W stolicy czas na zmiany!
Niedawno Goncalo Feio walczył o awans do ekstraklasy. Teraz skupi się na dotarciu do europejskich pucharów. Fot. Legia Warszawa
W stolicy czas na zmiany!
Jak zapowiadano, tak się stało. Nowym trenerem Legii Warszawa został Goncalo Feio.
Portugalczyk został zaprezentowany podczas środowej konferencji prasowej, w której wziął udział wraz z wiceprezesem klubu Marcinem Herrą i dyrektorem sportowym Jackiem Zielińskim. Pytań podczas spotkania z mediami było wiele, co nie mogło dziwić. Zwolnienie Kosty Runjaicia i zatrudnienie Goncalo Feio było ruchem, którego mało kto się spodziewał. Odpowiedzialność za tę decyzję wziął wspomniany dyrektor sportowy.
Negatywna analiza
- Przygotowywałem zarząd do tego, że taka zmiana może nastąpić - zaznaczył na wstępie Zieliński. - Podjąłem tę decyzję na podstawie ostatniego półrocza. W październiku byliśmy w dołku, przegraliśmy 4 mecze z rzędu, a serię zakończyła wygrana w Pucharze Polski. Od tego momentu nasze wyniki nie były zadowalające. W 19 meczach zdobyliśmy 25 punktów, więc nie jest to rezultat, z którego powinniśmy być dumni. Łączenie europejskich pucharów z ligą wyglądało dużo lepiej niż w sezonie 2021/22, lepiej też poradziliśmy sobie w samej Lidze Konferencji, ale to nie było wystarczające. Jeśli przez pół roku nie jesteśmy w stanie usystematyzować gry, to ocena nie może być pozytywna - skomentował ostatnie miesiące pracy trenera Runjaicia dyrektor sportowy.
Plan na przyszłość
W klubowym komunikacie Jacek Zieliński poinformował, że zwolnienie Niemca wiąże się między innymi z osiągnięciem celów w bieżącym sezonie. To wskazywało na krótkowzroczność działacza, ale swoje słowa szybko naprostował podczas konferencji. - Zależy mi na tym, żeby w tym sezonie uratować, co się da. Walczymy o top 3 i to jest naszym celem, ale musimy się rozwijać. Skoro nasz rozwój wyhamował, podjąłem decyzję o zmianie trenera. Jestem przekonany, że jesteśmy w stanie wrócić na odpowiednie tory - stwierdził Zieliński i kontynuował swoją wypowiedź, skupiając się na przyszłości klubu. - To jest ruch związany z planami transferowymi na następny sezon. Lepiej te transfery robić z trenerem, który docelowo ma prowadzić zespół. Owszem, ważne są dla mnie wyniki w najbliższych meczach, ale jeszcze ważniejsza jest perspektywa, którą widzę, wspólnie pracując z Goncalo Feio - zauważył. Portugalczyk otrzymał więc kredyt zaufania. Ma nie tylko działać z dnia na dzień, ale także mieć ważny głos w sprawie kadry. Przypomnijmy przy okazji, że dla Portugalczyka jest to dopiero pierwsza praca w roli głównego trenera na najwyższym szczeblu rozgrywkowym.
Czyny, a nie słowa
Podczas konferencji wspominano przeszłość Goncalo Feio. Przypomniano też, w jaki sposób znalazł się w Polsce. Pracę rozpoczął w Akademii Legii, gdzie początkowo był wolontariuszem. Później stał się analitykiem, ale w 2015 roku zakończyła się jego przygoda z warszawskim klubem. Do stolicy wrócił więc po 9 latach, w trakcie których wiele w jego życiu się wydarzyło. Nie mamy wątpliwości, że jego warsztat trenerski jest na bardzo wysokim poziomie, ale jego osobowość wielokrotnie mu przeszkadzała. Pokazywał to w Wiśle Kraków, Rakowie Częstochowa, a ostatnio w Motorze Lublin. Feio zapewnia jednak, że dokonał w sobie przemiany. - Jestem człowiekiem, który popełniał błędy. Nie ucieknę od tego, poniosłem konsekwencje. Natomiast jestem człowiekiem wyciągającym wnioski i takim, który najpierw wymaga od siebie, żeby później wymagać od innych. Moja droga do Legii była oparta o ciężką pracę nad sobą, aby codziennie być lepszym. Jestem trenerem wymagającym, który chce wygrywać i chce, żeby wszyscy wokół byli lepsi - sztab, pracownicy klubu, społeczność. Zdaję sobie sprawę, że na pozycji, którą obejmuję, ciąży odpowiedzialność. Moja historia może inspirować i pokazać, że ciężką pracą można zajść daleko. Chcę dawać przykład, jednak czyny dużo więcej ważą niż słowa. Myślę, że nie ma lepszego stanowiska, żeby udowodnić, że ludzie potrafią się zmieniać i rozwijać - stwierdził trener. Pozostaje mieć jedynie nadzieję, że więcej będzie mówić się o Portugalczyku w kontekście sportowym, a nie skandali.
