szlema. To coś, do czego dążyłem i o czym marzyłem, będąc zawieszonym. Chcę, żeby występ w turnieju głównym sprawił mi czystą przyjemność. Plan minimum już spełniłem, teraz walczę o więcej. Ale w przeciwieństwie do poprzednich lat mam nadzieję, że zrobię to ze swobodną głową i będę cieszył się tym, że w ogóle mogę tu być – oznajmił Majchrzak.

(t)