Sport

Wielki dramat Francuzów

Gospodarze igrzysk nie obronią tytułu. Zwycięstwo wydarli im Niemcy, którzy w półfinale zmierzą się z niezłomnymi Hiszpanami.

Dika Mem nie wiedział, gdzie ma się schować... Fot. PAP/EPA

PIŁKA RĘCZNA

Dobiegała końca ostatnia minuta ćwierćfinałowego meczu Francja - Niemcy. Gospodarze prowadzili 29:28 i byli w posiadaniu piłki. Konkretnie miał ją w rękach Dika Mem, jeden z liderów i najlepszy strzelec zespołu. Mógł z nią zrobić wszystko, ale osaczony przez trzech rywali... stracił głowę i zwyczajnie oddał im piłkę. Przejął ją Renars Uscins i pokonał świetnie spisującego się Vincenta Gerarda; obronił m.in. 4 rzuty karne. Sędziowie postanowili się upewnić, czy wyrównujący gol padł przed końcową syreną, ale nie było potrzeby. W obozie „Trójkolorowych” zapanowała konsternacja. Mem nie wiedział co ze sobą zrobić, bo czuł się winny tego, że rywale doprowadzili do dogrywki. Koledzy go pocieszali, trener mobilizował, ale rozgrywający Barcelony ewidentnie nie był sobą. Potwierdziło się to w dodatkowym czasie gry, bo mimo kilku prób nie zdołał trafić do siatki. Czynili to jego koledzy, lecz w ciągu 10 minut żadnej ze stron nie udało się wypracować wyraźnej przewagi. Na 10 sekund przed końcem było 34:34, ale w posiadaniu piłki byli Niemcy i wspomniany Uscins wiedział, co z nią zrobić, zapewniając swojemu zespołowi półfinał.

Nie takiego zakończenia kariery oczekiwał Nikola Karabatić. Wybitny, wielce utytułowany szczypiornista liczył, że poprowadzi Francuzów do drugiego z rzędu mistrzostwa olimpijskiego z rzędu i z czystym sumieniem zejdzie z parkietu. Nie udało się, ale i tak otrzymał owacje publiczności, a wszystkiego najlepszego życzyli mu również rywale.

Niemcy mogą się już szykować do piątkowego (16.30) półfinału, w którym zmierzą się z Hiszpanami. Tych drugich można określić mistrzami horrorów, bo niemal w ostatniej chwili w fazie grupowej pokonali Chorwatów, dzięki czemu znaleźli się w ósemce, a wczoraj - w równie dramatycznych okolicznościach - okazali się lepsi od Egipcjan. Początkowo nic nie wskazywało na zwycięstwo Hiszpanów. Przez większość meczu na prowadzeniu byli Afrykanie. Do do nich należała premierowa odsłona i 20 minut drugiej połowy. Dopiero w 53 minucie Hiszpanie złapali kontakt (22:21) i poczuli, że są w stanie dopaść rywali. Uczynili to w samej końcówce, w czym wydatnie pomógł kapitalnie broniący Gonzalo Perez De Varagas. To on w ostatniej akcji dogrywki zatrzymał kąśliwy rzut rywala, a po chwili został przygnieciony przez uradowanych kolegów.

Trzeci mecz 1/4 finału również był zacięty i trzymał w napięciu do ostatnich sekund, ale w derbach Skandynawii minimalnie lepsi od Szwedów okazali się Duńczycy, którzy w walce o finał zmierzą się ze zwycięzcą spotkania Norwegia - Słowenia (zakończył się po zamknięciu wydania).

Ćwierćfinały mężczyzn: Niemcy - Francja 35:34 (14:17, 29:29), Hiszpania - Egipt 29:28 (8:12, 25:25), Dania - Szwecja 32:31 (16:16)

Półfinały kobiet, dziś grają: Szwecja - Francja (16.30), Norwegia - Dania (21.30).

(mha)