Mario Zagallo – tytuły mistrza świata trzymały się go przez całe życie. Fot. PAP/EPA


Wielki jak Pele

W przeciągu kilku dni odeszły dwie z trzech osób, które mistrzostwo świata zdobywały jako piłkarze i trenerzy.

 

We wtorek w wieku 78 lat zmarł Franz Beckenbauer, wcześniej bo w piątek pożegnaliśmy Mario Lobo Zagallo. Zmarł w Rio de Janeiro w wieku 92 lat. Niemiec był mistrzem jako zawodnik w 1974, a potem jako szkoleniowiec „Die Mannschaft” 16 lat później. Brazylijczyk po sukcesy sięgał znacznie wcześniej. 


Dwa mistrzowskie tytuły

W 1958 roku na MŚ na szwedzkich boiskach Zagallo, wtedy jego nazwisko pisano przez jedno „l”, był ważnym zawodnikiem drużyny, która sięgnęła po swoje pierwsze mistrzostwo świata. Grał na pozycji lewego pomocnika, ale z powodzeniem odnajdywał się też z przodu. W finale ze Szwecją strzelił nawet gola w wygranym 5:2 spotkaniu. Trafił w II połowie na 4:1. „Bi-campeone” czyli podwójnym mistrzem świata, razem z takimi zawodnikami jak Pele, Garrincha, Nilton i Djalma Santos, bramkarz Gilmar, Vava, Zito czy Didi został cztery lata później na stadionach Chile, gdzie wielcy wtedy „Canarinhos” ponownie nie mieli sobie równych. Zagallo też grał wtedy w wyjściowym składzie. W pierwszym grupowym meczu z Meksykiem, który kanarkowa ekipa wygrała 2:0, również wpisał się na listę strzelców. Razem zresztą z Pelem. To był początek drogi do obrony tytułu, gdzie Brazylijczycy musieli sobie potem radzić bez kontuzjowanego Pelego. Świetnie wyszkolony techniczne, dobry taktycznie. Po turnieju w Chile znalazł się w jedenastce mistrzostw świata. Był jednym z ważniejszych graczy drużyny, która trzęsła wtedy światową piłką. Miał pseudonim „Wilk” z racji przedrostka Lobo w nazwisku. Dopiero w latach 90. powie reporterom, że jego nazwisko pisano nie przez jedno, a dwa „l” i tak jest teraz.

W drużynie narodowej występował do 1964 roku. Zaliczył 33 występy i 5 goli. W latach 60. grał już nie tak jak było wcześniej we Flamengo, a w Botafogo, z którym raz za razem wygrywał mistrzostwa stanowe. Tam też zaczął trenerkę. „Profesor” - taki zyskał wśród graczy przydomek, szybko się wybił. Pod jego wodzą Botafogo triumfowało w ligowych rozgrywkach stanowych w 1967 i 1968. Wygrało też ogólnokrajowe rozgrywki. Na ławce trenerskiej świetnie szło też jego koledze z boiska Didiemu, który w 1970 sensacyjnie doprowadził do ćwierćfinału mistrzostw świata reprezentację Peru, a potem przez kilka lat prowadził m.in. Fenerbahce.


Pierwszy w historii

Właśnie, pierwszy meksykański mundial w 1970 roku… Selekcjonerem „Canarinhos” jest były dziennikarz Joao Saldanha. Zbudował znakomicie funkcjonujący zespół z Pelem, a także z takimi graczami jak świetni strzelcy i dryblerzy Jairzinho, Rivelino, Tostao. Niestety dla siebie, Saldanha nie był w dobrych układach i kontaktach z ówczesnym szefem brazylijskiego futbolowego związku, a potem przez lata prezydentem FIFA Joao Havelange. Intrygi i wzajemna podjazdowa wojna skończyła się tym, że na kilka miesięcy przed meksykańskim mundialem Saldanha został zwolniony ze stanowiska! Sięgnięto po Zagallo. „Był wystarczająco mądry, aby zrozumieć, że każda zmiana w zgranym zespole na dwa i pół miesiąca przed mistrzostwami świata byłaby w najlepszym razie niemądra. Tym bardziej, że nieoczekiwana zmiana trenera, przeprowadzona w sposób tak bezceremonialny, nie mogła nie odbić się na stanie psychicznym drużyny” – pisał Igor Fiesunienko w książce „Pele, Garrincha, piłka…”.

Drużyna z Zagallo na trenerskiej ławce przeszła przez turniej w Meksyku jak burza, 6 meczów, 6 zwycięstw, 19 zdobytych bramek! Przez wielu ten właśnie zespół, który w finale 21 czerwca 1970 roku pokonała Italię 4:1, uznawany jest za najlepszy w historii. „Złota Nike” - puchar za mistrzostwo zdobyto na własność, a Zagallo stał się pierwszą osobą, która tytuł wywalczyła jako piłkarz i trener. Potem powtórzy to jeszcze tylko Franz Beckenbauer (1990) i Didier Deschamps (2018). 


Kolejne trenerskie sukcesy

Zagallo prowadził narodowy zespół do końca mundialu w Niemczech Zachodnich. Po porażce z Polską w lipcu 1974 w meczu o III miejsce odszedł. Pracował w klubach, pracował w krajach arabskich z reprezentacjami - Kuwejt, Arabia Saudyjska, ZEA. Na mundialu w 1994 był asystentem Carlosa Alberto Parreiry, żeby po mundialu w USA ponownie przez kilka lat prowadzić Brazylijczyków i wywalczyć Copa America, wygrać w Pucharze Konfederacji, a potem skończyć mundial 1998 na drugim miejscu.                           

Michał Zichlarz