Napastnik Lecha Filip Szymczak (w środku, w białym stroju) w drugim meczu z rzędu strzelił gola. Fot. Michał Kość/PressFocus


Wbrew statystykom

Lech Poznań jako pierwszy „odczarował” w tym sezonie stadion Jagiellonii i skrócił dystans do lidera do dwóch punktów.

 

Przed sobotnią potyczką bilans meczów Jagiellonii na własnym boisku z Lechem był korzystny dla gospodarzy. W 22 potyczkach „Jaga” odniosła 10 zwycięstw, 6 razy schodziła z boiska pokonana i tyle samo razy oba zespoły pogodził remis. W sobotę komplet punktów zainkasowali goście, chociaż o wiele lepsze statystyki „wykręcili” gospodarze. Ale powszechnie wiadomo, że w futbolu tzw. wrażenie artystyczne nie ma żadnego znaczenia. Podopieczni Mariusza Rumaka oddali tylko dwa celne strzały na bramkę rywali, ale to w zupełności wystarczyło, by cieszyć się z wygranej.

Wynik spotkania otworzył w 18 minucie Filip Marchwiński, któremu z lewej strony piłkę wyłożył wracający po pauzie za nadmiar żółtych kartek Kristoffer Velde i 22-letni pomocnik strzałem z pierwszej piłki zza pola karnego zmusił do kapitulacji Zlatana Alomerovicia. Prowadzenie „Kolejorza” podwoił w 30 minucie Filip Szymczak, który wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką Jose Naranjo.

Na początku drugiej odsłony swoich zdolności aktorskich próbowali Afimico Pululu i Dominik Marczuk, chcąc wymusić na rozjemcy rzut karny. Damian Sylwestrzak, posiłkując się analizą VAR-u, nie dał się nabrać i nie przyznał „jedenastki”. Honorowy gol dla lidera padł po akcji rezerwowych - podawał Jarosław Kubicki, a piłkę do bramki Lecha skierował Kristoffer Hansen.

 

Bogdan Nather