W Polsce gra się łatwiej
Rozmowa z Josemą, hiszpańskim obrońcą Górnika Zabrze
29-letni Josema to w tym sezonie wyróżniający się obrońca w ekstraklasie. Fot. Marcin Bulanda/Pressfocus.pl
- Wiadomo, że po takiej wygranej jest pewność siebie. Z Rakowem na jego terenie gra się bardzo ciężko, tym bardziej więc takie zwycięstwo na wyjeździe cieszy podwójnie. Zaraz po końcowym gwizdku zaczęliśmy jednak myśleć już o Widzewie... Dwa z tych meczów, które graliśmy na swoim stadionie, zostały przegrane. Można było zakończyć to inaczej. Z tyłu głowy siedziało, że moglibyśmy być w tej ligowej tabeli jeszcze wyżej, może to trochę przeszkodziło, spętało nogi? W niedzielę musi już być inaczej, lepiej; myślimy o kolejnej wygranej. Trzeba wyciągnąć odpowiednie wnioski, żeby mentalnie być gotowym na wyzwanie.
Ta dwie porażki w lidze, z Bruk-Betem i Motorem u siebie, i lepsza gra na wyjazdach to temat w szatni do rozmów, analiz?
- Nie było tak, że akurat w tych przegranych meczach na swoim stadionie graliśmy źle. Analizując liczby, mogę powiedzieć, że gdybyśmy zagrali 10 takich spotkań, 9 zakończyłoby się naszą wygraną! Niestety, akurat w tych konkretnych grach nie wyszło... Jeden czy drugi błąd zdecydował o porażce. Uważam jednak, że jesteśmy na dobrej drodze, żeby w tej ligowej tabeli być wysoko. Trzeba grać, co gramy, a jednocześnie korygować popełniane błędy.
Po 8 kolejkach macie 15 punktów, jesteście w czołówce tabeli. Jakie są cele na kolejną część rozgrywek?
- Jesteśmy dobrze ułożoną taktycznie drużyną. Robimy to, co jest założone przez sztab. Z przodu mamy jeszcze rezerwę, można wszystko ulepszyć. Jeżeli wszystko uda się poukładać, to rzeczywiście - może być jeszcze lepiej.
O co w takim razie Górnik gra w bieżących rozgrywkach?
- Czas pokaże. Teraz najważniejsze jest nazbieranie jak największej liczby punktów. Drużyna jest mocna, świadoma i dobrze ułożona taktycznie. Mam nadzieję, że będziemy zbierali punkty w kolejnych grach i w tabeli będzie to wyglądało tak dobrze jak teraz.
Gdyby mógł pan porównać pracę z trenerem Janem Urbanem z pracą za Michala Gasparika?
- Od obu można się wiele nauczyć. Na pewno to dwa różne typy szkoleniowców. Co ich różni? Trener - selekcjoner Urban zostawiał na boisku piłkarzom większą swobodę w decyzjach, w poruszaniu się na boisku. U trenera Gasparika są nałożone pewne ramy, model i zasady gry, które są aktualizowane z tygodnia na tydzień i zmieniane pod przeciwnika. Zostało wykonane sporo pracy taktycznej w trakcie przygotowań, teraz to jest kontynuowane, no i można powiedzieć, że widać tego efekty.
Grał pan w LaLidze, na jej zapleczu, we francuskiej Ligue 2, w ekstraklasie. Jakie dostrzega pan różnice, jeśli chodzi o Polskę?
- Największą różnicą pomiędzy ekstraklasą a Primera Division jest fakt, że jak tam stracisz piłkę na własnej połowie czy przed swoim polem karnym, to zazwyczaj jest gol. Liga hiszpańska nie wybacza: tracisz piłkę, to tracisz bramkę. Tutaj w ekstraklasie aż tak nie jest, co nie zmienia faktu, że widać, iż z sezonu na sezon polska liga jest mocniejsza i się rozwija. Przybywa obcokrajowców, którzy dają jakość, ale oczywiście w Hiszpanii jest pod tym względem dużo wyższy poziom. Odpowiedzialność za piłkę jest tym, co wyróżnia hiszpańską ligę.
Z czego wynika fakt, że hiszpańscy piłkarze czują się w Polsce tak dobrze? Jesus Imaz już ma miejsce w historii po wejściu do Klubu 100, czyli piłkarzy ze stu lub więcej trafieniami w ekstraklasie.
- W Hiszpanii już w piłkarskich akademiach wykonuje się mnóstwo pracy, nie tylko jeżeli chodzi o sprawy związane z techniką, ale w aspektach taktycznych. Później ma to przełożenie na to, co się dzieje na boisku. U nas tej przestrzeni do grania jest naprawdę niewiele, trzeba się odnaleźć. W Polsce tej przestrzeni jest dużo więcej. Łatwiej nam przez to się gra, bo jesteśmy nauczeni u siebie czegoś innego. Potrafimy posłać ostatnie podanie, strzelić, zagrać między strefami. To jest różnica. Przynosimy więc ze sobą jakość piłkarską i taktyczną. W defensywie też wiemy, jak się zachować, co robić. Nad tym pracuje się od najmłodszych lat. Nic dziwnego, że potem, wyjeżdżając, odnajdujemy się w innych ligach.
Na ile ważny dla pana jest fakt, że w sztabie Górnika są tacy ludzie, jak kiedyś Jan Urban, a teraz choćby Szymon Matuszek, czyli osoby, które świetnie znają hiszpański?
- Nie bardzo znam obce języki. Angielski na podstawowym poziomie, choć już jest lepiej, bo sporo czasu spędzam z Sondre Lisethem, który mi pomaga [norweski piłkarz Górnika zna też hiszpański - przyp. red.]. Na pewno cieszę się, że są osoby, które mówią po hiszpańsku, to bardzo przydatne. Szczególnie istotne było w okresie przygotowawczym, kiedy przyszedł trener Gasparik i trzeba zrozumieć, co mówi i jak chce grać.
Co poza piłką?
- Zastanawiam się, co może być po zakończeniu kariery, bo nasze granie to przecież krótki okres. Chcę się tak zabezpieczyć, by nie musieć iść do pracy, kiedy przestanę grać. Zabezpieczenie rodziny, siebie, dobra inwestycja pieniędzy: wiele czasu poświęcam, żeby podjąć odpowiednie decyzje w tych kwestiach.
Rozmawiał Michał Zichlarz
LICZBY JOSEMY
58 MECZÓW zaliczył na drugim poziomie rozgrywkowym w LaLiga 2. Zadebiutował w niej jako 21-latek w 2016 roku w Cordoba CF. Na tym poziomie grał też jeszcze w barwach Elche i Leganes.
48 SPOTKAŃ zagrał dotychczas w ekstraklasie. 15 w Ruchu Chorzów wiosną zeszłego roku, a resztę w Górniku. Zdobył dotąd 4 gole.
35 MECZÓW rozegrał w LaLiga; wszystkie w okresie 2020-22,kiedy występował w Elche CF.
12 GIER ma na koncie we francuskiej Ligue 2, w barwach FC Sochaux jesienią 2018 roku.
