Więcej niezdrowych emocji
Gol z rzutu wolnego zdecydował o awansie Wisły do najlepszej szesnastki Pucharu Polski.
Do Krakowa na chwilę wróciły lata 90. Kibice Hutnika spalili szaliki Wisły. Fot. Michał Kędzierski/PressFocus.
Więcej niż na boisku działo się na trybunach za sprawą skandalicznego zachowania części kibiców Hutnika. Fani Wisły podeszli pod swój sektor i... zrezygnowali z wejścia.
Policjanci zamiast kibiców
Derby Krakowa w Pucharze Polski nie miały statusu imprezy masowej, ale liczba policjantów pilnujących porządku na ulicach i eskortujących dwie zwaśnione grupy wydawała się niewiele mniejsza. Goście dostali 50 biletów, ale z nich nie skorzystali. Kilka dni wcześniej klub z ulicy Reymonta oznajmił Hutnikowi, że nie przekaże mu autoryzowanej listy osób, które wejdą do sektora gości. Wszystko dlatego, że wiślacy nie zamierzali dopingować zespołu zza trybuny nad zegarem. Zamiast nich miejsce zajęło tam około 20 funkcjonariuszy. Kibice Wisły postanowili jednak pokazać się w Nowej Hucie. Kiedy kilkusetosobowa grupa była blisko stadionu, ruszyli w ich stronę fanatycy Hutnika. Policjanci prewencyjnie użyli gazu i poskromili zapędy krewkich fanów gospodarzy.
Kary są nieuniknione
Hutnik na tym meczu nie zarobi, a może finansowo stracić. Krótkie przerwy w grze spowodowane zadymieniem boiska po odpalonych racach były niczym w porównaniu z tym, czego świadkami musieli być widzowie na trybunach i oglądający transmisję. Po około godzinie gry ogrodzeniu zawisł transparent z napisem: "Śmierć wiślackiej k...". Mimo próśb spikera, nie został zdjęty. Na tym się nie skończyło - kibice Hutnika podnieśli także kartki ze skrótem skandalicznych słów: "ŚWK". Z kolei po jednym ze starć zawodników przy linii bocznej, w stronę zawodników Wisły zaczęły lecieć przedmioty. Gospodarze, których sytuacja finansowa jest trudna po ograniczeniu finansowania przez właściciela, firmę Cognor, muszą się liczyć z karami za to, co działo się na trybunach.
Kwiecień nic nie stracił
Na boisku było znacznie mniej emocji. Dla Hutnika, a na pewno jego kibiców, był to mecz sezonu. Trener Krzysztof Świątek zmienił tylko jedno ogniwo w porównaniu z ustawieniem na ligowe starcie z Zagłębiem Sosnowiec. Zdjął jednego gracza ofensywnego i posłał do boju obrońcę. Wisła wyszła z trzema piłkarzami, którzy w niedzielę zaczęli udaną batalię o punkty ze Stalą Rzeszów. Do przerwy Biała Gwiazda przeprowadziła jedną godną uwagi akcję, napędzoną przez Kacpra Dudę. Maciej Kuziemka zagrał między bramkarza a obrońców, a Szymon Kawała na wślizgu nie zdołał sięgnąć piłki. Mecz był zamknięty, Hutnik miał kilka niezłych momentów, ale nie stworzył poważnego zagrożenia. Gospodarze próbowali też akcji indywidualnych, np. Maksymilian Gandziarowski przebiegł z piłką 30 metrów, ale został zablokowany, a rzut rożny kompletnie nie wyszedł drugoligowcowi. Kwadrans na mecz spóźnił się sponsor Wieczystej i kibic Wisły Wojciech Kwiecień, ale niczego nie stracił. Gdy już usiadł między współwłaścicielami klubu z Reymonta – Jarosławem Królewskim i Adamem Łanoszką – też nic ciekawego się nie działo.
Idealnie przymierzył
Po przerwie działo się nieco więcej, ale najważniejsze dla obu drużyn było to, że przed weekendowymi zmaganiami w lidze uniknęły dogrywki. Bohaterem Wisły został Duda, który świetnie strzelił z rzutu wolnego. Pomocnik nie zdobywa wiele bramek, ale tutaj wszystko zrobił idealnie. Lider 1. ligi, podobnie jak pod koniec września w Bytomiu Odrzańskim, wywalczył awans dzięki skromnemu zwycięstwu. Hutnik próbował przedłużyć rywalizację, ale nie zdołał odpowiedzieć. Pierwsze od 1997 roku derby pomiędzy Dumą Nowej Huty a Wisłą piłkarsko pozostawiały sporo do życzenia. Zespoły oddały po dwa celne strzały.
Michał Knura
◼ Hutnik Kraków - Wisła Kraków 0:1 (0:0)
0:1 - Duda, 61 min (wolny)
HUTNIK: Dam. Hoyo-Kowalski – Hołuj (78. Motrycz), Burka, Dan. Hoyo-Kowalski, Gandziarowski – Kieliś (88. Bil), Urbańczyk, Jopek (78. Szablowski), Guerrier (71. Śliwa) – Sowiński (71. Rzepka), Prusiński. Trener Krzysztof ŚWIĄTEK.
WISŁA: Broda – Colley, Łasicki, Kutwa, Krzyżanowski (88. Grujczić) – Carbo (46. Igbekeme), Omić – Kuziemka (62. Nikaj), Duda (62. Bozić), Duarte – Kawała (81. Baniowski). Trener Mariusz JOP.
Sędziował Mateusz Piszczelok (Katowice). Widzów 999. Żółte kartki: Kieliś, Burka, Śliwa, Hołuj – Duda, Bozić.
GŁOS TRENERÓW
Mariusz JOP: - Przyjechaliśmy po awans do kolejnej rundy i najważniejsze, że zrealizowaliśmy cel. Było dużo walki, płynności nie było tyle, ile byśmy chcieli, ale murawa nie była łatwa do grania. Zachęcam Kacpra do oddawania strzałów, bo ma naprawdę bardzo mocne i dobre uderzenie. W 1. lidze czasem brakuje mu szczęścia, precyzji. Tym razem uderzył idealnie. Mam nadzieję, że da mu to impuls i nabierze jeszcze większej ochoty.
Krzysztof ŚWIĄTEK: - Każda porażka boli. Ta też, bo zawiesiliśmy Wiśle bardzo wysoko poprzeczkę. Jedynego gol straciliśmy ze stałego fragmentu, a przez większość meczu trzymaliśmy Wisłę z dala od bramki. Mieliśmy też dobre momentyz szybkim atakiem czy po rozegraniu piłki. Mecz pokazał, że w drużynie drzemie potencjał, ale przegraliśmy, więc trudno być zadowolonym.
