Sport

W dobrą stronę

Gola Arka Jędrycha na pewno zapamiętam na długo.

Dał nam w końcu pierwsze, historyczne zwycięstwo po powrocie do ekstraklasy. To wielka radość, szczególnie że tyle lat na nie czekaliśmy. Nie liczył się styl czy rozmiar zwycięstwa. Liczył się triumf. Na kolejne mecze patrzę z podobnym optymizmem. Powoli do drużyny wprowadzają się nowi zawodnicy. Nieźle prezentował się choćby Bartek Nowak. Cieszy, że wszedł do drużyny w zasadzie z marszu. Szkoda tylko, że w meczu z Rakowem nie zagra... Do niego jeszcze wrócę później. Ciekawe, czy Rafał Strączek wygra rywalizację z Dawidem Kudłą... To interesujące, bo jakoś nie martwię się o to, że na murawie nie będzie odpowiednich zawodników.

Wręcz przeciwnie. Jest nadzieja, że każdy, kto wejdzie na boisko, będzie prezentował odpowiedni poziom. Kto wie, może jeszcze czekają nas wzmocnienia... Niby panuje cisza i nikt nic nie słyszał, ale kto wie. Wszystko jest możliwe! A liczę, że jeszcze pojawi się choć jeden gracz. Mimo to bardziej liczę na kolejne zwycięstwa i punkty. Zdaję sobie sprawę, że w sobotę może być różnie. W końcu Raków w ostatnich latach był mocny. Wrócił do nich trener z sukcesami. Ale mecz z Cracovią pokazał, że możemy coś ugrać. Szczególnie u siebie. 

Szkoda tylko, że nie możemy skorzystać z Nowaka, bo tak zażyczyli sobie tego panowie z Częstochowy. Totalny idiotyzm, że zawodnik odchodząc do innego klubu - tak, odchodząc, nie będąc wypożyczonym - nie może zagrać w meczu ze swoim byłym zespołem. Najbardziej szkoda mi Bartka, bo pewnie chciałby grać... Nie napiszę tu kilku słów w stronę zarządzających tamtym klubem i ich trenera, których wypowiedzi są tak górnolotne jak jego zagraniczna przygoda trenerska. Rozpaczać z powodu nieobecności Bartka nie możemy. Należy skupić się na tym, by utrzeć nosa przeciwnikowi. Stać nas na to, wierzę w to! Teraz pozostaje wprowadzić plan w życie. Nasze zadanie jest jeszcze prostsze - musimy stanąć na wysokości zadania na trybunach i wspierać zespół. Choćby punkt jest w naszym zasięgu, i to zdecydowanie.