Sport

W stronę autodestrukcji

Trwa szacowanie strat na Stadionie Śląskim po chuligańskich wybrykach z meczu Ruch – ŁKS. W sprawę zaangażował się prezydent Chorzowa.

Atmosfera z sobotniego meczu nadal rozgrzewa wszystkich w mieście. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus

RUCH CHORZÓW

Echa tego, co wydarzyło się w sobotę w „Kotle Czarownic”, nie milkną. Po spotkaniu Ruchu z ŁKS-em policja poinformowała o zatrzymaniu 19 osób. Dalsze aresztowania są możliwe, jeśli uda się zidentyfikować sprawców, którzy – po obu stronach – byli zamaskowani. Z jednej strony chuligani ŁKS-u rozpoczęli rozróby, sforsowali bramy swojego sektora, biegali po buforach i trybunie wschodniej wśród kibiców Ruchu. Z drugiej – chuligani gospodarzy rzucali racami w gości i policję, ścierając się też z funkcjonariuszami niemal do końcowego gwizdka.

Prezydent żąda wyjaśnień

Po meczu głos w mediach społecznościowych zabrał prezydent Chorzowa Szymon Michałek, zdeklarowany kibic Niebieskich. Zapowiedział, że w piątek odbędzie się spotkanie samorządów Chorzowa, Katowic i Siemianowic Śląskich, na którym zostanie poruszony temat parkowania przy okazji imprez masowych na Stadionie Śląskim, ale też – w obliczu wydarzeń z soboty – bezpieczeństwa w czasie meczów. Obecna ma być także policja, straż miejska, firma ochroniarska oraz przedstawiciele chorzowskiego klubu. Sektor rodzinny, który został zorganizowany na Ruchu przez Michałka dekadę temu, w przyszłym sezonie zostanie przeniesiony na trybunę wschodnią. Na ostatnim meczu z Polonią Warszawa nadal będzie obok „młyna”. – Stadion to miejsce do kibicowania, a nie ganiania się kibiców drużyn przeciwnych. Jestem świadom, że na wielu stadionach występuje pirotechnika i jest ona trudna do całkowitego wyeliminowania, ale będę oczekiwał wyjaśnień, w jaki sposób kibice ŁKS-u przedostali się do strefy gastronomicznej kibiców Ruchu, dlaczego była rzucana pirotechnika na reklamy naszych sponsorów, czy separacja kibiców została odpowiednio przygotowana oraz w jaki sposób zadziałała firma ochroniarska – napisał Michałek.

Popełniono błędy

Wczoraj w południe prezydent zorganizował szybki briefing prasowy przed urzędem w Chorzowie. Razem z nim obecny był prezes Ruchu, Seweryn Siemianowski. W klubie byli nieco zaskoczeni obrotem spraw, bo cała sytuacja była dynamiczna. Wpierw prezydent miał się spotkać z policją, ale stwierdził, że najpierw wyjdzie jednak do mediów, co zaskoczyło klubowych działaczy, którzy pojechali na briefing „z marszu”. – Nie spodobało mi się, że rodziny z dziećmi musiały być ewakuowane z sektora rodzinnego (na skutek działań policji – przyp. red.). Wszyscy musimy zrobić krok w tył i zastanowić się nad procedurami bezpieczeństwa na tym stadionie – powiedział prezydent. Najbliższe dni będą stały pod znakiem analizy nagrań z monitoringu czy materiałów udostępnianych w mediach społecznościowych, by poznać dokładny przebieg zdarzeń i ich przyczyny. – Błędy na pewno zostały popełnione. Możemy się na nich uczyć i w przyszłości ich już nie popełniać – mówił Michałek. – Jeżeli kibice z sektora gości są w stanie dostać się na inne sektory, to mamy problem z procedurami separacji kibiców – dodał.

To już kolejny raz

Aktualnie są szacowane straty na Stadionie Śląskim. Początkowo za wszystko miał zapłacić Ruch, ale potem – jak to było w przypadku dewastacji sektora gości w pamiętnym meczu z Górnikiem Zabrze – klub zwróci się do ŁKS-u, aby zgodnie z prawem ten zapłacił za zniszczenia poczynione przez łódzkich pseudokibiców. Oczywiście swoje zrobili też kibole Ruchu. Paradoksem jest to, że w spotkaniu z łodzianami zaprezentowali oprawę na 30-lecie grupy chuligańsko-przestępczej Psycho Fans. – Zniszczenia wywołane przez race rzucane w reklamy obciążą naszych kibiców – przyznał Michałek. Należy spodziewać się też kar nałożonych na klub za niedopilnowanie wspomnianych procedur, ale też za starcia kibiców z policją. 

Nie będzie to zresztą pierwsza kara dla Niebieskich w ostatnim czasie. Niedawno, w meczu z Wisłą Płock, doszło do próby starcia chuliganów gospodarzy z grupą Nafciarzy, gdzie ucierpiały siatki na sektorach buforowych (to akurat kosztowało grosze). Z kolei na wyjeździe do Kołobrzegu chorzowscy pseudokibice rzucali race na murawę Kotwicy, za co Ruch zapłacił 10 tysięcy złotych. Chuligani po raz kolejny narażają więc swój ukochany klub na dodatkowe koszty. Nie jest tajemnicą, że od nowego sezonu Ruch będzie miał mniej pieniędzy, bo skończą się ekstraklasowe rezerwy otrzymane od telewizji Canal+. Miasto też może dać mniej kasy, bo będzie koncentrować się na nowym stadionie. – Nie po to odbywam spotkania i poświęcam czas, aby środki pozyskane od sponsorów przeznaczać na kary – zaznaczył Michałek.

To jest tragedia

We wszystkich wypowiedziach magistratu czy klubu brakowało jednak wyraźnego potępienia zachowań chorzowskich chuliganów, którzy razem z innymi takimi grupami – jak ta łódzka – są patologią piłki nożnej. Jeśli na kolejny mecz Stadion Śląski zostanie zamknięty dla publiki przez Komisję Dyscyplinarną PZPN-u, prezydent Michałek będzie wnioskował, aby na trybunach mogły znaleźć się chociaż kobiety, dzieci i niepełnosprawni. – To nie oni zawinili, tylko procedury – ocenił. 

Prezes Seweryn Siemianowski powiedział jednak: – Wszystkie procedury zostały zachowane, a to, że bramy zostały wyrwane, było ciężkie do przewidzenia. Jestem po wstępnej analizie z firmą ochroniarską i nie był to łatwy mecz do zabezpieczenia. Służby interwencyjne były podwojone, a nawet potrojone, ale wszystko „wylało się” bardzo szybko. Wpływ miał też brak możliwości przesunięcia w tamto miejsce sił ochrony. To jest dla nas tragedia. Mamy tyle dobrych lat, gdy z klubu szła pozytywna energia, a teraz sami ulegamy prowokacji przeciwnika i idziemy w stronę autodestrukcji.

Piotr Tubacki