Szymon Marciniak (na zdjęciu)z Tomaszem Listkiewiczem i Adamem Kupsikiem - nasza eksportowa trójka. Fot. Alfonso Jimenez Valero /CordonPress/PressFocus.pl

Wiele się zmienia

Rozmowa z Piotrem Lasykiem, ligowym sędzią z Bytomia, międzynarodowym arbitrem VAR


Takie turnieje jak mistrzostwa Europy są poligonem doświadczalnym, momentem wdrażania nowych metod.

Jakiego sędziowania możemy się spodziewać na Euro?

- Każdy turniej przynosi coś nowego. Czasami jakieś nowe trendy, które trudno sobie wcześniej uzmysłowić. Takie turnieje są poligonem doświadczalnym, momentem wdrażania nowych metod. Sędziowie w Niemczech, są już po spotkaniu, na którym przedstawiono im wytyczne. Briefing prowadził Roberto Rosetti, który jest szefem kolegium sędziów UEFA. Wiem, że była mowa o komunikacji, o dbaniu o wizerunek

Czyli?

- Chodzi choćby o zachowania zawodników czy osób funkcyjnych wobec zespołu sędziowskiego. Widok zawodników biegnących z pretensjami do sędziego i otaczających go wianuszkiem nie jest dobrym obrazem dla publiczności.

Tylko kapitan każdej z drużyn jest odpowiedzialny za komunikację z arbitrem, nikt inny.

To jak sędzia ma się zachowywać kiedy obiegną go wściekli piłkarze albo nawet szturchną? Nie może dać pięciu czerwonych kartek, bo będzie koniec widowiska.

- A dlaczego nie, jeśli naruszana jest jego nietykalność? Kontakt bezpośredni to każdorazowa czerwona kartka! Kwestia jest taka, co robić,żeby takich sytuacji unikać. Istotne przypomnienie przed Euro dla wszystkich: tylko kapitan każdej z drużyn jest odpowiedzialny za komunikację z arbitrem, nikt inny. Dobrze się stało, że zostało to zaakcentowane i przypomniane. A inne sprawy? Też jestem ciekawy. Jeszcze nie rozeszło się w środowisku czego się spodziewać. Na pewno pojawi się coś nowego o czym po turnieju będziemy dyskutować. Wiele się zmienia.

Sędziowie mają wkrótce komunikować na stadionie kibicom jaką decyzję podjęli. Przygotowujemy się do tego.

Na przykład?

- Wkrótce najciekawsza może być zmiana powoli wprowadzana właśnie przez FIFA. Podczas jednego z niedawnych światowych turniejów młodzieżowych po wideoweryfikacji arbiter poprzez specjalny przycisk miał połączenie z głośnikami na stadionie i komunikował po pierwsze – jaką podjął decyzję i po drugie – co spowodowało, że właśnie taką i jaki przepis o tym zdecydował. Jeśli rozwiązanie się sprawdzi, zostanie wdrożone podczas najważniejszych turniejów. Myślę, że tego wszyscy oczekują. Widzowie na stadionie nie mają takich informacji jak telewidzowie. Krótka, zwięzła informacja powinna pomóc. Podejrzewam, że jeśli UEFA to wdroży, rozwiązanie pojawi się bardzo szybko w federacjach krajowych. Oczywiście potrzebne jest odpowiednie przygotowanie sędziów. Nie ukrywam, że się do tego przygotowujemy. Trzeba wiedzieć co powiedzieć w takim momencie ze świadomością, że słucha cały stadion.

Sędziowie są takimi samymi ludźmi jak piłkarze, każdy ma inny charakter, co może przecież wpływać na sposób prowadzenia gry. Jest pan za uniformizacją arbitrów, wszyscy mają poruszać się wedle tych samych schematów?

- Na pewno według tych samych... przepisów. Ale przecież drużyny nie są jednakowe, zawodnicy również. To naturalne, że z sędziami jest podobnie. To byłoby szare, gdyby wszyscy arbitrzy byli tacy sami. Jednolitość powinna być zachowana w obszarze interpretacji zapisów gry i tyle. Fundamentów należy się trzymać. Tu wszyscy musimy być podobni, nawet tacy sami. Ale jeśli chodzi o styl sędziowania - wartością jest, uważam, fakt, że między sobą się różnimy. W tym momencie widać jak ważna jest rola obsadzającego: nie każdy sędzia będzie pasował do konkretnego zestawu rywali. Do stylów drużyn dopasowuje się arbitrów! Dzięki tej różnorodności można zabezpieczyć każde rozgrywki.

Jest pan specjalistą od VAR-u. Czy video assistant referee się udoskonala?

- Kto stoi w miejscu, tak naprawdę się cofa. Zapewniam, że cały czas trwają dyskusje: „co zrobić żeby było lepiej?”. Jak zmieniać zapisy, protokoły, by one spełniały oczekiwania futbolu na całym świecie? Chodzi o to, żeby ten system był jeszcze bardziej efektywny.

Podczas najbliższego Euro decyzja VAR-u może przecież rozstrzygnąć podczas finału choćby kto zostanie mistrzem!

