Oliwia Piegza miała spory udział w ostatniej wygranej „Niebieskich”. Fot. Facebook/KPR Ruch Chorzów


Walka o dwa awanse

Po odwróceniu wyniku i zwycięstwie w meczu na szczycie drugi zespół Ruchu Chorzów został liderem 4. grupy II ligi.

 

Sporo kibiców na trybunach, mocno zaangażowany prezes. Naprawdę jestem pod wrażeniem. W klubie żyjącym piłką ręczną presja jest odczuwalna - powiedział tuż po zwycięstwie (31:26) z AZS-em AHG Kraków prowadzący w tym meczu chorzowskie rezerwy, Wojciech Wiśniewski. Zastępował Ivo Vavrę, który - korzystając z przerwy w rozgrywkach Ligi Centralnej - pojechał do rodzinnych Czech.

 

18 interwencji

W „spadku” zostawił 4 zawodniczki grające na co dzień w pierwszej drużynie, by wspomogły młodsze koleżanki w starciu z liderem 4. grupy II ligi i trzeba przyznać, że w tym spotkaniu odegrały główne role. Kaja Gryczewska niemal zamurowała dostęp do bramki (młody szkoleniowiec naliczył aż 18 interwencji, z których wiele było kluczowych), ukraińska środkowa Anna Diablo umiejętnie prowadziła grę i poza trzema rzutami karnymi sfinalizowała dwie akcje, a lewa rozgrywająca Michalina Gryczewska oraz prawa rozgrywająca Dominika Sikora po 6 razy trafiły do siatki. Nie bez znaczenia była również jednak skuteczność lewej rozgrywającej Julii Rejdych i środkowej Oliwii Piegzy, które także zdobyły po 6 bramek.

 

Zaskoczony prezes

Krakowianki przyjechały do Chorzowa w roli faworytek. Miały 28 punktów, a w pamięci mecz z I rundy, wygrany 31:29. Spodziewały się więc łatwej przeprawy i umocnienia na szczycie tabeli. Początkowo spotkanie przebiegało z planem trenera Marka Musiała. Od stanu 6:4 dla Ruchu II jego podopieczne zdobyły 8 bramek, podczas gdy miejscowe tyko jedną i zrobiło się 7:12. Wydawało się, że pewne prowadzenie się utrzyma, ale przyjezdne... stanęły. Przez ostatnie 10 minut premierowej odsłony trafiły tylko raz, dzięki czemu „Niebieskie” złapały kontakt. W przerwie usiadły w rogu hali i słuchały, co do powiedzenia ma trener Wiśniewski. „Odprawie” przysłuchiwał się prezes Klaudiusz Sevković, którego obecność zmobilizowała zawodniczki, dodając wiary w walkę o zwycięstwo. - Nasz młody trener zaskoczył mnie in plus. Po zmianie stron zastosował obronę 1+5, a z tym wariantem przeciwniczki nie mogły sobie poradzić - chwalił szef Ruchu, a dowodem było raptem 12 trafień ekipy spod Wawelu, z których 7 zaliczyła Aleksandra Wajda. Wysoka rozgrywająca była trudna do zatrzymania, kończąc mecz z 11 bramkami.

 

Łzy skrzydłowej

- Dalej dziewczyny, mocno w obronie! - zachęcał co rusz prezes Sevković, a dziewczyny go słuchały. Od stanu 15:15 w 37 minucie doprowadziły do 20:15, a potrzebowały na to - to nie pomyłka - 180 sekund! To był kluczowy moment spotkania, w którym dużą rolę odegrała filigranowa, ale szybka i błyskotliwa Piegza. Zwycięstwo Ruchu II mogło być znacznie wyższe, gdyby chociaż połowę czystych okazji wykorzystała Ewa Jeziorska. Przestawiana z prawego na lewe skrzydło ambitna szczypiornistka zakończyła mecz bez gola i po końcowej syrenie otuchy musiała jej dodawać mama oraz prezes klubu, bo w jej oczach zobaczyli łzy.

 

Podwójne derby

- Byłem trochę zdziwiony brakiem spontanicznej radości naszych dziewcząt, a przecież tą wygraną zapewniły sobie fotel lidera (mają 30 pkt i lepszym bilansem bramkowym wyprzedzają SPR Pogoń 1945 Zabrze - przyp. red.) potwierdziły, że grają o awans do I ligi. Tego nikt im nie zabroni. Niech walczą tak jak pierwszy zespół! - podsumował Klaudiusz Sevković, a Wojciech Wiśniewski myślami był już przy niedzielnym (15.00) meczu ze Startem w Michałkowicach. Na takie wzmocnienia jak w sobotę za bardzo nie będzie mógł liczyć, bo 2 godziny później w hali MORiS-u liderująca Lidze Centralnej pierwsza drużyna Ruchu rozpocznie derbowe starcie z Sośnicą Gliwice.

Marek Hajkowski