Szymon Sićko (z piłką) w każdym meczu daje z siebie wszystko. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

 

W poszukiwaniu diagnozy

Bez sukcesów młodzieży nie będzie silnej reprezentacji seniorów - twierdzi Krzysztof Lijewski, były doskonały kadrowicz, II trener Industrii Kielce.

 

Biało-czerwoni udział w niemieckim Euro zakończyli w poniedziałek. Dzięki pokonaniu Wysp Owczych uplasowali się na 16. miejscu, czyli o 4 pozycje niżej niż przed dwoma laty na Węgrzech i na Słowacji. Nie jest to wybitne osiągnięcie - zresztą na ME Polacy nigdy nie odnieśli znaczącego sukcesu - ale mogą odetchnąć, bo ta lokata oznacza, że w eliminacjach MŚ 2025 w Chorwacji, Danii i Norwegii trafią na jeszcze niżej notowaną reprezentację (Serbia, Wyspy Owcze, Szwajcaria, Rumunia, Grecja, Bośnia i Hercegowina) lub na jednego z czterech prekwalifikantów, a w tym gronie są: Estonia, Ukraina, Finlandia, Litwa, Belgia, Włochy, Słowacja, Luksemburg i Izrael. Do losowania ma dojść pod koniec stycznia, a kwalifikacyjne dwumecze zaplanowano między 8 a 12 maja.

 

Bolesna weryfikacja

Czasu niby jest sporo, ale nie na tyle, by spoczywać na laurach. Już teraz należy myśleć o tym, co zrobić, by w kolejnym dużym turnieju nie pałętać się w drugiej dziesiątce. W kraju zaczęto szukać diagnozy takiego stanu, a zaproszenie do dysuski przyjął Krzysztof Lijewski. Kojarzony z największymi sukcesami rozgrywający w koszulce z orzełkiem grał przez 14 lat (182 mecze/435 goli), zdobył srebrny i dwa brązowe medale MŚ, zajął 4. miejsce na igrzyskach w Rio, a poza tym jest młodszym bratem Marcina, obecnego selekcjonera. - Mecze kontrolne mogły napawać optymizmem, ale ich wyniki miały drugorzędne znaczenie. Trenerzy przed wielką imprezą chcą sprawdzić formę poszczególnych zawodników, dopracować schematy taktyczne, ale trzeba przyznać, że w Hiszpanii zaprezentowaliśmy się naprawdę poprawnie. Zagraliśmy dobrą pierwszą połowę z gospodarzami i całe spotkania z Serbią oraz ze Słowacją. Zespół pokazał, że drzemie w nim potencjał. Weryfikacja nastąpiła podczas Euro... - zawiesił głos „Lijek”.

 

Próba charakteru

Przypomnijmy, że biało-czerwoni szansę na wyjście z grupy stracili po porażkach z Norwegami i Słoweńcami. - Przeciwnicy obnażyli nasze błędy i bezlitośnie wykorzystali przestoje. Graliśmy dobrze przez kilkanaście minut, by potem pchać piłkę do koła, gdzie była przechwytywana i wychodziły z tego kontrataki. Drużyny takiego kalibru tego nie wybaczają - podkreślił asystent Tałanta Dujszebajewa. - Ostatnie spotkanie natomiast pokazało, że chłopaki mają charakter. Mimo że stracili szanse awansu do fazy zasadniczej, chcieli godnie pożegnać się z turniejem. Widać było, że jeśli gramy dobrze w ataku pozycyjnym, podejmujemy trafne decyzje i w głupi sposób nie gubimy piłki, to potrafimy zaliczyć dobre zawody - ocenił Lijewski, któremu podobała się też postawa w defensywie. - Była komunikacja, praca na nogach i mocne wsparcie bramkarza Kuby Skrzyniarza. Do tego doszły kontry, dobrze prowadzona gra przez Piotrka Jędraszczyka i naszego - moim zdaniem - najlepszego zawodnika na tym turnieju Szymka Sićki, który nie tylko zdobywał bramki, ale i potrafił dostrzec lepiej ustawionych kolegów.

 

Wiara w brata

Krzysztof Lijewski ma nadzieję, że występ na Euro będzie dla naszej młodej drużyny solidną lekcją, która zaprocentuje w przyszłości. - Zespół pokazał, że ma potencjał i nie wolno go skreślać. Ten turniej powinien być dla tych młodych chłopaków okazją do nabrania doświadczenia, a to zdobywa się tylko na wielkich imprezach. Na razie z silnymi drużynami potrafimy grać tylko falami. Jeśli zamienimy to na stabilną grę w ataku i będziemy unikać głupich błędów w obronie, to będziemy w stanie powalczyć z każdym. Na razie tej drużynie brakuje ogrania, doświadczenia i boiskowego sprytu. Tego nie da się nauczyć na treningu, tylko na mistrzowskich imprezach. Trzeba rozegrać kilkadziesiąt spotkań o stawkę, ucząc się na błędach i podpatrując najlepszych. Te składowe mogą pomóc tej drużynie zrobić krok naprzód. Ona potrzebuje czasu. Wierzę w tych chłopaków oraz w to, co robi z nimi mój brat - podkreślił 40-latek.

 

Trzeba poczekać

Polscy fani z rozrzewnieniem wspominają czasy, kiedy szczypiorniści pod wodzą Bogdana Wenty należeli do światowej czołówki, ale na takie sukcesy przyjdzie im poczekać. Zdaniem Krzysztofa Lijewskiego nie będą one możliwe bez solidnej pracy z młodymi adeptami. - Spójrzmy na najsilniejsze reprezentacje Starego Kontynentu. Francja ma teraz doświadczonych zawodników, którzy przed laty zdobywali mistrzostwo świata i Europy juniorów. Niemcy ostatnio wygrali młodzieżowe mistrzostwa świata. Na tych turniejach świetne prezentowały się Wyspy Owcze i reprezentacja Portugalii, która kilka lat temu zachwyciła cały świat, a w środę rozprawiła się z Norwegią. O Duńczykach nawet nie wspominam... Bez sukcesów młodzieży, nie będzie silnej reprezentacji seniorów - podkreślił były kadrowicz, który wie co mówi, bo 22 lata temu został mistrzem Europy do lat 20 i jego oraz kilku rówieśników kariery nabrały rozpędu. Na kolejne sukcesy młodzieży przyjdzie nam poczekać co najmniej do lata. W lipcu 20-latkowie pojadą do Słowenii, a w sierpniu 18-latkowie do Czarnogóry, by wziąć udział w ME. Ci pierwsi, prowadzeni przez Rafała Bernackiego, nie musieli się kwalifikować, ale ci drudzy, których trenerem jest Mariusz Jurasik, kolejna wielka postać szczypiorniaka, już tak. Na turniej mistrzowski weszli prawie z futryną, w trzech meczach zdobywając 90 bramek.

(mha, PAP)

 

19 BRAMEK

zdobył na tegorocznym Euro Szymon Sićko, zyskując miano zarówno najlepszego strzelca, jak i asystenta (8 podań) naszego zespołu.