W nowym towarzystwie
Do kędzierzyńskiego zespołu dołączyli wicemistrzowie olimpijscy, Bartosz Kurek i Marcin Janusz.
ZAKSA KĘDZIERZYN-KOŹLE
Już od miesiąca kędzierzynianie przygotowują się do nowego sezonu. Dopiero jednak od tego tygodnia pracują w prawie pełnym zestawieniu. Do kolegów dołączyli srebrni medaliści igrzysk Bartosz Kurek i Marcin Janusz oraz brązowy, Amerykanin David Smith. Brakuje już tylko przebywającego jeszcze w Stanach Zjednoczonych libero Erika Shojiego. Bartosz Kurek, mimo że minęło już sporo czasu od zakończenia igrzysk, nie był w stanie określić, czy olimpijskie srebro to sukces, czy rozczarowanie. – Było dużo czasu i zostało trochę czasu na to, żeby nacieszyć się tym medalem. Myślę, że największa euforia jeszcze przed nami, kiedy spotkamy się w hali z kibicami. Na razie wiem tylko tyle, że jestem dumny z chłopaków, całej ekipy, z tego, co zbudowaliśmy przez trzy lata – powiedział reprezentant Polski.
Dla Kurka to powrót do ZAKSY. Grał w niej w latach 2005-08, gdy zaczynał bogatą karierę. – Za moich czasów klub dopiero kładł podwaliny pod kolejne sukcesy, więc to nie jest jakiś wielki powrót. Cieszę się, że wracam, kiedy klub jest na szczycie. Może poprzedni sezon nie był specjalnie udany (kędzierzynianie zajęli dopiero 10. miejsce – przyp. red.), ale ZAKSA to jest marka i czujemy odpowiedzialność za wyniki i klub. Mam nadzieję, że to będzie nas dodatkowo motywowało każdego dnia na treningu i w meczach. Jestem podekscytowany i ciekawy, jak sobie poradzimy. Mamy obiecującą drużynę. Jest dużo młodych chłopaków i mam nadzieję, że będę w stanie im jakoś pomóc. Oby ten sezon był dla nas wszystkich przełomowy – powiedział Kurek.
36-latek ma być liderem zespołu, któremu ma przywrócić blask, bo ten po nieudanym poprzednim sezonie mocno zszarzał. Odeszli m.in. koledzy Kurka z reprezentacji – Aleksander Śliwka, Bartosz Bednorz i Łukasz Kaczmarek. W sumie latem klub opuściło aż jedenastu graczy. Oprócz Kurka nowymi twarzami są natomiast m.in. Rafał Szymura, Igor Grobelny, Karol Urbanowicz czy Mateusz Poręba. – Nie odbyłem jeszcze pełnego treningu czysto siatkarskiego z kolegami z drużyny. Na razie grupa, która wróciła z igrzysk, pracuje mocno fizycznie. Pierwsze dni przygotowań są pełne optymizmu, ale rzeczywistość to zweryfikuje – powiedział doświadczony środkowy. – My się poznajemy w klubie, a ja także po raz kolejny poznaję to miasto, bo wiele się zmieniło w Kędzierzynie-Koźlu przez kilkanaście lat. Przyznam, że czuję jeszcze większe zainteresowanie mieszkańców siatkówką i zespołem niż to, co zapamiętałem. Teraz kibiców ZAKSY można spotkać na każdym kroku – dodał.
Jednym z niewielu zawodników, którzy zostali w ZAKSIE, jest rozgrywający Marcin Janusz. W sezonie reprezentacyjnym miał pecha, bo borykał się z kontuzją. Udało mu się wystąpić w Paryżu, ale pod koniec olimpijskiego turnieju uraz ponownie dał o sobie znać. W półfinałowym starciu z USA musiał opuścić parkiet. Teraz jest już zdrowy i nie może doczekać się ponownego wyjścia na boisko. – Za siatkówką nie było kiedy tak naprawdę zatęsknić, ale za rozgrywkami klubowymi, za tym miastem i za tą atmosferą był czas zatęsknić i cieszę się, że wróciłem. Oczywiście, rozgrywki reprezentacyjne to coś wyjątkowego, coś niesamowitego, o czym tak naprawdę się marzy, ale nasza liga też ma swój urok – przyznał reprezentacyjny rozgrywający, który z nadchodzącymi rozgrywkami wiąże spore nadzieje. – Jest wielu nowych zawodników. Każdy ma motywację i determinację, żeby w nowym klubie osiągać sukcesy i pokazać się z jak najlepszej strony. Dla nas, którzy w ZAKSIE jesteśmy dłużej, zwłaszcza grający w poprzednim sezonie, takiej motywacji nie potrzeba. Każdy z nas chce zmazać plamę i naprawić błędy, które wtedy popełniliśmy, a najlepszym sposobem na to będzie wygrywanie jak największej liczby meczów i zdobycie choć jednego trofeum.
PlusLiga rusza 14 września. W pierwszej kolejce podopieczni Andrei Gianiego zagrają z PGE Projektem Warszawa.
(mic)