Dla kibiców Podbeskidzia Marcin Brosz był kimś więcej niż trenerem. Fot. Łukasz Laskowski/PressFocus


W Bielsku go kochali

Marcin Brosz, nowy trener Bruk-Betu Termaliki Nieciecza, po prawie trzech latach wraca do ligowych rozgrywek.

 

Niemal 50-letni szkoleniowiec z Knurowa dość niespodziewanie objął stery w podtarnowskim pierwszoligowcu, który rozstał się z niespełniającym oczekiwań Mariuszem Lewandowskim. Byłemu reprezentantowi Polski nie udało się skopiować scenariusza z sezonu 2020/21, kiedy wprowadził „Słoniki” do ekstraklasy. Zmiana w Niecieczy dokonała się, gdy awans jeszcze w tym roku byłby w wykonaniu Marcina Brosza nie lada wyczynem. Jego nowy zespół musi patrzeć także za siebie, bo przewaga nad strefą spadkową jest mniejsza, niż strata do pozycji barażowych. Jeżeli nie uda się załapać do pierwszej szóstki w tych rozgrywkach, Brosz będzie miał za zadanie zrobić walczyć o promocję za rok, bo właśnie do końca przyszłego sezonu obowiązuje jego umowa w Niecieczy.

 

Ostatnio była kadra

Szkoleniowiec zacznie pracę od wyjazdowego meczu ze znajdującym się w fatalnym położeniu Podbeskidziem Bielsko-Biała, w którym pracował w latach 2007-2009. Kibice go kochali, o czym świadczyła „sektorówka” z jego podobizną i napisem „M. Brosz – to ktoś więcej niż trener”. – Był w Podbeskidziu taki sezon, gdy klub został ukarany odebraniem sześciu punktów za korupcję. Po tej decyzji w klubie brano pod uwagę każdy scenariusz, jednak stworzyliśmy fajny kolektyw i gdyby nie te zabrane punkty, to wywalczylibyśmy awans do ekstraklasy – mówił szkoleniowiec. Brosz był bez pracy od 5 września, gdy rozstał się z Polskim Związkiem Piłki Nożnej. Działacze chcieli, by selekcjoner reprezentacji U-19 zajął się młodszym rocznikiem, a on nie ukrywał, że wolał trenować zespół składający się z piłkarzy, którzy pod jego wodzą wzięli udział w mistrzostwach Europy na Malcie. Centrala nie zaakceptowała pomysłu ciągłości pracy. Potem nazwisko Brosza przewijało się w kontekście objęcia Wisły Kraków. Bardzo chcieli go kibice „Białej gwiazdy”, ale Jarosław Królewski ostatecznie postawił na opcję hiszpańską i Alberta Rude. Po latach chętnie widzieliby go też pod Klimczokiem, gdzie trafił niedawno Jarosław Skrobacz, asystent Brosza w czasach jego pracy w Odrze Wodzisław. Podpisał umowę w Niecieczy, choć wiele wskazywało, że to się nie uda z powodu rozbieżności finansowych. Bruk-Bet miał także rozmawiać z Kazimierzem Moskalem i Piotrem Tworkiem, którzy w przeszłości trenowali drużynę z Małopolski.

 

Czekają od 2018 roku

Brosz poprowadzi jutro ligową drużynę po 1049 dniach. Właśnie tyle czasu minęło od spotkania Górnika Zabrze z Lechem Poznań na zakończenie sezonu 2020/21. Na zapleczu ekstraklasy nie było go od czerwca 2017, kiedy wywalczył awans z Górnikiem. W I lidze zaliczył jako trener 150 spotkań, z których 71 wygrał, 39 zremisował i 40 przegrał. Jego zespoły dobrze grały z Podbeskidziem (6 zwycięstw, 5 remisów, 2 porażki), choć akurat ostatnie spotkanie przeciwko „Góralom” zakończyło się niepowodzeniem. Z Jarosławem Skrobaczem bezpośredni pojedynek stoczy dopiero po raz drugi. Spotkali się w meczu I ligi w marcu 2011 roku, kiedy rozgrywający domowe mecze w Wodzisławiu Śląskim Piast Gliwice pod wodzą Brosza pokonał Odrę 2:0. Obecnie prowadzone przez nich zespoły pragną kompletu punktów jak kania dżdżu, ponieważ po raz ostatni raz udało się im to w grudniu. W meczach pomiędzy nimi często padał wynik 2:2. Takim rezultatem zakończyły się cztery z pięciu ostatnich rywalizacji na boisku. Na zwycięstwo nad Podbeskidziem drużyna z Niecieczy czeka od 2018 roku.

 

Michał Knura