W głowach czy w nogach?
Nerwowo w Gliwicach. Zespół Maksa Moldera to najgorzej punktująca drużyna w bieżących rozgrywkach.
Adrian Dalmau ma zlikwidować strzelecką niemoc gliwickiej jedenastki. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus
PIAST GLIWICE
Powiedzieć, że Piast jak na razie nie dostarcza swoim kibicom radości, to jak nic nie powiedzieć. Brak choćby jednego gola w tym sezonie sprawia, że przerwanie tej passy jest potrzebą chwili.
Napastnicy niewidoczni
Brak gola już w czwartym meczu sezonu sprawiło, że kibice gliwickiego klubu już nie chcą słuchać, czy ich zespół był lepszy, kontrolował spotkanie i czy miał dobre momenty. Piłka nożna to prosta i bezwzględna zarazem gra, w której liczą się zwycięstwa, punkty, gole... Statystyka jest więc bezwzględna dla Piasta i trenera Maksa Moldera. Zespół z Okrzei ma nie tylko zero zdobytych goli, ale też tylko dwa punkty i zajmuje siedemnaste, przedostatnie miejsce w tabeli – Lechię wyprzedza tylko dzięki temu, że ta zaczęła rozgrywki od minus 5. Na ten moment Piast jest jednym z kandydatów do spadku, a twierdzą tak nie tylko kibice, ale również i bukmacherzy.
Jeśli jeszcze w tyłach zespół z Okrzei funkcjonuje jako tako, to im dalej od obrony, tym obraz jest mizerniejszy. Niewidoczni skrzydłowi, mało ruchliwi i kreatywni pomocnicy oraz bezradni, osamotnieni napastnicy. Do tego ostatniego fani Piasta mogli już przywyknąć, bo od czasów Kamila Wilczka czy Jakuba Świerczoka próżno było szukać w klubie snajpera przed duże „S”. W poprzednich sezonach sytuację ratowali pomocnicy, a często i defensorzy, którzy potrafili wykańczać dobrze rozegrane stałe fragmenty gry. Teraz?
Liczby nie kłamią...
W obecnym sezonie z przodu Piasta nie dzieje się praktycznie nic. Stuprocentowych sytuacji w czterech dotychczas rozegranych spotkaniach praktycznie nie było, a jeśli tak, to można je policzyć na palcach jednej ręki. Nie może dziwić, że w statystyce przewidywanych goli (xG) Piast zajmuje ostatnie miejsce, a wynik gliwiczan jako jedyny nie przekracza jednego oczekiwanego gola. Piast ma xG na poziomie 0,92, gdy najlepszy Motor Lublin ma 1,77. Jeśli chodzi o średnią strzałów na mecz, to gliwiczanie oddają 7,5 (drugi najgorszy wynik), a statystyka celnych strzałów na mecz to już istna katastrofa. Piast ma obecnie średnią na poziomie… 1,5 strzału! Następna drużyna w kolejności, czyli Arka Gdynia, ma średnią wyższą o prawie jeden celny strzał. W taki sposób zerowy dorobek strzelecki w tym sezonie nie może dziwić.
Frustracja narasta
Fatalna passa trwa i z każdym meczem czy nawet połową będzie drużynie coraz trudniej. Presja i frustracja będą bowiem przeszkadzać. Zresztą widać to było po meczu z Cracovią (0:0) podczas rozmów z piłkarzami Piasta. - Jesteśmy źli, ponieważ liczyliśmy na zwycięstwo. Nie jest to łatwy okres dla nas. Uważam, że przyjdzie czas, że zaczniemy wygrywać. Jesteśmy drużyną, w której jest kilka nowych twarzy zarówno w zespole, jak i w sztabie. Cały czas pracujemy nad tym, żeby się zgrać – przyznał boczny obrońca Ema Twumasi. Wtórował mu kolega z zespołu Michał Chrapek. – Tak dalej być nie może, że w czterech meczach nie strzeliliśmy bramki. Każdy chce się przełamać, każdy z ofensywnych zawodników chce strzelić gola – dodał pomocnik gliwiczan. Najtrudniejsze zadanie czeka trenera Moldera, który musi pracować nie tylko nad formą piłkarzy, ale i nad ich psychiką, mentalnością. - Najłatwiej powiedzieć, że piłka nożna opiera się na taktyce, technice i fizyce, ale do tego dochodzą aspekty psychologiczne. Takie rzeczy, jak brak trafień, siedzą w głowach zawodników i czasami, jeśli strzelisz już tę pierwszą bramkę, to później przyjdzie ich o wiele więcej. Jest to dość frustrujące dla zawodników, ale również dla sztabu. Walczymy każdego dnia o pierwszego gola i zwycięstwo – dodał szwedzki trener Piasta, który nie ma łatwego ani przyjemnego wejścia do ekstraklasy…
(KRIS)
