Sport

Ważna rola rezerwowych

Duet zawodników, którzy weszli z ławki, zapewnił Rakowowi trzy punkty w bardzo ważnym meczu.

Matej Rodin w geście triumfu dwukrotnie ściągał koszulkę. Fot. Grzegorz Misiak/PressFocus

WYDARZENIE KOLEJKI

Cuda działy się w niedzielę na stadionie w Częstochowie. Drużyna Marka Papszuna od 65 min grała w przewadze, gdy zawodnik Pogoni, Dimitrios Keramitsis, zobaczył czerwoną kartkę. Od tego momentu stało się jasne, że wzrosną emocje, bo Raków będzie chciał za wszelką cenę zdobyć bramkę. Długo jednak utrzymywało się 0:0, ale „Medaliki” z minutę na minutę coraz bardziej zbliżały się do zdobycia decydującego gola. Dramaturgii dodał pokaz pirotechnicznych możliwości kibiców, który spowodował przerwę w grze. Przez to sędzia doliczył 10 minut. Później do tego czasu musiał dodać kolejne minuty, bo z kontuzją zniesiony został Patryk Paryzek. Oznaczało to, że szczecinianie musieli radzić sobie w dziewięciu, bo trener Paweł Ozga (zastępował Roberta Kolendowicza, który pauzował za czerwoną kartkę) wyczerpał limit zmian. Sytuacja robiła się więc nerwowa, a kulminacja emocji nadeszła w 10 minucie doliczonego czasu.

Matej Rodin, środkowy obrońca, odnalazł się w polu karnym i pokonał Valentina Cojocaru. Wpadł w szał radości, jak zresztą cały stadion. Zdjął koszulkę w geście triumfu, za co otrzymał żółtą kartkę. Problem pojawił się, gdy okazało się, że gol został anulowany, bo Chorwat był na spalonym. Rodin nie mógł pozostawić tej sytuacji bez odpowiedzi i chwilę później po raz drugi, po bardzo podobnej akcji, trafił do siatki. Tym razem sędzia nie miał zastrzeżeń do gola, ale za to wykluczył defensora z gry, bo po raz kolejny zdjął koszulkę podczas okazywania szczęścia po bramce. Arbiter musiał pokazać mu drugą żółtą kartkę. Nie miało to jednak znaczenia, bo Raków wygrał, a Marek Papszun mógł być w pełni zadowolony z tego, że jego drużyna walczyła o trzy punkty do ostatnich chwil.

- Ten mecz zostanie zapamiętany na długo. Nie pamiętam sytuacji, w której środkowy obrońca zdobyłby dwie bramki w doliczonym czasie. Zgarnęliśmy bardzo cenne punkty z rywalem, z którym zawsze gra się trudno. W pierwszej połowie nie graliśmy tak, jak chcieliśmy. Mieliśmy jednak inicjatywę, gra toczyła się pod nasze dyktando, ale to Pogoń miała najlepszą sytuację do strzelenia gola. Po przerwie czerwona kartka zmieniła sposób gry, a nasi rezerwowi pomogli nam w zwycięstwie – zaznaczył trener Marek Papszun. Nie bez powodu opiekun drużyny wspomniał o wartości zmienników. Rodin wszedł na murawę dopiero w 82 min, zastępując Zorana Arsenicia. Natomiast w akcji bramkowej z lewego skrzydła dogrywał Erik Otieno, który zmienił doświadczonego Frana Tudora w 70 min. Kenijczyk zaliczył pierwszą w tym sezonie asystę, natomiast Rodin, który z Rakowem związany jest od rundy wiosennej poprzedniego sezonu, zaliczył debiutanckie trafienie. W przyszłości może się ono okazać niezwykle cenne. W końcu ekipa spod Jasnej Góry wygrała z bezpośrednim rywalem do miejsca w eliminacjach europejskich pucharów.

Trener Rakowa zaznaczył, że nie wini Rodina za czerwoną kartkę. – Doskonale go rozumiem. Wszedł na boisko w końcówce i emocje wzięły górę. Trudno byłoby go za to dodatkowo karać – stwierdził trener.

Kacper Janoszka