W końcu się doczekał
Mistrz olimpijski z Tokio długo czekał na swój pierwszy triumf wielkoszlemowy. Kiedy w maju w końcu dopiął swego, worek z największymi trofeami nagle rozwiązał się. Xander Schauffele do kolekcji dołożył właśnie wygraną w The Open!
Przed majowym przełomem w PGA Championship uznawany był powszechnie za najlepszego zawodnika wciąż bez Majora na koncie. Przed tamtym triumfem cztery razy grał w niedzielnej grupie finałowej turniejów PGA Tour – tylko raz mniej niż światowy numer jeden - Scottie Scheffler. Scottie odniósł cztery zwycięstwa, w tym jedno wielkoszlemowe, a Xander żadnego. Tydzień przed batalią na polu Valhalla, podczas Wells Fargo Championship, prowadził w rundzie finałowej, tylko po to aby moment później zostać bezpardonowo pożartym przez Rory'ego McIlroya na koniec tracąc do niego pięć uderzeń. Osiem razy z rzędu plasował się w pierwszej dwudziestce Wielkich Szlemów, nie wygrywając ani razu. Zanim w końcu zatriumfował, w TOP 10 tych turniejów gościł dwunastokrotnie, z czego po dwa razy był piąty, trzeci i drugi. Wszyscy, a zwłaszcza on sam, nieco się niecierpliwili zanim w końcu dopiął swego. Wynik -21, który wtedy uzyskał, jest najniższym rezultatem w stosunku do par w historii turniejów wielkoszlemowych. Po niecałych dwóch miesiącach sięgnął po Claret Jug – prawdopodobnie najbardziej pożądane trofeum w golfie! Został też jedynym dwukrotnym triumfatorem wielkoszlemowym w tym sezonie.
„Kiedy próbujesz wygrać Majora, są i spokojne i bardzo stresujące momenty. Czułem je w przeszłości – te, kiedy nie wygrałem – i pozwoliłem im mnie dopaść. Dzisiaj czułem, że całkiem nieźle poradziłem sobie z burzą, kiedy tego potrzebowałem”.
Royal Troon rzuca na kolana
Można zaryzykować stwierdzenie, że majowa rywalizacja w Valhalla Golf Club nie była może najbardziej typowa dla turniejów wielkoszlemowych. Pole nie stawiało przesadnie zaciętego oporu zawodnikom, czego potwierdzeniem był rekordowy wynik zwycięzcy. W turniejach wielkoszlemowych spodziewamy się raczej znacznie wyższych rezultatów, a czasami wręcz walki o przetrwanie. Pole Royal Troon, klasyczny szkocki links, w klasycznie kapryśnej szkockiej pogodzie, takie warunki już zapewnił. Aura pokazała pełen wachlarz możliwości, bywało wręcz bajkowo, a po chwili warunki potrafiły zmienić się diametralnie. Szkocja pokazała jak wygląda w spokojniejszej aurze, ale też, co to znaczy deszcz, zimno i srogi wiatr. Ilustracją testu golfa, na jaki wystawieni zostali gracze, był cut na poziomie +6 i tablica wyników, gdzie zaledwie dziewięciu zawodników zdołało na koniec uciułać wynik poniżej par! Chyba tak właśnie powinien wyglądać test wielkoszlemowy. Xander najwyraźniej czuje się dobrze w każdych warunkach – tych łatwych, jak podczas tegorocznego PGA Championship i tych boleśnie wręcz trudnych, jak podczas 152. edycji The Open Championship. Po rundach 69-72-69 i absolutnie genialnej 65, zwyciężył z wynikiem -9. Tracąc po 54 dołkach jedno uderzenie do samotnego lidera – Amerykanina Billy Horschela, wygrał z przewagą dwóch uderzeń nad mistrzem olimpijskim z Rio i triumfatorem US Open z 2013 roku, 43-letnim gigantem europejskiego golfa – Justinem Rosem i Horschelem, zdobywcą FedEx Cup z 2014 roku. Południowoafrykańczyk Thriston Lawrence, walczący o pierwsze trofeum wielkoszlemowe, zajmujący przed niedzielą drugie miejsce, razem z: Xanderem, Samem Burnsem, Russellem Henleyem, Rosem i niespodziewanym liderem po pierwszym dniu - Danielem Brownem, spadł ostatecznie na miejsce czwarte. Piąty był Amerykanin Russel Henley, a szósty, irlandzki triumfator 148. The Open w irlandzkim Royal Portrush - Shane Lowry, prowadzący po 36 dołkach. Scottie Scheffler, który przed rundą finałową zajmował ósmą pozycję i oczywiście wszyscy spodziewali się, że wreszcie pokaże prawdziwy pazur w niedzielę, poszedł w nieco innym kierunku. Światowy numer jeden rozegrał swoją najsłabszą rundę 72 i podskoczył tylko na miejsce siódme, dzielone z Hiszpanem Jonem Rahmem i Koreańczykiem Sungjae Imem. Tiger Woods nie przeszedł cuta i prawdopodobnie żegnał się z Royal Troon. Srebrny medal przyznawany najlepszemu amatorowi The Open wywalczył Szkot Calum Scott.
Amerykanie zgarniają pulę
Aż od 1982 roku amerykańscy golfiści nie zgarnęli wszystkich czterech trofeów wielkoszlemowych w jednym sezonie. Teraz ta sztuka udała się dzięki zwycięstwu Xandera w ostatnim Szlemie roku. Mało tego, 30-latek ma spory, bo 50-procentowy udział w tym sukcesie. Poprzedni ciąg amerykańskich nazwisk wyglądał następująco: Craig Stadler, Tom Watson, Tom Watson, Raymond Floyd. W tym roku galeria sław przedstawia się tak: Scottie Scheffler, Xander Schauffele, Bryson DeChambeau, Xander Schauffele.
„To było trudne. To było bardzo trudne. Myślę, że pierwsza wygrana bardzo pomogła mi dzisiaj na drugiej dziewiątce. Poczułem pewien spokój. To było bardzo pomocne podczas jednej z najtrudniejszych dziewiątek turniejowych, jakie kiedykolwiek grałem.
Wygranie dwóch Majorów w ciągu jednego roku to spełnienie moich marzeń. Zwycięstwo w jednym zajęło mi całą wieczność, a zdobycie dwóch teraz to coś jeszcze innego”.
Polak lubi The Open
Adrian Meronk po nieprzeskoczeniu nad linię cuta kolejno w tegorocznych: Masters, PGA Championship i US Open, pokazał jak dobrze czuje się na The Open, już po raz trzeci grając tam przez wszystkie cztery dni. Tym razem z wynikiem +9 zakończył walkę na miejscu pięćdziesiątym, najsłabszym w swoich dotychczasowych trzech występach w najstarszym turnieju globu. Taki sam rezultat uzyskali chociażby: mistrzowie US Open - Matt Fitzpatrick i Gary Woodland, ubiegłotygodniowy zwycięzca ze Szkocji - Szkot Robert MacIntyre, czy Francuz Matthieu Pavon. Adrian był 42. dwa lata temu, debiutując w tym turnieju podczas jego jubileuszowej odsłony, rozgrywanej w kolebce golfa St. Andrews. W ubiegłym roku zajął świetne 23. miejsce w angielskim Royal Liverpool i zanotował jak na razie swój najlepszy występ wielkoszlemowy. Już od najbliższego piątku zagra w LIV Golf UK, a od pierwszego sierpnia powalczy w swoim drugim turnieju olimpijskim, w Paryżu, na polu Le Golf National.
WYNIKI: https://www.theopen.com/leaderboard
Kasia Nieciak