W cieniu Kamila Sabiłły...
Co za czasów dożyliśmy! Po ostatnim weekendzie najlepszą drużyną piłkarską w województwie łódzkim jest… Unia Skierniewice!
Widzewiacy (czerwone stroje) na razie mocno obrywają po głowie… Fot. Ireneusz Wnuk / Press Focus.
WIDZEW ŁODŹ
ŁKS i Widzew przegrały swoje mecze w bezdyskusyjny sposób, Unia wygrała natomiast w Rzeszowie z Resovią i jest liderem II ligi. Już dawno zapomnieliśmy o takich klubach jak Start i Włókniarz Łódź, Piotrcovia i Concordia z Piotrkowa Trybunalskiego, Lechia Tomaszów Mazowiecki, PTC i Włókniarz z Pabianic, Boruta Zgierz, Pelikan Łowicz, RKS Radomsko, Ceramika Opoczno i GKS Bełchatów. O piłkarskim potencjale regionu łódzkiego przypomina teraz Unia, która na szczeblu centralnym nigdy wcześniej nie grała.
Sportowe i medialne wpadki
A co Unia ma do środowego meczu Widzewa z Zagłębiem? Najlepszym zawodnikiem zespołu ze Skierniewic jest 31-letni Kamil Sabiłło, który na początku seniorskiej kariery grał w rezerwach Zagłębia, a dziewięć lat temu trafił do trzecioligowego wówczas Widzewa, ale po rundzie jesiennej oddany został bez żalu Unii Skierniewice. Jego talent długo się budził i wybuchł dopiero w sezonie 2021/22, gdy zdobył dla Unii 22 bramki. Od tego czasu strzela jak karabin maszynowy, a jego dorobek to 87 goli w niespełna cztery i pół sezonu! Tej jesieni trafił już dla Unii aż 11 razy.
Nie oznacza to oczywiście, że w Zagłębiu, Widzewie, Rakowie, Wigrach i KKS-ie Kalisz, gdzie również grał, na nim się nie poznali. III i II liga to jednak nie ekstraklasa – Sabiłło znalazł swoje miejsce w Skierniewicach, ale ekstraklasowej kariery już nie zrobi, chociaż… Pamiętacie Grzegorza Piechnę, który trafił do Korony, mając 28 lat, został królem strzelców w sezonie 2005/06 i zagrał w reprezentacji Polski? Skierniewice są za blisko. Widzew sięga dalej i głębiej. Taki Andi Zaqiri na przykład, reprezentant Szwajcarii, wart jest przecież tyle, co ze dwudziestu napastników klasy Sabiłły…
Po ostatnich sportowych i medialnych wpadkach nie sposób uciec od ironii w ocenie działań łódzkiego klubu i gry Widzewa. Mamy do czynienia z bardzo chwiejną konstrukcją, którą burzy najmniejszy wstrząs. O porażce w Lublinie zdecydował jednak nie tylko brak w składzie Juljana Shehu. Taki Peter Therkildsen na przykład, najlepszy piłkarz poprzedniego meczu z Radomiakiem, w Lublinie „popisał się” istnym hat trickiem błędów, bo obciążają go wszystkie trzy stracone bramki.
Potrzebna rewolucja
To nie będzie łatwy tydzień dla Widzewa, po Zagłębiu do Łodzi przyjedzie Legia. Z jednej strony puchar – jak się nie bez racji podkreśla – jest najłatwiejszą i najkrótszą drogą do Europy, o czym w Widzewie od wielu lat marzą, z drugiej jednak nie ma marginesu błędu, bo wszystkie pięć meczów, jakie pozostały, trzeba wygrać. W ostatnich sezonach (po „reaktywacji”) Widzew nie przeszedł nigdy ćwierćfinału, a w okresie swojej wielkości i chwały tylko raz grał w finale, pokonując w składzie z Romanem Wójcickim, Markiem Dziubą, Dariuszem Dziekanowskim i Włodzimierzem Smolarkiem GKS Katowice z Franciszkiem Sputem, Piotrem Piekarczykiem i Janem Furtokiem po rzutach karnych 3-1 (wcześniej był bezbramkowy remis). Bohaterem tego meczu był Henryk Bolesta, który obronił trzy karne, a potem sam decydującym strzałem pokonał Sputa.
Puchar kusi, ale liga też ma swoje prawa, dochodzi więc często w meczach pucharowych do rotacji w składzie. A Widzew ma kim „rotować”, od bramkarza po środkowego napastnika. Paradoksalnie najbardziej stabilną formacją w drużynie jest obrona, której kadrowy wstrząs przydałby się najbardziej.
Widzew grał w Lublinie w piątek, tak więc tydzień zespół zaczął już niedzielnym treningiem. Trener Igor Jovicević mówi, że bramki należy zdobywać odwagą. Odwaga potrzebna jest też do zrobienia rewolucji w składzie.
Wojciech Filipiak
