Sport

Wciążw grze

Trener legniczan Ireneusz Mamrot przyznał, że w przypadku porażki z Motorem Lublin dla jego podopiecznych sezon już by się zakończył.

Dla Michała Kostki (z lewej) i jego kolegów z drużyny mecz z Motorem Lublin był ciężką przeprawą. Fot. Ernest Kołodziej/miedzlegnica.eu


Wciąż w grze

Trener legniczan Ireneusz Mamrot przyznał, że w przypadku porażki z Motorem Lublin dla jego podopiecznych sezon już by się zakończył.


MIEDŹ LEGNICA

Do meczu z Motorem Lublin „Miedzianka” przystąpiła poważnie przetrzebiona kadrowo. Z powodu kontuzji nie mogli zagrać: Kamil Drygas, Bartosz Guzdek, Florian Hartherz, Damian Michalik i Damian Tront. Ten ostatni przed pierwszym gwizdkiem sędziego Marcina Kochanka z Tarnowa Opolskiego otrzymał z rąk prezesa klubu Tomasza Brusiły pamiątkę z okazji 100. występów w koszulce drużyny znad Kaczawy.


Wbrew trudnościom

Mimo piętrzących się kłopotów zielono-niebiesko-czerwoni pokonali wyżej notowanego przeciwnika 2:0 i dzięki temu skrócili dystans do „grupy barażowej” do czterech punktów. Tyle „oczek” dzieli ich od Wisły Kraków, Górnika Łęczna i... Motoru. - Za nami bardzo trudne spotkanie - przyznał na konferencji prasowej trener legniczan Ireneusz Mamrot. - Początek meczu był bardzo dobry w naszym wykonaniu, wysoki pressing, który był bardzo skuteczny, bo odbieraliśmy przeciwnikowi piłkę bardzo wysoko. W efekcie mieliśmy może nie stuprocentowe, ale na pewno dobre sytuacje do zdobycia gola. Po jednym ze stałych fragmentów gry strzeliliśmy bramkę. Później był taki moment, w którym Motor przejął inicjatywę, ale za chwilę mieliśmy sytuację sam na sam z bramkarzem, którą mogliśmy zamienić na drugiego gola i podwyższyć prowadzenie. Niestety, nie wykorzystaliśmy jej i od tej pory - nie ma sensu tego ukrywać - mieliśmy problem na boisku. Spowodowane to było przemeblowaniem ustawienia przeciwnika, konkretnie mam na myśli przesunięcie Arkadiusza Najemskiego do środka pola. Dopiero w przerwie to skorygowaliśmy i zespół w drugiej połowie lepiej sobie z tym poradził.


Szansa na baraże

- Nigdy nie zajmuję się przeciwnikiem, ale chciałbym powiedzieć dwa słowa na temat Motoru. Widać, że ten zespół gra długo w określony sposób i ma wiele wypracowanych schematów. Nie chodzi mi o defensywę, tylko o ofensywę. Widać zgranie zespołu, pracę sztabu i to jest na bardzo dobrym poziomie. To jest przeciwnik, który prezentuje ciekawą piłkę i z którym gra się bardzo trudno. Tym większe słowa uznania dla mojego zespołu i gratulacje za zwycięstwo. Najważniejsze, że przetrwaliśmy trudny moment, bo takowy był w drugiej połowie. Motor stworzył bardzo dobre dwie-trzy sytuacje, ale nasze szczęście jego zawodnicy nieczysto trafiali w piłkę. Poza tym Kuba Mądrzyk stanął na wysokości zadania, był pewnym punktem. Ważnym momentem meczu była indywidualna akcja Ibana Salvadora, w której wywalczył rzut karny, a Nemanja Mijuszković zamienił go na drugiego gola. Od tej chwili kontrolowaliśmy mecz. Cieszy mnie zwycięstwo, bo trzeba rzecz nazwać po imieniu - gdybyśmy to spotkanie przegrali, to ten sezon praktycznie by się dla nas skończył. Nie byłoby wówczas szans na baraże, a spadek nam nie grozi. Mimo niskiej lokaty w tabeli (10 miejsce - przyp. BN) nadal jesteśmy w grze.


Wizyta u „Nafciarzy”

Już w środę podopiecznych trenera Mamrota czeka kolejny ligowy pojedynek. Zagrają na wyjeździe z Wisłą Płock i jeśli wygrają prolongują szanse na grę w barażach, których stawką jest awans do ekstraklasy. W tym spotkaniu na pewno nie zagra defensywny pomocnik Damian Tront, który w meczu z Chrobrym Głogów zderzył się z Mikołajem Lebedyńskim i.. złamał dwa palce w ręce. Założono mu płytki i wszystko wskazuje na to, że popularny „Drucik” nie zagra już do końca sezonu. Wątpliwe, by na boisku pojawił się Kamil Drygas. Być może do dyspozycji trenera Mamrota będzie już Damian Michalik. Na szczęście żaden z zawodników Miedzi nie musi pauzować z powodu nadmiaru żółtych kartek.

Bogdan Nather