Sport

W Będzinie jest atmosfera

Rozmowa z Janem Firlejem, rozgrywającym PGE Projektu Warszawa

Jan Firlej (z prawej) poprowadził warszawian do trzech zwycięstw. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Pewna wygrana 3:0 w Będzinie pokazała, że drzemie w waszej drużynie spory potencjał. Powalczycie o mistrzostwo Polski?

– Przyjechaliśmy do Będzina z nastawieniem, że chcemy zaprezentować swoją siatkówkę, a także poprawić mankamenty. Nasz trener dużo rotował w składzie, dał szansę rezerwowym. Widać było, że mamy „szeroką ławkę” i to bardzo cieszy. A co do tego, o co powalczymy, jakie są cele, to jest stanowczo za wcześnie, by głośno o tym mówić.

Mimo wszystko wasza gra i wyniki robią wrażenie. Trzy mecze i trzy zwycięstwa bez straty seta. Zachowaliście „kręgosłup” z poprzedniego sezonu, dokładając wartościowe transfery i stabilizację. Rywale muszą się mieć na baczności!

– To prawda, jest stabilność, widać, że mamy jeszcze pewne rezerwy. Z drugiej strony cieszy to, że potrafimy wygrywać po 3:0. Chcemy się rozpędzać z każdym meczem, grać coraz lepiej.

Czy mecz z beniaminkiem z Będzina, wygrany bez szczególnego wysiłku, był w tym sezonie najłatwiejszy?

- Nie wiem, czy był najłatwiejszy. Przede wszystkim staramy się cały czas poprawiać swoją grę, rotować składem. Co zresztą nasz trener robił, zarówno na krótszym dystansie – podwójne zmiany – czy stosując pełniejsze zmiany w dłuższym wymiarze czasowym. Cieszy wygrana w trzech setach, bo mecz toczył się cały czas pod nasze dyktando.

Kluczem do sukcesu było z pewnością wyłączenie z gry Brandona Koppersa, zazwyczaj bardzo silnego punktu Będzina w ataku. Analiza gry rywala ze strony waszego sztabu dużo dała?

– Trener uczulał nas, że Będzin rozegrał dobre, zwycięskie spotkanie w Katowicach, a teraz będzie chciał w domu otworzyć sezon z wysokiego „C”. Ale od początku narzuciliśmy swój styl gry, nie czekając na to, co zrobi rywal. Po prostu prowadziliśmy grę, a uwagi sztabu były bardzo pomocne.

Już niedługo czekają was zmagania w Lidze Mistrzów, w której z pewnością zmierzacie zajść bardzo wysoko. Jest już dreszczyk emocji?

– Listopad to będzie Liga Mistrzów i super, że udało się załatwić pewne sprawy organizacyjne. Będziemy w niej grali na miejscu, w Warszawie, przed swoją fantastyczną publicznością. Nie możemy się tego doczekać…

W Będzin Arenie na trybunach zameldowało się blisko 2,5 tysiąca kibiców i hala była wypełniona. Większość przyszła, by oklaskiwać swoją drużynę, ale byli i tacy, którzy chcieli obejrzeć medalistów olimpijskich. Lubicie grać przy dużej, żywiołowo reagującej widowni?

– Jasne. Miałem przyjemność grać w tej hali pierwszy raz i to była supersprawa. Piękny obiekt, świetna atmosfera. Dziękuję też naszym kibicom, że przyjechali nas wspierać. Nic tylko grać przy pełnych trybunach, to dla nas wielka przyjemność

Jak dużo daje wam gra przy pełnych trybunach, bliski kontakt z kibicami? Ligę Mistrzów zagracie w Warszawie i to może być spory atut…

- W Lidze Mistrzów z każdym zespołem chcielibyśmy grać u siebie i to jest już załatwione. Fajnie, że tak będzie, przyjdzie multum ludzi, głośny doping na pewno nas poniesie. Pokazał to mecz z ZAKSĄ, gdzie praktycznie pełne trybuny były z dostawkami na Torwarze. Mam nadzieję, że w Lidze Mistrzów będą komplety, a my postaramy się kibicom odpłacić dobrą grą i dobrym wynikiem sportowym.

Rozmawiał Jerzy Mucha