Kibice odliczają godziny do derbów na Stadionie Śląskim pomiędzy Ruchem a Górnikiem. Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl 


NA KOLEJKĘ ZAPRASZA LESZEK BACZYŃSKI


Walka o tytuł do końca

Rozmowa z honorowym prezesem Zagłębia Sosnowiec


Wydarzeniem kolejki będą, zwłaszcza dla kibiców naszego regionu, Wielkie Derby Śląska. Nie można wykluczyć, że w kolejnym sezonie do meczu Górnika z Ruchem, a więc odwiecznych rywali, nie dojdzie, bo „Niebiescy” wciąż znajdują się w strefie spadkowej. Czy zespół z Chorzowa może jeszcze uratować ekstraklasę?


- Ruch jest w grze i na pewno zrobi wszystko, aby powalczyć o zachowanie ligowego bytu. W takich meczach, jak Wielkie Derby Śląska każdy wynik jest możliwy, w nich pozycja w tabeli nie ma znaczenia. Górnik wiosną gra bardzo przyzwoicie, widać, że Janek Urban dobrze przygotował zespół do rundy wiosennej. Zabrzanom spadek nie grozi i mogą spokojnie grać na powiększenie dorobku punktowego. Ruch z pewnością będzie bardzo zdeterminowany i ta determinacja może mieć kluczowe znaczenie. Uważam, że skończy się na remisie, ale z racji znajomości z trenerem Urbanem będę trzymał kciuki za jego zespół.


Śląsk ma swoje derby, a Wielkopolska swoje. Lech ostatnio zawodzi, ale Warta także gra w kratkę. Kto wyjdzie zwycięski z tej konfrontacji?


- Lech jeśli nie chce wypaść z gry o tytuł musi wygrać. Gra na własnym stadionie i będzie chciał udowodnić swoją wyższość, choć widać, że trener Mariusz Rumak traci rezon. Atmosfera w Lechu jest nerwowa i pytanie czy uda się ugasić pożar. Wygrana na pewno wpłynie mobilizująco na zespół, choć Warta po wpadce z ŁKS-em będzie podwójnie zmotywowana. Emocji w Poznaniu też nie zabraknie.


Raków po odrobieniu zaległości wrócił na podium i zapewne zrobi wszystko, aby obronić tytuł. Teoretycznie zadanie ma w tej kolejce najłatwiejsze, bo zagra z ostatnim w tabeli ŁKS-em.


- Łodzianie nie mają nic do stracenia, ale tym razem nie będą w stanie pokrzyżować planów zespołowi z Częstochowy. Raków odzyskuje wigor i ma spore szanse na obronę tytułu.


Można odnieść wrażenie, że walka o tytuł przypomina w tym sezonie „wyścig żółwi”. Zespoły z czołówki hurtem gubią punkty, tak jakby nie do końca chciały „umierać" za tytuł. Jest wytłumaczenie takiego stanu rzeczy?


- W bieżącym sezonie żadna z drużyn nie jest na tyle mocna, aby zdominować rozgrywki ekstraklasy. Zespoły grają falami, łapią seriami punkty, aby za chwilę niespodziewanie przegrać. Patrząc wstecz mieliśmy kilkanaście lat temu dominację Wisły Kraków, która praktycznie w cuglach wygrywała ligę. Teraz każdy może wygrać z każdym. Walka o tytuł rozstrzygnie się na ostatniej prostej. Wygra ten zespół, który zachowa więcej zimnej krwi w decydujących momentach.


W przypadku gry o utrzymanie będzie podobnie? Też walka potrwa do końca?


- Tak. ŁKS wrócił do gry po zmianie trenera, Puszcza wprawdzie wiosną jeszcze nie wygrała, ale jest tak nieobliczalna i już nie raz pokazała, że może urwać punkty wyżej notowanym rywalom. Nie można jej skreślać. Całe trio beniaminków będzie dzielnie walczyło do ostatniego meczu i niewykluczone, że któremuś z nich uda się wydostać nad „kreskę".


Na koniec nie sposób nie zapytać o pana ukochane Zagłębie, które także walczy o byt, ale na I-ligowym froncie. Jest jeszcze szansa aby sosnowiczanie uniknęli spadku?


- Cóż, dyplomatycznie odpowiem, że dopóki piłka w grze...Niestety, czas ucieka, meczów do rozegrania coraz mniej. Gra Zagłębia wygląda lepiej, ale czy drużynie starczy czasu? Staram się odpychać od siebie tę myśl, że zobaczę Zagłębie w II lidze, bo spadki zawsze są bolesne, a niestety trochę ich już w Sosnowcu przeżyłem. Dwa, trzy najbliższe mecze będą decydujące...


Rozmawiał Krzysztof Polaczkiewicz

 

Leszek Baczyński