Warszawa zatrzymała Ślązaków
Po 6 kolejnych zwycięstwach Ruch poległ w meczu z Polonią, przez 90 minut nie potrafiąc stworzyć klarownej sytuacji na gola.
Spotkanie z „Czarnymi koszulami” jawiło się na papierze jako najtrudniejsze starcie „Niebieskich” w końcówce 2024 roku. Chorzowianie na początku byli w niezłym nastroju, przeszkadzając rywalom wysokim pressingiem i rzadko wpuszczając ich na własną połowę. Nie dawało to jednak zagrożenia. Polonia natomiast cierpliwie cierpiała, dając sygnał ostrzegawczy w 13 minucie. Dobrze dysponowany na prawym skrzydle Dani Vega precyzyjnie dośrodkował do Ilkaya Durmusa. Znacznie lepiej zrobił to Łukasz Zjawiński w 26 minucie. Dograł mu Vega, a napastnik urodzony w Pszczynie, który w juniorach przewinął się przez Ruch, uprzedził biernego Andreja Lukicia, głową trafiając do siatki.
Szur kontra Novothny
Gospodarze nabrali pewności siebie, a Ruch nadal miał problemy z kreowaniem okazji strzeleckich. Polonia nie była w tym aspekcie wiele lepsza, lecz przy 1:0 aż tak bardzo jej na tym nie zależało. Warszawską obroną pewnie dowodził ściągnięty z Chorzowa Przemysław Szur, który nie pozwalał na wiele Somie Novothny'emu. Raz tylko przegrał pojedynek z Węgrem, lecz pędzący samotnie snajper uderzył przedwcześnie i zmarnował akcję. Widząc problemy swojej drużyny trener Dawid Szulczek w przerwie zmienił taktykę. Za obrońcę Macieja Sadloka wpuścił drugiego napastnika Daniela Szczepana, ustawiając zespół w płynną formację, gdzie Mo Mezghrani w fazie defensywnej ustawiony był jako lewy obrońca, a w ofensywnej – jako wahadłowy. Nie dawało to jednak efektów. Ruch bił głową w mur, rzadko zagrażając urodzonemu w Katowicach kapitanowi gospodarzy, bramkarzowi Mateuszowi Kuchcie.
To było za mało
Kłopoty nie ustępowały, więc Szulczek znowu zamieszał i przywrócił standardową formację z czwórką defensorów, korzystając z Szymona Karasińskiego. Ciągle jednak nie dawało to owoców. Przez całą drugą połowę „Niebiescy” stworzyli tyle relatywnie groźnych sytuacji, że można by je zliczyć na palcach jednej ręki. „Stuprocentówki” nie mieli przez cały mecz, a sami mogli zostać skarceni w 83 minucie, kiedy świeżo wprowadzony Michał Bajdur dograł do Zjawińskiego, który ostemplował słupek. Dwukrotnie doszło do sytuacji, gdy chorzowianie sami przeszkadzali sobie w polu karnym. Najpierw Novothny zgarnął piłkę zbierającemu się do strzału Mo Mezghraniemu, potem to samo Szymonowi Szymańskiemu zrobił Łukasz Moneta. Duet napastników wspólną akcję przeprowadził dopiero w 90 minucie, gdy Węgier „ustawił” futbolówkę na linii pola karnego Szczepanowi, lecz ten skiksował. To było za mało.
Do trzech razy sztuka
– Gratulacje dla Polonii, która od jakiegoś czasu punktuje dość regularnie i bardzo ciężko się z nią gra. Natomiast nie ma co ukrywać, że my zagraliśmy słabsze spotkanie. Kilka razy wolno reagowaliśmy w polu karnym. Po jednej z takich sytuacji padł gol. Źle wypchnęliśmy przeciwnika pressingiem i zrobiła się dziura. Też nie byliśmy do końca sobą, gdy posiadaliśmy piłkę. W drugiej połowie chcieliśmy zaskoczyć rywala, dlatego zmieniliśmy ustawienie i daliśmy drugiego napastnika. Wierzyłem, że poprzez taką zmianę będziemy groźniejsi w polu karnym. Sumarycznie mecz był wyrównany z lekkim wskazaniem na Polonię. Musimy go szybko zamknąć, zrobimy analizę, omówimy i przygotujemy się do spotkania z Odrą, które już w piątek – mówił trener Dawid Szulczek po trzeciej porażce w roli trenera Ruchu, trzeciej na wyjeździe i trzeciej do zera.
Piotr Tubacki
Podziękowania z sektora
Choć Przemysław Szur przyczynił się do przegranej Ruchu przy Konwiktorskiej, śląscy kibice po ostatnim gwizdku przywołali go pod swój sektor. Niosły się oklaski i okrzyki „Przemek Szur!”, a 28-latek podszedł pod trybunę gości i podziękował za pamięć i dobre słowo. Z „erką” na piersi stoper zagrał 49 razy, zdobywając 3 bramki.
Race w karetce
Jak poinformowała warszawska policja, oddział prewencji zabezpieczający mecz Polonia - Ruch zatrzymał dwuosobową załogę prywatnej karetki, która na sygnale... próbowała wwieźć na stadion pirotechnikę - 160 rac, 29 kombinezonów malarskich, 20 zapalniczek. Takie przewinienie może kosztować kobietę i mężczyznę nawet 5 lat więzienia.