Sport

VAR rozdał karty

Mnóstwo kontrowersji, ogromny ładunek emocji, ale i kawał dobrego futbolu - taki był hit kolejki w wykonaniu mistrza Polski i pretendenta do tytułu. Radość po meczu manifestowali już tylko mistrzowie.

Sporo czasu spędzono w sobotę na oczekiwaniu na decyzję z wozu wideorejestracji. Fot. Mateusz Porzucek/PressFocus

Internet zapłonął wpisami ekspertów, dziennikarzy i kibiców po jednym z dwóch szczytów 32. kolejki. W Częstochowie rozstrzygały się losy tytułu mistrzowskiego. Hit nie zawiódł. Czerwona kartka Frana Tudora, trzykrotna ingerencja systemu VAR w pierwotne decyzje sędziowskie, dwa rzuty karne zadysponowane dla gości przez system wideoweryfikacji po pechowo nastrzelonych rękach i anulowanie rzutu karnego dla Rakowa po faulu na Jeanie Carlosie (był centymetry przed linią), przejawy rasizmu i okrzyki „złodzieje, złodzieje” żegnające trójkę sędziowską... Słowem - mnóstwo kontrowersji, ale i bardzo dobrego futbolu na wielkiej intensywności. Wszystko to  sprawia, że ten mecz jeszcze długo będzie wspominany.

Na innych biegunach nastrojów

Raków, przegrywając pierwszy mecz w sezonie, w którym prowadził, po serii pięciu domowych zwycięstw z rzędu, zmniejszył szanse na skuteczną rywalizację z Lechem o tytuł. Jagiellonia - perfekcyjnie wykorzystując nieporadność gospodarzy i wygrywając na terenie nie do zdobycia dla innych - umocniła się na medalowym miejscu, gwarantującym jej ponowny start w europejskich pucharach.

Meczu tak układającego się pod górkę Rakowowi w Częstochowie - dawno nie widziano. Po 15 minutach przewagi Jagiellonii - dwie dobre bramkowe okazje - miejscowi przejęli inicjatywę, zdominowali mistrzów Polski, którzy właściwie nie wychodzili z własnej połowy. Przewagę podkreślili bramką - z prawej strony dorzucił piłkę Eric Otieno, Sławomir Abramowicz wyszedł na 5. metr, ale źle piąstkował, a będący na 11. metrze Ivi Lopez precyzyjną „główką” skierował ją do bramki.

To nie siatkówka

Prowadząc, częstochowianie dwukrotnie zagrywali piłkę ręką w polu karnym. Najpierw Tudor, który dodatkowo na początku drugiej połowy obejrzał bezsensowną drugą żółtą i w efekcie czerwoną kartkę, osłabiając na ostatnie pół godziny zespół, a następnie piłki ręką dotknął Lopez. Obie „jedenastki” pewnie wykorzystał Amifico Pululu.

W końcówce kamery Canal+ uchwyciły w rozmowie telefonicznej ze sztabem kierującego z trybun grą zespołu wściekłego trenera Marka Papszuna. Jego podopieczni nie odrobili bowiem strat i zamiast zapowiadanego święta nad Zondacrypto Areną zapanował mrok i smutek...

Zbigniew Cieńciała

CO NAM SIĘ NIE PODOBAŁO

Naśladowanie małp przez kibiców (sic!) spod Jasnej Góry to budzące odrazę i pogardę przejawy nietolerancji wobec czarnoskórego piłkarza. Tym razem ofiarą rasistowskich zachowań stał się urodzony w Luandzie Amifico Pululu. Nie ma naszej zgody na nietolerancję i uprzedzenia ze względu na kolor skóry!


OCENA MECZU ⭐

◼  Raków Częstochowa – Jagiellonia Białystok 1:2 (1:1)

1:0 – Lopez, 28 min (głową, bez asysty), 1:1 – Pululu, 45+4 (karny), 1:2 – Pululu, 83 min (karny)

RAKÓW: Trelowski 6 – Todur 0, Arsenić 6 (90+2. Rocha niesklas.), Svarnas 6 – Otieno 7, Berggren 6, Koczergin 6, Jean Carlos 4 (72. Barath niesklas.) – Amorim 6, Brunes 5 (72. Makuch niesklas.), Lopez 7 (86. Diaz niesklas.). Trener Artur WĘSKA. Rezerwowi: Kuciak, Mosór, Rundić, Lederman, Plavsić.

JAGIELLONIA: Abramowicz 6 – Wojtuszek 6, Skrzypczak 6, Stojinović 6, Polak 6 – Flach 4 (61. Kubicki 3), Romanczuk 6, Imaz 6 – Villar 4 (79. Semedo niesklas.), Pululu 6, Pietuszewski 2 (30. Hansen 3). Trener Adrian SIEMIENIEC. Rezerwowi: Stryjek, Dieguez, Rybak, T. Silva, Mazurek, Retsos.

Sędziował Paweł Raczkowski (Warszawa) - 6. Asystenci: Tomasz Listkiewicz (Warszawa) i Marcin Lisowski (Warszawa). Czas gry – 102 min (49+53). Widzów 5500. Żółte kartki: Tudor (9. faul i 56. faul), Barath (90+2. faul) – Wojtuszek (62. niesportowe zachow.), Imaz (76. faul), Pululu (90+6. faul), czerwona Tudor (56. druga żółta).

Piłkarz meczu - Eric OTIENO.


GŁOS TRENERÓW

Artur WĘSKA (asystent Marka Papszuna): - Zacznę od słów trenera Papszuna, który w szatni pogratulował drużynie postawy i zaangażowania. Jesteśmy smutni, rozgoryczeni z powodu wyniku, a nie naszej gry. Bardzo chcieliśmy wygrać, ale się nie udało. Żałujemy niewykorzystanych szans, jakie mieliśmy między 15 a 30 minutą. W sumie mieliśmy ich więcej niż Jagiellonia. Jeśli chodzi o karne, to chyba były zasłużone, tu sędzia się wybroni. Kontrowersje budzi za to druga żółta kartka dla Tudora, po której zmienił się obraz meczu. Drugi raz w ostatnim czasie musieliśmy grać w dziesiątkę, ale pokazaliśmy, że nawet wtedy gramy o zwycięstwo. Teraz myślimy tylko o tym, jak wygrać dwa ostatnie spotkania.

Adrian SIEMIENIEC: - To był trudny, wyrafinowany mecz. Taktycznie bardzo ciężki. Miał wiele jakości. Ostatni okres nie był dla nas łatwy, ale finalnie nasza wiara w to, że uczciwie pracując osiągniemy cel, przyniosła efekt. Dzisiaj nie widziałem na boisku jedenastu zawodników, ale drużynę, która grała z pełnym poświęceniem, której może zabraknąć sił, ale nigdy determinacji i charakteru. Okoliczności tego spotkania były dla nas bardzo dobre. Jednak nawet jak graliśmy z przewagą zawodnika, musieliśmy być bardzo czujni, bo Raków nawet w dziesiątkę jest bardzo groźny. Odnieśliśmy bardzo ważne zwycięstwo. Zbuduje nas onona dwa ostatnie mecze, które też chcemy wygrać, by efektownie zakończyć ten udany dla nas sezon. Dzisiaj się cieszymy, bo jest z czego.

MÓWIĄ LICZBY
RAKÓW JAGIELLONIA
46 posiadanie piłki 54
2 strzały celne 4
11 strzały niecelne 10
6 rzuty rożne 5
8 faule 15
3 spalone 1
3 żółte kartki 2
1 czerwone kartki 0