Wapienica zamiast Turcji
Po raz pierwszy od wielu lat piłkarze Podbeskidzia Bielsko-Biała nie wyjdą zimą na zgrupowanie do cieplejszego kraju, bo nie ma na to pieniędzy.
Na zakończenie przygpotowań bielski drugoligowiec (z lewej Linus Ronnberg) zmierzy się z Hutnikiem Kraków. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus
W ostatnich latach zespół z Bielska-Białej regularnie wyjeżdżał na zgrupowanie w cieplejsze rejony Europy. W trakcie walki o utrzymanie w ekstraklasie - za kadencji Roberta Kasperczyka - obóz zorganizowano w Chorwacji, podobnie było po spadku, gdy zespół prowadził duet Piotr Jawny-Marcin Dymkowski. W dwóch kolejnych sezonach wybierano Turcję. W styczniu i lutym zespół przygotowywać będzie się głównie na obiekcie w Wapienicy, gdzie jest sztuczna nawierzchnia. Podbeskidzie do treningów wrócić ma 7 stycznia i w planach ma 7 meczów kontrolnych. Pierwszy rozegrany zostanie w 17 stycznia w Myślenicach z pierwszoligową Wisłą Kraków, tydzień później w Wapienicy dojdzie do sparingu z ligowym rywalem, Rekordem. Nieustalona jest jeszcze data i miejsce gry z Piastem Gliwice (1 lub 2 lutego), a 7 lutego Podbeskidzie zagra z trzecioligowym LKS-em Goczałkowice i czeskim drugoligowcem SFC Opawa. W czwartek, 13 lutego dojdzie do wyjazdowego meczu ze słowackim drugoligowcem Tatrzanem Liptowskim Mikulasz, a serię sprawdzianów zamknie dwumecz z Hutnikiem Kraków oraz Wiślanem Skawina, zaplanowany na 22 lutego. Do obu spotkań dojdzie w Krakowie.
Powodem pozostania w Polsce są względy finansowe. Zobowiązania wymagalne wynoszą około 4 miliony złotych; ostatnio spółkę pożyczką „ratował” prywatny podmiot, na prośbę mniejszościowego właściciela Edwarda Łukosza, a do końca roku trzeba m.in. spłacić kilkaset tysięcy złotych pożyczki wobec spółki komunalnej, Zakładu Gospodarki Odpadami. W ostatnich dniach otrzymaliśmy wiadomość od anonimowego pracownika klubu. - Zmienił się prezes, ale nie widać żadnej zmiany. Przed końcem roku odejdzie trzech pracowników, kolejny w lutym. Pracownicy nie mają wynagrodzeń za październik, a zbliża się 10 grudnia i nic nie wskazuje na to, aby wpłynęła wypłata za listopad. O jakichkolwiek bonach czy czymś podobnym można tylko pomarzyć. Ludzie nie mają pieniędzy na spłatę kredytów, na Mikołaja dla dzieci, na święta. Od rady nadzorczej, szczególnie od pana Kuci możemy tylko usłyszeć, że jest ciężko, że dziękuje za poświęcenie, że jesteśmy super, ale tymi słowami nie wykarmimy rodzin. W klubie panuje wielka rezygnacja, bez większej nadziei na przyszłość. Jest to przykre. Kolejni decydenci zaprzepaszczają kilkanaście lat ciężkiej pracy wielu ludzi - pisze pracownik klubu. Problemy z brakiem wypłat udało nam się potwierdzić u innych osób i rzeczywiście jeszcze w połowie zeszłego tygodnia sięgały one dwóch pensji. Pracownicy w trakcie spotkania z nowym prezesem Krzysztofem Sałajczykiem usłyszeli zapewnienia, że spółka zostanie dokapitalizowana, a zaległości najpóźniej do 20 grudnia uregulowane. Jak przekazał nam wiceprezydent Piotr Kucia, do podwyższenia kapitału nie dojdzie, ale już w miniony czwartek uregulowane miały zostać zaległe wynagrodzenia wobec pracowników administracji. Udało nam się potwierdzić, że rzeczywiście tak się stało.
(gru)