Dobry moment
- To trener, który dysponuje świetnym warsztatem. Ma odpowiednią charyzmę, jeśli chodzi o taki klub, jakim jest Legia. Tutaj muszą pracować tacy szkoleniowcy. Jest znakomitym strategiem. Całe życie się rozwijał, to jego pasja. Teraz jest na takim etapie rozwoju, że stwierdziłem, że jest to dobry moment, żeby dać mu szansę. Wierzę, że z trenerem Goncalo jesteśmy w stanie wykonać bardzo dobrą pracę - wytłumaczył zatrudnienie Feio Jacek Zieliński. Czy Portugalczyk rzeczywiście pomoże Legii w tym i w przyszłym sezonie? A może należy zadać pytanie, jak długo w Warszawie wytrzyma?
Kacper Janoszka
Wizerunkowe rysy
Legia zaskoczyła wszystkich, zatrudniając kontrowersyjnego Goncalo Feio.
Gdy ponad 3 tygodnie temu Portugalczyk rozstał się z Motorem Lublin (jego wyniki z beniaminkiem I ligi były bardzo dobre), wydawało się, że długo będzie musiał szukać pracodawcy. Wszystko przez swoje występki na Lubelszczyźnie, które burzyły jego obraz świetnego fachowca. Przypomnijmy więc wszystkie jego wizerunkowe rysy.
Gdy przechodził do Motoru, był w bardzo dobrych relacjach z prezesem Pawłem Tomczykiem. Obaj wypowiadali się ciepło na swój temat, jednak z biegiem czasu trener coraz częściej publicznie atakował sternika klubu. Zarzucał mu, że nawet po porażkach chodzi uśmiechnięty. W końcu stwierdził, że jego pozycja w klubie jest... równa prezesowi, który nie może go zwolnić. Konflikt więc był otwarty, a jego kulminacyjny moment nastąpił w marcu zeszłego roku, gdy po meczu z GKS-em Jastrzębie na konferencję prasową nie przyszła rzeczniczka prasowa Paulina Maciążek. Jak się okazało, po spotkaniu Feio zaatakował kuwetą na dokumenty prezesa Tomczyka oraz zwyzywał rzeczniczkę. Wydawało się, że dni Portugalczyka w Lublinie są policzone, ale w jego obronie stanął właściciel klubu Zbigniew Jakubas. Tomczyk i Maciążek pracować przestali, Feio wciąż mógł prowadzić zespół do I ligi. Dwa miesiące później na łamach Sport.pl były asystent portugalskiego trenera oskarżył go o mobbing. To wciąż było za mało do jego zwolnienia. Za fatalne zachowanie Komisja Dyscyplinarna PZPN nałożyła na niego 30 tysięcy złotych grzywny i roczną dyskwalifikację w zawieszeniu na 3 lata.
To jednak niejedyne wybryki Portugalczyka. Pracując w Wiśle Kraków w latach 2017-18 zaatakował ochroniarzy na loży VIP, którzy nie chcieli go wpuścić bez identyfikatora. Do rękoczynów miało też dojść podczas okresu jego pracy w Rakowie (2020-22), gdy pobił się z jednym z członków sztabu szkoleniowego. Feio zapewnia, że się zmienił, ale - jak sam dobrze zaznaczył - po czynach, a nie po słowach będzie oceniany.
(kaj)
Ostatnie słowa
Legia dała Koście Runjaiciowi platformę do przekazania ostatnich słów po zwolnieniu z klubu. Niemiec pracował w nim od lipca 2022 roku i przez ten czas odbudował zespół, który był w kryzysie. Dlatego drogi Legii i trenera rozchodzą się w pokojowej atmosferze. „Muszę zaakceptować decyzję klubu, ale oczywiście boli. Przejąłem Legię w bardzo trudnym momencie i wspólnie ze wszystkimi zaangażowanymi udało nam się ponownie ustabilizować klub na wysokim poziomie sportowym. Przeżyliśmy razem wiele wspaniałych meczów - zwycięstwo w pucharze, ale także magiczne europejskie noce, ze spektakularnymi zwycięstwami nad Aston Villą, Austrią Wiedeń, AZ Alkmaar i wieloma innymi zespołami. Na naszym stadionie obecnych było więcej kibiców niż przez długi czas wcześniej. To pokazuje mi, że ludzie zidentyfikowali się z tą drużyną. Uważam siebie za trenera, który buduje zespół na dłuższy czas, ale wiem też, że w profesjonalnej piłce nożnej czasami nacisk kładzie się na rozwój krótkoterminowy. Chciałbym podziękować wszystkim, z którymi dzieliłem czas w Warszawie. Dziękuję mojemu wspaniałemu sztabowi trenerskiemu, zawodnikom, zarządowi, wszystkim pracownikom Legii, ale także niesamowitym kibicom i mieszkańcom Warszawy, których spotykałem na co dzień” - przekazano słowa szkoleniowca na oficjalnym profilu Legii na portalu X.