Lovell Cabbil w dniu urodzin zagrał jeden ze swoich najlepszych meczów w polskiej ekstraklasie i poprowadził MKS do wygranej w Szczecinie Fot. Marcin Bulanda / PressFocus


ORLEN BASKET LIGA - WIELKIE EMOCJE


Warszawa należy do Dzików

W derbach Warszawy lepszy beniaminek, a w Szczecinie kompletnie rozbity mistrz kraju. W ostatniej kolejce naprawdę działy się wielkie rzeczy.

 

MKS Dąbrowa Górnicza w tym sezonie dwa razy wygrał z mistrzem Polski i dwa razy z wicemistrzem. W weekend dąbrowianie mimo wszystko sensacyjnie wysoko ograli Kinga w Szczecinie. Do połowy mecz był wyrównany, potem goście włączyli drugi bieg i nie pozostawili nikomu złudzeń kto jest lepszy. Kolejny dobry mecz rozegrał Tayler Persons, który zdobył 22 pkt i miał 10 asyst. Co ciekawe Amerykanin zaliczył przy tym aż 9 strat!

Świetny debiut w MKS i polskiej ekstraklasie zanotował Xeyrius Williams. 26-letni silny skrzydłowy, który ostatnio grał w Bundeslidze, w Szczecinie zdobył 12 punktów, miał 8 zbiórek, 3 asysty i 4 przechwyty. złożyło się to na znakomity współczynnik EVAL - 24.

Jeszcze lepiej zagrał Lovell Cabbil - 31 punktów, 5 trójek, 7 z 13 z gry. Zawodnik sam sobie sprawił prezent na 26. urodziny, które obchodził tego dnia. - Zawsze mówię zawodnikom, że cały czas musimy grać swoją koszykówkę, a to przede wszystkim zaufanie do każdego. Prowadzenie (57:47 przyp. red.) Kinga było trochę szczęśliwe i wynikało z naszych błędów i szczęśliwych rzutów. Nie pierwszy raz odrabialiśmy takie straty w tym sezonie, więc byłem spokojny o dobrą reakcję mojej drużyny – mówił po meczu Boris Balibrea, trener MKS. Dąbrowianie notują obecnie serię pięciu wygranych z rzędu.


Mistrzowie Polski ze Szczecina mają problem. – Czas na odczarowanie własnego parkietu – mówił Arkadiusz Miłoszewski, trener szczecinian, po wygranej w Łańcucie, która rozpoczęła rundę rewanżową w ekstraklasie. Na osiem spotkań w Netto Arena gospodarze przegrali aż sześć. Na początku trzeciej kwarty King prowadził z MKS-em różnicą dziesięciu punktów i wydawało się, że fatum własnego obiektu zostanie zakończone. Nic z tego. MKS wygrał różnicą aż 20 „oczek”. W obozie gospodarzy było tak nerwowo, że sędziowie musieli usunąć z parkietu Zaka Cuthbertsona (dwa faule niesportowe) oraz prezesa klubu Krzysztofa Króla, który zbyt gwałtownie protestował przeciw decyzjom arbitrów. W konsekwencji do szatni odesłany został także szkoleniowiec. - Pierwszy raz przytrafiła mi się taka sytuacja. Za trzy przewinienia techniczne zespołu i pierwszy trener musi opuścić ławkę – tłumaczył Miłoszewski. - Będziemy płacić za to kary i to nie są małe kwoty.

Miłoszewski: - Wyglądamy źle: nie ma dobrej decyzyjności w obronie, ataku, brakuje polotu. Nie ma akcji, które budują pewność siebie. Boli, że takie kłopoty mamy na swoim parkiecie. Jesteśmy w złym okresie i to dotyczy całego zespołu. Kilku zawodników wygląda tragicznie. W szatni o tym powiedziałem po męsku, bo to są zawodowcy. Muszą wiedzieć, że kibice od nich oczekują maksymalnego zaangażowania.

Jeszcze kilka takich spotkań jak to w sobotę i Kinga może zabraknąć w ósemce, która w play off powalczy o tytuł!

 

Drugie derby Warszawy w tym sezonie i po raz drugi triumfuje beniaminek. Dziki wygrały 10 punktami, ale w pewnym momencie ich przewaga wynosiła 25 „oczek”! - Co mam powiedzieć po takim spotkaniu? Jesteśmy przeszczęśliwi. To mecz prestiżowy, w którym dużo się działo. Świetna promocja koszykówki. Bardzo mocno przygotowywaliśmy się do niego. Egzekucja tego, co sobie założyliśmy, tempo, intensywność z jaką broniliśmy, to wszystko było na wysokim poziomie. Zasłużyliśmy sobie na zwycięstwo - komentował trener Dzików Krzysztof Szablowski, który wygraną zadedykował... żonie. - Zwycięstwo dedykuję żonie, która ma dziś urodziny.

W dużo gorszym nastroju derby kończył Wojciech Kamiński, trener legionistów, który po dwóch faulach technicznych został wyproszony do szatni. - Przykro mi i przepraszam, że dzisiaj nie dokończyłem spotkania na ławce trenerskiej. To chyba mój pierwszy mecz od 22 lat, jak jestem pierwszym trenerem, gdy opuściłem halę. Zostałem wyprowadzony z równowagi i tyle.

Kapitan Dzików Grzegorz Grochowski boiskowe wydarzenia skwitował krótko: - Warszawa jest nasza!

 

W najbliższej kolejce bardzo ciekawie zapowiada się mecz w Gliwicach, gdzie do walecznego o utrzymanie GTK przyjeżdża poobijany King ze Szczecina. Wynik jest sprawą otwartą. Spotkanie kolejki odbędzie się jednak w nieodległej Dąbrowie Górniczej - w hali MKS pojawi się lider rozgrywek Anwil Włocławek. Gospodarze bardzo chcą zrewanżować się za porażkę z pierwszej rundy we Włocławku.

(pp)