Sport

W Warszawie coraz goręcej

Po dwóch porażkach z rzędu Legia osunęła się w tabeli. Na spadek jej formy z nadziejami zerka Górnik Zabrze.

Zdenerwowany Bartosz Kapustka musiał ważyć słowa po porażce z Pogonią. Fot. Marcin Bielecki/PAP

LEGIA WARSZAWA

W stolicy nie są zadowoleni z postawy drużyny. Legia z poprzednich 7 spotkań ekstraklasy wygrała tylko 2, choć rzecz jasna w tym czasie dzieliła swoją uwagę na europejskie puchary. Od sierpnia jednak nie gra na arenie międzynarodowej, a we wrześniu w jej terminarzu widnieją tylko 4 spotkania ligowe. Na początku miesiąca wygrała z beniaminkiem z Lublina 5:2, ale gdy przyszło do meczów z czołówką, Rakowem i Pogonią, przegrała po 0:1, prezentując słabą grę. W sobotę zagra z Górnikiem.

Tezę przyjął z pokorą

Problem jest wielowarstwowy – analizował trener zespołu Goncalo Feio. – Kłopot polega na tym, że nie jesteśmy w stanie przenieść poziomu i rzeczy z treningów na mecze. Teraz nie gramy co trzy dni, więc mamy czas na przygotowanie się do spotkania. Ktoś może powiedzieć, i trudno nie przyznać mu racji, że tego nie widać. Muszę z pokorą przyjąć taką tezę. Zgodzę się, że z Pogonią nie stworzyliśmy sytuacji, może oprócz jednego czy dwóch stałych fragmentów. W piątek pokonała nas drużyna lepsza. Mieliśmy serię 16 meczów z rzędu ze strzelonym golem, a w dwóch ostatnich nie zdobyliśmy bramki – mówił. Portugalczyk po ostatnim gwizdku po raz kolejny wyróżnił się swoim zachowaniem. Samotnie podszedł pod sektor gości, gdzie zasiadali warszawscy sympatycy i odesłał swoich piłkarzy do szatni. W teatralny sposób chciał w ten sposób dać do zrozumienia, że to on bierze odpowiedzialność za wynik.

Spiął się z Sokołowskim

Mimo słów o pokorze nie zabrakło jednak zachowania „typowego” dla Feio, który na konferencji pomeczowej wdał się w dyskusję z byłym piłkarzem Legii i reprezentacji Polski Tomaszem Sokołowskim. Pracujący teraz jako dziennikarz były zawodnik zapytał Portugalczyka o pomysł na mecz w Szczecinie, co najwyraźniej zirytowało trenera „Wojskowych”. – Musiałbym o tym mówić półtorej godziny. Nie widzisz nic? Nie widzisz żadnego automatyzmu? Przekażę na odprawie pomeczowej piłkarzom, że były wyróżniający się piłkarz i reprezentant Polski ogląda wszystkie nasze mecze, bo pewnie jest naszym kibicem, i nie widzi żadnej powtarzalności – rozkręcił się Feio. Jednakże faktem jest, że mimo wielu głośnych transferów i wielkich oczekiwań wobec Legii, ta jest aktualnie 8. w tabeli. Awansowała do fazy ligowej Ligi Konferencji, ale choć wyeliminowała Broendby, nie można powiedzieć, aby była ekipą piłkarsko lepszą (ale to tylko na marginesie, bo bezapelacyjnie najważniejszy jest awans).

Z Górnikiem będzie ciekawie

Warszawiacy niecierpliwią się i z pewną obawą zerkają w stronę kolejnego meczu, gdy przy Łazienkowskiej podejmą Górnika Zabrze. 14-krotni mistrzowie Polski sąsiadują z „Wojskowymi” w tabeli, mając 3 punkty mniej. Z GieKSą przełamali się po trzech kolejnych porażkach. Jeśli dobre nastroje po derbowej wygranej przeniosą do rozchwianej nieco stolicy, nadchodzący hit będzie jeszcze ciekawszy. – Musimy pokazywać osobowość na boisku – diagnozował Bartosz Kapustka, pomocnik Legii. – Mam temperament i potrafię się zdenerwować. Może z boku wyglądam jak oaza spokoju, ale nie do końca tak jest. Nie możemy bać się popełniać błędów. Każdy je popełnia, ale chowając się i nie biorąc ciężaru gry na siebie, na pewno nic nie zdziałamy i nie będziemy szli w lepszym kierunku. Materiał do analizy jest ogromny. Jestem bardzo zdenerwowany, więc staram się ważyć słowa... ale zagraliśmy słaby mecz – mówił jeden z warszawskich liderów. Warto też zaznaczyć, że po Górniku Legia rozpocznie zmagania w Lidze Konferencji. Na „dzień dobry” zmierzy się u siebie z Realem Betis, a więc teoretycznie najtrudniejszym przeciwnikiem. Lepiej więc dla niej, aby dyspozycja przyszła jak najszybciej.

Piotr Tubacki