„Wapno” za 3 punkty
Choć okazji z obu stron nie brakowało, to przy Rychlińskiego padł tylko jeden gol.
Dynamiczna i obfitująca w sytuacje strzeleckie była pierwsza połowa meczu w Bielsku-Białej. Spotkanie rozpoczęło się od straty Kamila Wojtyry i przejęcia piłki przed Linusa Ronnberga. Fin podciągnął z nią nieco i huknął z 20 m, ale Axel Holewiński był na miejscu. Goście odpowiedzieli rzutem wolnym Daniela Ściślaka i „główką” Szymona Michalskiego w słupek. Najlepszą okazję Polonia miała jednak w 18 min. Najpierw zmierzającą do bramki piłkę sparował Konrad Forenc, a dobijający Sebastian Steblecki minimalnie przestrzelił. Po drugiej stronie boiska obrońcy wybijali futbolówkę z linii bramkowej po „główce” Michała Bednarskiego, a mający przed sobą tylko bramkarza Ronnberg nie trafił w piłkę, marnując podanie Pawła Czajkowskiego.
Po upływie 30 minut dwie okazje stworzyło Podbeskidzie. Najpierw prostopadłe podanie otrzymał Bartosz Florek, ale jego strzał z ostrego kąta trafił w bramkarza, a po chwili Holewiński sparował uderzenie głową Szymona Gołucha. Bardzo dobry kwadrans „górali” zakończyła… druga żółta kartka Michała Willmanna, który przez 44 minuty miał problem z upilnowaniem Lucjana Zielińskiego. Tuż przed przerwą minimalnie niecelny strzał z wolnego oddał Wojtyra.
Druga odsłona rozpoczęła się podobnie jak pierwsza, czyli od straty na własnej połowie piłkarza Polonii i groźnego strzału Ronnberga. Po upływie kilkunastu minut przewagę zaczęła osiągać grająca w liczebnej przewadze ekipa gości. Bliski gola był m.in. Steblecki, który w 56 min. ruszył w kierunku bramki i najpierw zwiódł Florka, potem „wziął na zamach” dwóch rywali, ale jego strzał o centymetry minął słupek. Kolejna szybka akcja bytomian zakończyła się fatalną interwencją Mateusza Ziółkowskiego, który sfaulował w polu karnym Zielińskiego. Piłkę na „wapnie” ustawił Wojtyra i chociaż Forenc rzucił się we właściwą stronę, piłka tuż przy słupku wpadła do siatki.
Przewaga Polonii rosła. W pełni kontrolowała ona wydarzenia, ale miała problem ze stworzeniem klarownej sytuacji. Najlepszą niebiesko-czerwoni stworzyli w 73 min. Niepilnowany Grzegorz Szymusik dograł do Michalskiego, ale ten fatalnie skiksował; wpływ na to mogła mieć będąca w kiepskim stanie murawa. W końcówce piłkę do bramki skierował Wojtyra, ale sędzia uznał, że był na spalonym. Wydawało się jednak, że w momencie podania linię spalonego „złamał” Daniel Dziwniel, więc napastnik Polonii został „okradziony” z gola...