Wicemistrzowie w karuzeli
Zespół z Zawiercia czeka intensywny czas - granie co trzy dni. Oby tylko zdrowie dopisywało.
Jan Firlej umiejętnie dyrygował zespołem i wykorzystywał wszystkie opcje w ataku. Fot. Marcin Bulanda/Press Focus
PLUSLIGA
Trener Michał Winiarski z prezesem Kryspinem Baranem długo siedzieli na krzesłach i rozmawiali po przegranym meczu Aluronu CMC Warty z PGE Projektem Warszawa. Nie znamy treści rozmowy, ale pewnie mieli wiele uwag, skoro przegrywa się w trzech setach, tylko momentami nawiązując walkę z bardziej stabilnym przeciwnikiem. Sobotni rywale w przedsezonowych rozważaniach byli stawiani w roli kandydatów do złotego medalu, ale na razie forma obu na pewno nie jest jeszcze mistrzowska.
- Nawet w najśmielszych oczekiwaniach nie przypuszczałem, że wszystko rozstrzygnie się w trzech setach. Byliśmy przygotowani na twarde spotkanie, tymczasem poszło nadspodziewanie szybko - uśmiechał się reprezentacyjny rozgrywający ze stolicy, Jan Firlej.
Oba zespoły wystąpiły bez swoich czołowych środkowych. Jurij Gładyr ma skręcony staw skokowy, zaś Jakub Kochanowski narzeka na uraz barku. Jednak ich zmiennicy, Miłosz Zniszczoł i Jurij Semeniuk, stanęli na wysokości zadania, więc gra środkiem na pewno nie ucierpiała. Trzebaq jednak podkreślić, że od początku siła uderzeniowa była po stronie przyjezdnych. To przede wszystkim wynikało z dobrego przyjęcia, bo Firlej miał wiele wyborów i wykorzystywał wszystkie opcje w ataku łącznie z grą przez środek.
- Znam możliwości kolegów, starałem się więc tak rozdzielać piłki, by wszyscy byli w grze, bo wówczas jako zespół lepiej funkcjonujemy. Może nie wszystko dobrze wychodziło, ale to dopiero początek i obie drużyny nie są w najwyższej formie - przekonywał Firlej.
- To było mierne widowisko, zaś o naszej porażce zadecydowały głównie niewykorzystane kontry. Ten element mocno kulał, choć mieliśmy szanse w drugim secie – przekonywał po meczu markotny trener gospodarzy, Michał Winiarski.
Gospodarze rozpoczęli mecz dziwnie ospali, rywale więc nie mieli problemu z objęciem prowadzenia 4:1, a i potem dyktowali warunki na boisku. Błędy zawiercian w polu serwisowym i anemia w ataku (zaledwie 33% skuteczności) – to główny powód ich porażki w pierwszym secie. Lepiej zawiercianie zaprezentowali się w drugim, nawet prowadzili 11:8; od remisu 12:12 gra toczyła się punkt za punkt. Gdy Zniszczoł wyprowadził Jurajskich Rycerzy na prowadzenie 21:20, żywiołowo reagująca publiczność miała nadzieję na wygranie tej partii. Nic z tego. Końcowe fragmenty należały do Semeniuka, Linusa Webera oraz Bartosza Bednorza.
- Było wiele fajnych akcji, ale kilka elementów trzeba jeszcze dopracować – stwierdził rozgrywający Projektu. - Nie będę zdradzał, co nam nie wychodziło, ale trener ma pomysł na funkcjonowanie zespołu. Na treningach nieźle to wychodzi i teraz to trzeba przełożyć na mecz.
Po Firleju wcale nie było widać, że po intensywnym sezonie międzynarodowym miał zaledwie 10 dni urlopu. - Nie mam prawa narzekać, bo przecież w mistrzostwach świata grałem tylko w epizodach. Fizycznie i mentalnie jestem przygotowany na trudy sezonu zarówno ligowego, jak i w Lidze Mistrzów. Nas interesują trofea; w tym sezonie chcemy je zdobywać – zadeklarował na zakończenie Firlej i pomknął na kontrolę antydopingową.
W 3. secie wyrównana gra była do stanu 18:19, a potem dominowali goście. Dwa bloki Webera i Bednorza sprawiły, że Projekt prowadził 23:18 i takiej przewagi nie mógł już zmarnować. Siatkarze z Zawiercia natomiast, wicemistrzowie Polski, zaliczyli więc na inaugurację falstart i ich postawa na pewno zaniepokoiła trenera oraz włodarza klubu. Ale przecież dopiero wsiedli do siatkarskiej karuzeli, która będzie się kręcić aż do świąt co trzy dni !
Włodzimierz Sowiński
◼ Aluron CMC Warta Zawiercie – PGE Projekt Warszawa 0:3 (20:25, 23:25, 19:25)
ZAWIERCIE: Tavares (1), Kwolek (11), Zniszczoł (3), Bołądź (15), Russell (5), Bieniek (6), Popiwczak (libero) oraz Nowosielski, Ensing, Czerwiński. Trener Michał WINIARSKI.
WARSZAWA: Firlej (1), Tillie (7), Kłos (5), Weber (17), Bednorz (14), Semeniuk (5), Wojtaszek (libero) oraz Kozłowski, Gomułka (1). Trener Tommi TIILLIKAINEN.
Sędziowali: Bartłomiej Adamczyk i Szymon Pindral (obaj Kielce). Widzów 1500.
Przebieg meczu
I: 6:10, 11:15, 14:20, 20:15.
II: 10:7, 15:14, 20:19, 23:25.
III: 9:10, 13:15, 18:20, 19:25
Bohater – Linus WEBER.
