Vegas liderem PGA Championship
Jhonattan Vegas jako dziecko wyobrażał sobie, że gra w golfa, uderzając kamienie kijem od szczotki. W czwartek został pierwszym Wenezuelczykiem w historii prowadzącym w turnieju wielkoszlemowym.
Jhonattan Vegas prowadzi w PGA Championship.
Jest też pierwszym reprezentantem swojego kraju, który zdobył kartę PGA Tour lub wygrał zawody PGA Tour, a także pierwszym, który reprezentował swój kraj w Presidents Cup lub na igrzyskach olimpijskich. Chociaż stuknęła mu już czterdziestka i zwyciężał czterokrotnie na PGA Tour, ostatnio w lipcu podczas turnieju 3M Open, nigdy nie znalazł się w sytuacji, w której byłby liderem turnieju Wielkiego Szlema. W czwartek ten stan rzeczy zmienił się drastycznie – nie tylko wysunął się pod koniec dnia na prowadzenie w drugim tegorocznym Majorze, ale zrobił to w bardzo przekonującym stylu. Startując w przedostatniej grupie, razem z Amerykaninem Brianem Campbellem i Australijczykiem Elvisem Smyliem, rozegrał na piekielnie długim polu Quail Hollow rundę -7, trafiając po drodze aż 9 birdie i kończąc drugą dziewiątkę w trzydziestu uderzeniach.
„Mój tata dorastał w pobliżu pola golfowego. Kiedy już nas miał na głowie, dorastaliśmy w pobliżu innego pola i mieliśmy do niego dostęp” – wspominał swoje początki. „Oczywiście, Wenezuelczycy nie byli znani z tego, że grali w golfa. Jako dzieciak uderzałem wszystkim, co mogłem znaleźć, kamienie, miotła, wszystko. Chwytałem wszystko, czym mogłem się zamachnąć i to robiłem. Jako młody dzieciak czułem, że jestem dobrym sportowcem, więc tak to się zaczęło”.
Dwukrotny z rzędu zwycięzca jednego z najstarszych turniejów golfowych globu - RBC Canadian Open 2016 i 2017, nie ma najlepszych osiągnięć w rozgrywkach wielkoszlemowych. W turniejach tej rangi występował do tej pory 16 razy, przechodząc w nich cuta tylko sześciokrotnie. Debiutując w Wielkim Szlemie podczas Masters w 2011 roku, gdzie również nie dotrwał do weekendu, najlepszym rezultatem jakim może się pochwalić jest pozycja T38, w Auguście w 2018 roku, kiedy wygrywał tam Patrick Reed.
Fantastyczna pogoda po trzech dniach deszczu przyciągnęła tłumy kibiców, oczekujących w Charlotte w Karolinie Północnej wielkiego widowiska. Vegas co prawda popisał się tym, czego oczekiwali, jednak niekoniecznie akurat w jego wykonaniu. Publiczność liczyła raczej na fajerwerki w wykonaniu świeżo upieczonego mistrza Masters - Rory'ego McIlroya, światowego numeru jeden - Scottiego Schefflera, obrońcy tytułu - Xandera Schauffele, czy dwukrotnego zwycięzcy tego turnieju – Justina Thomasa. Tymczasem Rors zakończył dzień wynikiem +3 i miejscem T97, Scottie jest dwudziesty, tracąc do Vegasa pięć oczek, Xander wydusił +1 i miejsce sześćdziesiąte, a JT +2, okupując pozycję T73!
Dwa uderzenia więcej od lidera zanotowali Australijczyk Cam Davis i Amerykanin Ryan Gerard. Świetny dzień mieli obaj tegoroczni kapitanowie drużyn Ryder Cup. Luke Donald, okupujący aktualnie 871 miejsce w rankingu światowym, przez długi czas prowadził z wynikiem -4, kończąc ostatecznie dzień na miejscu czwartym, dzielonym z Amerykaninem Alexem Smalleyem, Niemcem Stephanem Jaegerem, Nowozelandczykiem Ryanem Foxem i Anglikiem Aaronem Raiem. Keegan Bradley – kapitan amerykańskiej drużyny na nowojorski Ryder Cup dodał tylko jedno uderzenie do rezultatu swojego europejskiego kolegi, plasując się na dzielonej z dziesięcioma rywalami pozycji dziewiątej.
Transmisje turnieju oglądać możemy na antenie Polsatu Sport Premium 3, bez reklam, od godziny 18.00.
Kasia Nieciak
Rory McIlroy musi rozegrać w piątek świetną rundę, aby pozostać w turnieju. Fot. Facebook PGA Championship