Sport

Więcej pracy, więcej szczęścia

Choć Wisłę i Bruk-Bet dzieli 11 pozycji w tabeli, to przed dzisiejszym spotkaniem nie ma to dużego znaczenia.

W maju Bruk-Bet rozbił Wisłę na jej stadionie 3:0. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

W ubiegłym sezonie „Biała gwiazda” i „Słonie” celowały w awans do ekstraklasy i srogo się rozczarowały. Krakowianie wypadli z gry o powrót do elity na ostatniej prostej. W Niecieczy już szybciej było w tym temacie „pozamiatane”, dlatego zatrudniono Marcina Brosza, by zacząć kłaść fundamenty pod nowy sezon. Dziś gospodarze grają o czwarte z rzędu zwycięstwo (trzecie w lidze) i odrobienie strat do Bruk-Betu przed czekającymi ich w niedalekiej przyszłości zaległymi spotkaniami. Goście będą chcieli pokazać, że lider ma się dobrze, a porażka ze Zniczem Pruszków była wypadkiem przy pracy.

Nastawianie na pracę

Jako pierwszy trener, w grudniu 2023 roku i obecnie, Jop prowadził Wisłę w sześciu spotkaniach. Wszystkie wygrał. Zapytaliśmy go o to, czy uważa, że w tej roli ma szczęście. Na przykład spotkanie z Siarką Tarnobrzeg w Pucharze Polski mogło się skończyć różnie, a ostatecznie zespół awansował w podstawowym czasie i wydłużył serię 46-latka. – Szczęście jest potrzebne. W meczu są momenty, kiedy trudno mówić o jakości, gdy piłka odbija się od słupka i mija bramkę o kilka centymetrów. Jeżeli chodzi o mnie, to nie powiedziałbym, że mam jakiegoś niefarta. Jednak w piłce suma szczęścia i pecha się bilansuje. Nie odnoszę tego do siebie, tylko do reguły, co widać na koniec sezonu. Przypomnę tu słowa trenera Adama Nawałki, który mówił: więcej pracy, więcej szczęścia. Ciężka praca w treningu wcześniej czy później odda nam to w spotkaniach ligowych – uważa Mariusz Jop.

W pracę wierzy też opiekun „Słoni”. Tak się angażuje, że został pierwszym trenerem w historii klubu, który zamieszkał blisko bazy treningowej, w maleńkiej Niecieczy. M.in przedstawiciele wszystkich klubów wybierali go trenerem sierpnia i września w I lidze. – Patrząc globalnie, został zespół podobny do tego z poprzedniej rundy. To, co cieszy nas wszystkich, to to, że chłopcy się rozwinęli. Nie tylko przez pryzmat punktów, sytuacji bramek i statystyk, ale w szczególności patrząc na to jak gramy – cieszy się Marcin Brosz. Trener sierpnia i września w I lidze nie popada jednak w zachwyt. – Wiemy sami, że mamy jeszcze możliwości, nad którymi pracujemy. Jeszcze wiele jej przed nami, bo nie zawsze udawało nam się punktować. Jest dla nas też ważne, że zawsze walczyliśmy o punkty. To, co nam nie wychodzi, staramy się nadrabiać zaangażowaniem, poświęceniem, wolą walki. To też jest doceniane przez sympatyków.

Docenia, ale się nie wzoruje

Jop odmienił Wisłę w ostatnim czasie, dłużej trwa dobra passa Brosza z Bruk-Betem. Trener wiślaków został zapytany, czy kolega po fachu jest dla niego inspiracją, jeżeli chodzi o to, jak to wszystko poukładał. W odpowiedzi Jop bardziej odniósł się do tego w ten sposób, czy trener najbliższego rywala ogólnie jest dla niego wzorem do naśladowania. – Trener Brosz robi podobne rzeczy, co w Górniku Zabrze. Sposób gry wiele się nie różni. Szukam inspiracji gdzie indziej, na bazie doświadczenia i tego, co zebrałem od innych do swojego stylu. Oczywiście, mówię to z całym szacunkiem dla trenera Brosza – podkreśla.

Jak bardzo różne są wizje piłki Jopa i Brosza? Szkoleniowiec gospodarzy nie wchodził w szczegóły, ale odpowiedział konkretnie: – Sposób gry naszego rywala jest bezpieczniejszy.

Wisła stara się dominować, posiadać piłkę. Jej kolejny rywal nie zawsze wybiera prowadzenie gry. Potrafi się cofnąć, cierpliwie bronić i wyprowadzać skuteczne kontrataki. Jaką strategię może przyjąć pod Wawelem? Obydwa scenariusze są możliwe, na oba staramy się przygotować. Do Krakowa przyjadą w roli faworyta. Mają fantastyczne liczby, widać świetną pracą trenera i powtarzalność. To są parametry, które predysponują do bardzo wysokiej lokaty. Liga jest jednak długa, a my będziemy się starali mocno przeciwstawić Termalice – zapowiada.

Twardy Mikulec

Sytuacja zdrowotna w Wiśle nie zmieniła się na tyle, by miała mieć duży wpływ na kształt wyjściowej jedenastki. W pełni sił są już bramkarz Kamil Broda i obrońca Dawid Szot, ale oni na pewno zagrają w sobotnim meczu rezerw. W treningach z drużyną nadal nie bierze udział pomocnik Kacper Duda, który uporał się z poważniejszym problemem (stłuczenie nerki na początku sezonu), ale niedawno odezwał się u niego stary problem ze stawem skokowym i wciąż doskwiera. Na liście nieobecnych pojawiło się też nazwisko skrzydłowego Piotra Starzyńskiego, który narzeka na uraz określany jako „kolano skoczka”. Z graczy, którzy dotąd mieli pewne miejsce w wyjściowym składzie, pod znakiem zapytania stoi dyspozycyjność Rafała Mikulca. Lewy defensor z bolesnym urazem kończył występ w 1/16 finału Pucharu Polski. Pojawił się obrzęk w okolicy szyi i kręgosłupa. – To twardy gracz i z bólem brał udział w treningu, natomiast decyzję podejmiemy przed spotkaniem – zdradza Jop. Dobrze w treningu wygląda Giannis Kiakos i w razie niedyspozycji byłego gracza Resovii, to właśnie Grek będzie gotowy zająć jego miejsce.

Michał Knura

5 WYGRANYCH

ma na wyjeździe Bruk-Bet Termalica. Zespół Brosza nie stracił punktów w delegacji i stracił zaledwie dwa gole.