Sport

W ostatniej chwili

Gol rezerwowego Kacpra Skóry dał Arce pierwsze zwycięstwo w bieżących zmaganiach.

Z opóźnieniem i z przegraną rozpoczął sezon ŁKS. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Arka Gdynia zaczęła falstartem zmagania w bieżącym sezonie. Drużyna, która w minionych rozgrywkach straciła szansę na awans w ostatniej chwili, przegrała ze Stalą Rzeszów. W poniedziałek podopieczni Wojciecha Łobodzińskiego mogli się poprawić. Na Pomorze przyjechał ŁKS, który jeszcze w lidze nie zagrał. Wszystko przez to, że jego mecz w pierwszej kolejce został przełożony na prośbę Wisły Kraków, która występuje w europejskich pucharach. Trudno było tym samym przewidzieć przed meczem, jak spadkowicz z ekstraklasy będzie sobie radził.

A wydawał się dość mocno zaskoczony. Już w 7 minucie stracił bramkę! Przyjezdni z Łodzi zostali zaskoczeni po stałym fragmencie. Arce wystarczyło głębokie dośrodkowanie z rzutu rożnego i czujność Michała Marcjanika, żeby wyjść na prowadzenie. Środkowy obrońca strzelił swoją pierwszą bramkę, która nie była wynikiem rzutu karnego, od prawie roku – po raz ostatni ta sztuka udała mu się 7 sierpnia 2023 roku, w meczu z Polonią Warszawa, który, co ciekawe, zakończył z czerwoną kartką.

Po ciosie gospodarzy na boisku panował chaos. Wynikał on z prostych błędów zawodników, ale też z powodu tego, że z nowym sezonem 1. ligi chcieli przywitać się kibice Arki. Sędzia dwukrotnie w pierwszej połowie musiał przerywać grę z powodu nadmiernego zadymienia z rac odpalonych na trybunach. Dlatego został zmuszony do tego, żeby do pierwszej połowy doliczyć 4 minuty. To była słuszna decyzja, która uszczęśliwiła przede wszystkim piłkarzy ŁKS-u. Dostali dodatkowy czas na odrobienie strat przed zmianą stron. Wykorzystali go najlepiej jak potrafili. Po dośrodkowaniu Antoniego Młynarczyka w polu karnym piłkę przejął Adrien Louveau. Uderzył precyzyjnie głową i pokonał Pawła Lenarcika.

Piłkarze wyszli więc na drugą połowę, gdy tablica wyników wskazywała 1:1. Można było mieć nadzieję, że  oba zespoły zmotywują się do tego, żeby strzelić chociaż jednego gola. Zdecydowanie zaczęli przeważać gospodarze. To dzięki temu, że starali się naciskać na ŁKS, w 59 minucie Levent Guelen został zmuszony do faulu taktycznego. Przez chwilę istniało zagrożenie, że Szwajcar zostanie ukarany czerwoną kartką, ale sędziowie w wozie VAR byli litościwi. Wspominamy o tym, ponieważ była to jedna z nielicznych ciekawych akcji w drugiej części gry. Piłkarze zaczęli myśleć o tym, żeby nie stracić gola.

Widząc to szkoleniowcy zdecydowali się na zamieszanie w składzie. „Nosem” wykazał się Wojciech Łobodziński, wprowadzając na murawę Kacpra Skórę. 20-latek stracił miejsce w wyjściowym składzie w nowym sezonie, ale pokazał, że trener wciąż może na niego liczyć. W 89 minucie ładnym strzałem ustalił wynik meczu, dzięki czemu Arka dodała do swojego bilansu trzy punkty, choć mecz emocjonujący był przez kolejne minuty doliczonego czasu.

Kacper Janoszka



OCENA MECZU HHH

Arka Gdynia – ŁKS Łódź 2:1 (1:1)

[1:0] – Marcjanik, 7 min, [1:1] – Louveau, 45+2 min (głową), [2:1] – Skóra, 89 min

[ARKA:] Lenarcik – Navarro, Górecki (82. Stolc), Marcjanik, Gojny – Gaprindaszwili, Rzuchowski, Vitalucci (66. Skóra), Borecki (70. Zieliński), Oliveira – Sobczak (66. Czubak). [Trener] Wojciech ŁOBODZIŃSKI.

[ŁKS:] Bomba – Dankowski, Guelen (89. Mihaljević), Majcenić – Kupczak, Pirulo (79. Mokrzycki) – Wysokiński, Młynarczyk (80. Pawlak), Zając (67. Sitek) – Balić (67. Arasa). [Trener] Jakub DZIÓŁKA.

[Sędziował] Marcin Szczerbowicz (Olsztyn). [Żółte kartki:] Guelen, Louveau.

Piłkarz meczu – [Michał MARCJANIK]