w rytmie samby
Obrońcy Barcelony nie byli w stanie upilnować Viniciusa Juniora (w środku). Fot. PAP/EPA
W rytmie samby
Brazylijski duet ofensywny Realu Madryt był bezlitosny dla Barcelony.
SUPERPUCHAR HISZPANII
Rok temu zmagania w Superpucharze Hiszpanii zostały zdominowane przez zespół Barcelony. Zeszłoroczny finał zakończył się zwycięstwem „Blaugrany” nad Realem Madryt 3:1. Jedyną bramkę dla „Los Blancos” zdobył wtedy w doliczonym czasie gry Karim Benzema, którego już w stolicy Hiszpanii nie ma. W tegorocznej edycji turnieju znów w finale byliśmy świadkami „El Clasico”. W bieżącym sezonie oba zespoły spotkały się już raz w lidze i w tym starciu lepszy okazał się Real. Podopieczni Carlo Ancelottiego chcieli w niedzielę po raz kolejny pokonać Barcę, przez co niezwykle szybko wzięli się do roboty.
Już w 7 minucie spotkania pierwszego gola zdobył Vinicius Junior. Brazylijczyk wykorzystał fatalny błąd w ustawieniu defensywy z Katalonii, wyszedł sam na sam z Inakim Peną, którego minął i wpakował piłkę do pustej bramki. Już 3 minuty później madrytczycy wyszli na dwubramkowe prowadzenie. Po raz kolejny pierwszoplanową postacią był Vinicius. Tym razem „Królewscy” wyszli z zabójczą kontrą. Jedno podanie z linii obrony do Rodrygo rozmontowało mur defensywy Barcelony. 23-latek zagrał do strzelca pierwszego gola, a ten wślizgiem wbił piłkę do bramki.
Drużyna Xaviego potrzebowała chwili na odpowiedź. Jednak gdy w końcu pokonali Andrija Łunina, zrobili to w pięknym stylu, a wszystko dzięki Robertowi Lewandowskiemu. Polak uderzył z woleja, gdy po małym zamieszaniu w „16” piłka znalazła się przed polem karnym. Napastnik uderzył bez zastanowienia, z pierwszej piłki, a strzał był na tyle udany, że ukraiński bramkarz nie był w stanie udanie interweniować.
Jednak show w pierwszej połowie Lewandowskiemu skradł Vinicius, który zdążył skompletować hat-tricka. Tym razem brazylijski skrzydłowy był faulowany w polu karnym przez Ronalda Araujo i samodzielnie wykorzystał „11”. Tym samym powtórzył wyczyn Benzemy, który w 2023 roku również trzykrotnie pokonywał golkipera Barcelony, ale wtedy dokonał tego w półfinale Pucharu Króla.
W drugiej połowie gra Realu zdecydowanie się uspokoiła. Ekipa ze stolicy Hiszpanii oczekiwała na ruch przeciwnika i liczyła na kontry. Cierpliwość popłaciła, bo w 64 minucie gola na 4:1 zdobył Rodrygo. Barcelona została pozbawiona złudzeń. „Królewscy” byli w niedzielę lepsi i udowadniali to od pierwszego gwizdka. Sytuacja „Blaugrany” uległa pogorszeniu, gdy w 71 minucie czerwoną kartkę – za drugą żółtą – zobaczył Araujo. Od tego momentu zespół Carlo Ancelottiego mógł być pewny triumfu, a kolejne okazje do zdobycia bramki tworzyły się same. Jedną z nich zmarnował rezerwowy Brahim Diaz – jego uderzenie z bliska świetnie wybronił Pena. 24-letni golkiper musiał być na posterunku do końca spotkania, ponieważ zespół z Madrytu wciąż był w ofensywie. Finalnie starania Realu nie przyniosły kolejnych trafień.
Trzybramkowa porażka to najniższy wymiar kary, jaką Real mógł wymierzyć Barcelonie. „Duma Katalonii” była bezradna, pomimo tego, że momentami miała przewagę i próbowała odrobić straty. „Los Blancos” oprócz tego, że strzelali bramki, byli niezwykle skuteczni w obronie.
Kacper Janoszka
Real Madryt – Barcelona 4:1 (3:1)
1:0 – Vinicius (7), 2:0 – Vinicius (10), 2:1 – Lewandowski (33), 3:1 – Vinicius (39. karny), 4:1 – Rodrygo (64).
REAL: Łunin – Carvajal, Ruediger, Nacho, Mendy – Valverde (86. Ceballos), Tchouameni, Kroos (81. Modrić) – Rodrygo (77. B. Diaz), Bellingham (86. Joselu), Vinicius (82. Camavinga). Trener Carlo ANCELOTTI.
BARCELONA: Pena – Araujo, Kounde, Christensen, Balde – Gundogan, de Jong – F. Torres (61. Felix), Pedri (61. Yamal), S. Roberto (61. F. Lopez) – Lewandowski. Trener XAVI.
Żółte kartki: Bellingham, Ruediger – Araujo, S. Roberto;
czerwona kartka: Araujo (71. druga żółta).