Walczymy o ekstraklasę!
Rozmowa z Rafałem Makowskim, pomocnikiem GKS-u Tychy
28-letni Makowski ambitnie podchodzi do celów, jakie stawiają sobie na tę rundę tyszanie. Fot. Łukasz Sobala/Press Focus
Jak to jest wygrać z Ruchem na Stadionie Śląskim?
– Olbrzymia radość! Chcieliśmy się zrewanżować za porażkę w poprzedniej rundzie (1:0 dla chorzowian – red.), ale przede wszystkim mamy swoje cele. Z meczu na mecz dążymy do tego, aby zbliżać się do czołówki, bo w każdym spotkaniu dajemy ku temu argumenty. Pokazujemy, że jesteśmy w stanie walczyć o ekstraklasę już w tym sezonie.
Pomogło wam to, że Ruch jest w wielkim kryzysie?
– Nie chcę się wypowiadać na temat sytuacji Ruchu. To na pewno trudny okres, tym bardziej że sami też go przerabialiśmy w rundzie jesiennej. Jednak nie zastanawialiśmy się nad tym. Bardziej chcieliśmy się przygotować pod to, żeby grać tak, jak chcemy i jak mamy zaskoczyć Ruch.
Przed waszym golem na 1:0 Ruch miał dwie stuprocentowe sytuacje, Jakuba Adkonisa i Daniela Szczepana. Czuł pan, że zdobyliście bramkę w odpowiednim momencie, bo rywal już dobierał się do waszej skóry?
– Dobrze zaczęli drugą połowę, ale my w pierwszej połowie mieliśmy od nich – tak zwane – prezenty i powinniśmy je wykorzystać. Wtedy ułożylibyśmy sobie to spotkanie i grałoby nam się łatwiej. Jednak rzeczywiście po tym dobrym fragmencie Ruchu przejęliśmy inicjatywę i wykorzystaliśmy naszą okazję. Szkoda, że druga bramka została odwołana, bo to smakowałoby jeszcze bardziej.
Była taka dziwna sytuacja – Bartosz Śpiączka strzelił na 2:0, trener go zdjął, krótko po tym VAR anulował gola, a zmiana już została zrobiona. Nie ma ani gola, ani strzelca... To w jakiś sposób wam przeszkodziło?
– Myślę, że Bartosz był już po prostu zmęczony, a potrzeba było zmiany i więcej intensywności do pressingu z przodu. O szczegóły trzeba by pytać trenera. To normalna sytuacja, każdy schodzi, a następni czekają na swoją szansę, żeby ją wykorzystać.
Ruch i GKS łączy kilka elementów – derbowi rywale, trenerzy zatrudnieni w tym samym czasie, a także serie zarówno wyników znakomitych, jak i fatalnych. Wy najpierw mieliście słabą passę, teraz macie dobrą, zaś Ruch... na odwrót. Co mógłby pan poradzić chorzowianom, żeby pomóc im wyjść z takiego kryzysu?
– Ciężkie pytanie, bo taka jest piłka. Czasami wpada się w kryzys i człowiek łapie się wszystkiego, żeby z tego wyjść, a się nie udaje. Trzeba być cierpliwym i myślę, że karta w końcu się odwróci. A kiedy to nastąpi? To już nie moja w tym głowa.
Czego można spodziewać się jeszcze po GKS-ie tej wiosny? Może do końca sezonu wytrzymacie bez przegranej?
– No mam nadzieje, że żadnej porażki już nie będzie (śmiech). Na pewno każdy przeciwnik będzie miał bardzo trudno wywalczyć z nami jakikolwiek punkt, co powiedziałem już po ostatnim meczu. Dalej to podtrzymuję. W Chorzowie też pokazaliśmy, że zawsze będziemy walczyć do samego końca i nie będziemy nikomu odpuszczać.
Rozmawiał Piotr Tubacki
31 MECZÓW w ekstraklasie rozegrał Rafał Makowski. W GKS-ie Tychy więcej od niego mają tylko Mateusz Hołownia (44) oraz Bartosz Śpiączka (183). Poza tym w najwyższej klasie rozgrywkowej w Polsce występowali też: Marcin Szpakowski (24), Jakub Bieroński (15), Marcel Błachewicz (7) i Tomasz Kubik (1).
CZY WIESZ, ŻE
Mierząc 191 cm wzrostu, Rafał Makowski jest drugim najwyższym piłkarzem z pola w szeregach GKS-u. Wyższy od niego jest tylko stoper i kapitan Nemanja Nedić (195 cm). Poza tym 190 cm mają jeszcze Jakub Budnicki i Jakub Tecław.