- Może tak się zdarzyć. Proszę pamiętać, że nic nigdy nie zostało wprowadzone bez wcześniejszych testów, bez przekonania się czy jakaś nowinka, czy też – jak w przypadku VAR-u rewolucja – się sprawdza. Często te nowości są najpierw testowane w niższych ligach szwajcarskich czy holenderskich. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że stosunek do VAR-u ciągle jest zróżnicowany, ciągle wywołuje emocje. Przykład? Szwedzi zdecydowali, że nie chcą go u siebie, więc w tamtejszej lidze nie obowiązuje. Uważam, że nasz rozwój jako sędziów VAR-u musi iść w stronę coraz lepszej pracy z obrazem wideo.

Wiadomo że sędzia, który prowadzi mecz, musi dbać o nienaganną formę. A sędzia VAR?

- Również. Pracujemy na obrazie, więc kluczowe jest to żebyśmy oglądali jak najwięcej klipów. Podczas komunikacji w trakcie meczu pojawiały się zdania, że „słuchaj to już było, to sytuacja z takiego i takiego meczu, to już nie jest precedens”. UEFA co pół roku wypuszcza nowe materiały dla sędziów VAR z opisami i wytycznymi. Mamy - jako międzynarodowi sędziowie VAR - własną platformę, gdzieś czeka na nas materiał testowy, który składa się z dwudziestu klipów, a my w bardzo krótkim czasie musimy podjąć właściwą decyzję. To bardzo pomaga w przygotowaniach. W trakcie meczu również komunikacja musi być ograniczona do niezbędnego minimum, nie ma czasu na pogaduchy. Najczęściej używanym komunikatem kończącym dyskusję jest hasło „check completed” (sprawdzanie zakończone). Jeśli jest sytuacja kiedy sędzia VAR uważa, że decyzja powinna być inna niż podjęta przez głównego, informuje go o tym hasłem „rekomenduję ci wideoweryfikację”. Ważne jest pierwsze wrażenie. Chodzi o to, żeby arbiter mógł zobaczyć taki obraz, że gdyby zobaczyła go matka z dzieckiem w sklepie z telewizorami, to jej pierwsza reakcja to: „o, będzie karny”. Taki obraz nie powinien budzić wątpliwości. Wiadomo też, że należy puszczać grę w spornych sytuacjach, tak żeby nie skasować akcji, która nie powinna być skasowana, zwłaszcza w pobliżu pola karnego, w okolicach bramki.

Nie boi się pan, że was z kolei skasuje sztuczna inteligencja?

- Jestem spokojny. Futbol jest grą wielu interpretacji, nie jest grą zerojedynkową. To piękne, że w piłce nożnej mamy jedno zdarzenie i... dziesięć, czasem sprzecznych, opinii.

Jeśli tak to sztuczna inteligencja nie będzie wiedziała co robić.

- Cóż, mogą przepalić się zwoje... Prawda jest jednak taka, że sztuczna inteligencja już jest w futbolu, jednak jedynie tam, gdzie sytuacja jest zerojedynkowa: mówię choćby o systemie goal-line technology, gdzie trzeba rozstrzygnąć czy piłka przekroczyła linię bramkową. Na poziomie Ligi Mistrzów już obowiązuje, na pewno będzie też na Euro system automatycznego malowania linii przy spalonym. Jest około pięćdziesięciu punktów w ciele piłkarza na bazie których system ocenia czy jest spalony. Można więc wychwycić spalonego nawet jeśli jest ledwie dwu-, trzycentymetrowy. W lidze sami rysujemy jeszcze tę linię.

Ważny jest czas gry. Może oznaczać to, że mecze na Euro będą trwały regularnie ponad 100 minut?

 - Najpierw zawodnicy powinni sobie na to pytanie odpowiedzieć, oni są odpowiedzialni. Celebrowanie rożnych, wolnych czy czegokolwiek powoduje, że więcej jest stania niż grania. Na mundialu ten czas był skrupulatnie liczony i mecz się wydłużał. Czy  tak będzie na Euro? Zobaczymy. Generalnie sędziowie starają się podchodzić zdroworozsądkowo, nie przedłużać meczu w nieskończoność. Pierwsze mecze nam pokażą jaka będzie tendencja.

Pytanie najprostsze z możliwych: kiedy jest ręka, która decyduje o rzucie karnym?

- Przytoczę słowa bardzo doświadczonego arbitra: „ręka jest wtedy gdy zagwiżdże sędzia”. Żart… Ale myślę, że dyskusje związane z ręką w polu karnym są zawsze tak żywe i gorące, że czasem nie wiem o czym byśmy często dyskutowali podczas meczów gdy nie to.

Ale rękę Maradony w meczu z Anglią by pan gwizdnął?

- Jeżeli bym ją widział! Teraz całkiem poważnie, najważniejsze jest zawsze to, żebyśmy jednakowo interpretowali zapisy gry. Jeśli wszyscy sędziowie i drużyny będą interpretowały jednakowo podobne sytuacje, bo nigdy nie ma takich samych, to wszystkie decyzje będą czytelne, przyjmowane ze zrozumieniem i nie będą budziły wątpliwości. Wtedy nieważne jest czy my się z jakimś przepisem zgadzamy czy nie. Przyjmujemy go. To tak jak z konstytucją i ustawami. Ustawodawca je wdraża, a my jako społeczeństwo musimy się dostosować.

Rozmawiał Paweł Czado

 

Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus