Piłkarze Ruchu mogą jeszcze sprawić niespodziankę. Fot. PressFocus


W Chorzowie wierzą

Dzięki dwóm ostatnim zwycięstwom nad pretendentami do gry w europejskich pucharach „Niebiescy” nadal mogą marzyć o utrzymaniu.


RUCH CHORZÓW

Chorzowianie na ostatniej prostej zaskakują nie tylko ligowych rywali, ale także swoich kibiców. - Wpływ na ostatnie wyniki ma praca, jaką wykonujemy od początku tej rundy. To wszystko procentuje - mówi trener Janusz Niedźwiedź, pytany o przyczynę ostatniej metamorfozy. Ruch wcześniej wygrał jedynie z Łódzkim Klubem Sportowym, a wiosną z Piastem Gliwice. W ostatnich dwóch tygodniach dołożył do tego zwycięstwa ze Śląskiem Wrocław i Lechem Poznań. - Cieszy mnie przede wszystkim to, że zespół cały czas wierzy, cały czas dobrze pracuje. Mówiliśmy, że do końca będziemy walczyć w każdym meczu o jak najlepszy wynik, by tę minimalną szansę przekuć w prawdziwą, być może w ostatnim meczu - dodaje szkoleniowiec Ruchu.

Sęk w tym, że rywale Ruchu w walce o utrzymanie na ostatniej prostej również imponują formą. W ostatni weekend przegrała jedynie Puszcza Niepołomice. Ten wynik powoduje, że Ruch cały czas jest w grze o utrzymanie. Szanse są małe, może nawet iluzoryczne, ale są, a dopóki piłka w grze...


Perła w koronie

Poniedziałkowe zwycięstwo Pogoni nad Puszczą z perspektywy kibica Ruchu było ważnym wydarzeniem, ale jednak nie najważniejszym. Wraz z początkiem tygodnia na prezydenta Chorzowa zaprzysiężono Szymona Michałka, kibica Ruchu, który od lat tworzył przy Cichej sektor rodzinny i zabiegał o powstanie nowego „domu” dla 14-krotnego mistrza Polski. - Z tej obietnicy się nie wycofamy, to jeden z naszych priorytetów - powiedział krótko po złożeniu przysięgi. 0 Nie ma Chorzowa bez Ruchu i nie ma Ruchu bez Chorzowa. Ruch to nasza perła w koronie, o którą trzeba dbać - słowa prezydenta pokazują, że teraz Ruch w urzędzie miasta będzie traktowany z należytą wagą, a uroczystości przyglądał się m.in. prezes „Niebieskich”, Seweryn Siemianowski.


Potrzeba czasu

Na razie w tej najważniejszej dla kibiców sprawie, czyli inwestycji w nowy stadion, trudno o jakikolwiek konkret. Kluczowe mogą być audyty, których może być kilka. - One potrwają pewnie kilka miesięcy, a przygotowania do nich to także kilka miesięcy. To jest dla nas nowa rzeczywistość - słyszymy w kuluarach, a kolejne kroki związane ze stadionem będą zależne od stanu miejskich finansów. Nowe władze liczą na wsparcie rządowe, a to ze strony ministra sportu Sławomira Nitrasa jednoznacznie nie zostało jeszcze wykluczone. - Będziemy wydeptywać ścieżki, czynić starania, by móc mówić o efektach - mówi prezydent Chorzowa.


Opcja czeska?

Władze Chorzowa chcą na początek powołać zespół ekspertów, który zajmie się sprawą stadionu, jeszcze przed przetargami. Kluczowy będzie jednak stan miejskich finansów. - Musimy poznać strukturę budżetu miasta, dochody podatkowe, gdzie wydajemy pieniądze, ale też efektywność działania urzędu samego w sobie. Wyniki audytu pokażą, gdzie jesteśmy finansowo. Częściowo pierwsze ruchy w sprawie stadionu będą zależne od audytu, ale z drugiej strony - aż do upadłego - będę starał się rozmawiać z Ministerstwem Sportu. Bo nowy stadion Chorzowowi się należy i byłoby dziejową sprawiedliwością, gdyby był również finansowany z budżetu centralnego - mówi Szymon Michałek. W mieście liczą także na wsparcie ze strony Unii Europejskiej. Wiceprezydentem, który będzie miał „pod sobą” działkę funduszy unijnych, została Elżbieta Popielska. - Została powołana na wiceprezydenta właśnie między innymi dlatego, że jest specjalistką od ściągania funduszy unijnych. Też chcę, by nam to pomogło w sprawie stadionu - dodaje prezydent Chorzowa.

(TD)