W trybie błyskawicznym
ZAPRASZAMY NA STADIONY - Kacper Janoszka
Przed pierwszą kolejką każdych rozgrywek pojawia się element nerwowości. Kibice nie wiedzą, czego mogą się spodziewać po swoich ulubieńcach. Zespoły latem zmieniają się, niekiedy dochodzi do rewolucji kadrowych, zawodnicy wyjeżdżają na obozy przygotowawcze, po których stają się zwartą, silną grupą, ale z niewiadomych przyczyn słabną. Poziom prezentowany przez drużyny można teoretycznie oszacować na podstawie tego, jakich piłkarzy będą mieli do dyspozycji poszczególni trenerzy. Doskonale jednak wiemy, że w 1. lidze jakość piłkarzy nie zawsze przekłada się wprost proporcjonalnie na wyniki.
Gdy popatrzymy na ruchy kadrowe GKS-u Tychy, dowiemy się, że nic nie wiemy o podopiecznych Artura Skowronka. W rundzie wiosennej poprzedniego sezonu trener już wyprowadził ekipę na prostą. Tyszanie zaczęli regularnie wygrywać i byli jedną z najlepszych drużyn w drugiej połowie sezonu. Zabrakło im jednak punktów, by włączyć się do walki o awans Wydawało się, że skoro piłkarze GKS-u tak dobrze poradzili sobie w pierwszym półroczu 2025 roku, dobrą formę utrzymają także w kolejnym sezonie. Problem w tym, że tyska ekipa zmieniła się nie do poznania. Artur Skowronek rozpoczął współpracę z zupełnie nową grupą piłkarzy.
Na start zawodnicy z Tychów zagrają u siebie z Miedzią Legnica. To kolejna drużyna, która po poprzednim sezonie może czuć niedosyt. Już była bliska dostania się do ekstraklasy. Grała w finale barażu z Wisłą Płock, w którym przegrała i musiała pogodzić się z pozostaniem w 1. lidze na kolejny rok. Ambicje legniczan i ich trenera Wojciecha Łobodzińskiego są podrażnione. Chcą znów walczyć o awans, a odmienieni tyszanie mogą przekonać się o ich sile… Chyba że Artur Skowronek w trybie błyskawicznym nienagannie poukładał zespół.