W gronie faworytek!
Rozmowa z Joanną Staniuchą-Szczurek, dwukrotną mistrzynią Polski, byłą reprezentantką kraju, trenerką SMS-u Szczyrk oraz kadry kadetek
Fot. SMS Szczyrk
Czy możemy mówić o fenomenie trenera Stefano Lavariniego, który odmienił reprezentację kobiet i odnosi z nią znaczące sukcesy?
– Tak i nie bójmy się tego słowa! To wielce doświadczony trener, który prowadził renomowane kluby oraz reprezentację Korei Południowej. Ma wizję pracy i z naszą kadrą skrzętnie ją realizuje. Z rozmów, jakie miałam okazję przeprowadzić z dziewczynami oraz z ich wypowiedzi na forum publicznym wynika, że trener cieszy się ogromnym zaufaniem. Potrafi z nimi rozmawiać i przekonać je do swoich koncepcji. Przede wszystkim trafił do zawodniczek mentalnie i chyba ma na to swoje sposoby. To jest niesłychanie ważne i sama się o tym przekonałam, pracując w tym zawodzie (śmiech). Więź między sztabem i siatkarkami sprawiła, że są sukcesy. Reprezentacja dokonała ogromnego skoku jakościowego, a trener jest konsekwentny. Potrafi obiektywnie ocenić możliwości poszczególnych siatkarek i nie boi się stawiać na młodzież. To przynosi efekty, a mnie cieszy, bo pracuję z młodymi dziewczętami. Lavarini dokonuje właściwych wyborów, bo, dla przykładu, kontuzjowaną Marlenę Kowalewską zastąpił Alą Grabką, która dobrze zaprezentowała się w Lidze Narodów. W składzie na mistrzostwa znalazła się ta pierwsza.
Szkoła Mistrzostwa Sportowego najpierw w Sosnowcu, a teraz w Szczyrku jawi się jako kuźnia kadr dla reprezentacji seniorek. Ile zawodniczek rekrutuje się z SMS-u?
– Większość z obecnej reprezentacji i chyba jedynie środkowa Magda Jurczyk nie była w szkole. Pozostałe przewinęły się przez szkołę bądź ją ukończyły. Mówię przewinęły, bo zaczynały edukację w SMS-ie, ale potem podpisywały pierwsze profesjonalne kontrakty z klubami Tauron Ligi i wskakiwały na wyższy poziom sportowy, doskonaliły umiejętności w zespołach seniorskich. Ja również jestem takim przykładem. Chodziłam do SMS-u w Sosnowcu, ale przed klasą maturalną przeniosłam się do BKS-u Bielsko-Biała i w swoim debiutanckim sezonie zdobyłam brązowy medal. System szkolenia wypracowany przez lata się sprawdza, przynosi efekty. Sukcesy reprezentacji młodzieżowych zarówno dziewczyn, jak i chłopców są na to dowodem. Przy każdej okazji powtarzam takie utarte powiedzenie: „Nas nie byłoby bez nich, a ich bez nas” i tego się trzymajmy (śmiech).
Jak pani postrzega zbliżające się mistrzostwa świata?
– Jesteśmy w gronie zespołów, które są kandydatami do medalu. Nie bójmy się o tym głośno mówić. Nasz zespół gra widowiskowo i skutecznie, ja jestem optymistką i dlatego o tym mówię. Grupa jest dość łatwa, ale wolałabym rywalki z wyższej półki. Byłaby większa koncentracja w zespole, choć trener Lavarini nie dopuści, by wkradło się rozkojarzenie.
W fazie pucharowej rywalki oczywiście będą silniejsze. Wcześniej czy później trafimy pewnie na mistrzynie olimpijskie, Włoszki. Możemy sobie z nimi poradzić?
– Gdy jedzie się na mistrzostwa świata, trzeba myśleć o najwyższych celach. Mam szacunek i doceniam klasę Włoszek, ale nasz zespół ma swoją wartość. Już teraz, śmiem twierdzić, możemy wygrywać z najlepszymi i kilka razy tego już siatkarki dowiodły. A dlaczego nie mielibyśmy tego dokonać w tej imprezie? Oczywiście, czołówka światowa jest dość szeroka, bo przecież trzeba pamiętać o Brazylijkach, Amerykankach, Azjatkach i kilku silnych zespołach europejskich. Niemniej nasze panie są w tym gronie i byłby to wspaniały sezon międzynarodowy, gdyby został zwieńczony medalami mistrzostw świata seniorek i seniorów. Trzymam mocno kciuki i z całego serca tego im życzę.
Czy zgadza się pani, że dla trenera Lavariniego oraz jego współpracowników te mistrzostwa świata są jednym z przystanków przed igrzyskami olimpijskimi w Los Angeles?
– O tak, zdecydowanie. Już na początku wspomniałam, że trener ma swoją koncepcję pracy z zespołem i krok po kroku realizuje swoje cele. Do kadry powołał m.in. młode, mniej znane zawodniczki, m.in. Martynę Czyrniańską czy Julitę Piasecką, które z każdym meczem nabierają doświadczenia. Celem tej reprezentacji są igrzyska i to nie tylko udział, lecz gra o wysokie miejsce. Na tę chwilę jesteśmy na dobrej drodze i postawiony przez trenera cel jest zrealizowany. Nim jednak to nastąpi, będziemy się emocjonować mistrzostwami świata.
