Robert Lewandowski wyprowadził Barcelonę na prowadzenie, którego Katalończykom nie udało się utrzymać. Fot. PAP/EPA


Utracona wygrana

Z nowym trenerem na pokładzie Napoli wyrwało remis w starciu z „Dumą Katalonii”.


Na głęboką wodę został rzucony nowy trener Francesco Calzona. Włoch został zatrudniony w Napoli w poniedziałkowy wieczór i zastąpił na stanowisku Waltera Mazzarriego. Miał więc tak naprawdę jeden dzień, żeby przygotować zespół do starcia z Barceloną w Lidze Mistrzów. Zadanie to było o tyle utrudnione, że neapolitański zespół od tygodni znajduje się w kryzysie. Prezydent klubu z pewnością wierzył w „efekt nowej miotły”, ale wydawało się, że do zmiany postawy drużyny w kilkadziesiąt godzin potrzeba cudotwórcy, a nie trenera, który – swoją drogą – ma zerowe doświadczenie w roli głównego szkoleniowca w piłce klubowej.


O tym, przed jak trudnym wyzwaniem został postawiony Calzona mógł przekonać się już w pierwszych minutach wczorajszego starcia. Barcelona błyskawicznie ruszyła do ataku i przez pół godziny zamknęła ekipę z Kampanii na własnej połowie. Alex Meret w bramce cały czas musiał być czujny, ponieważ „Blaugrana” notorycznie testowała jego możliwości. Z dystansu uderzali Lamine Yamal i Ilkay Guendogan. W pewnym momencie miejsce do oddania strzału w polu karnym znalazł Robert Lewandowski. W każdym z tych przypadków nieomylny był włoski golkiper, który uchronił Napoli przed utratą bramki w pierwszej połowie.


Gospodarze obudzili się w ostatnich minutach pierwszej połowy, ale nie na tyle, żeby Marc-Andre ter Stegen musiał czuć się zagrożony. W teorii neapolitańczykom powinno grać się łatwiej w ataku, z uwagi na powrót Victora Osimhena do składu po długiej nieobecności spowodowanej jego udziałem w Pucharze Narodów Afryki. Nigeryjczyk był aktywny przed zmianą stron, ale zbyt wiele z jego aktywności nie wynikało.


Po 45 minutach można było odnieść wrażenie, że Barcelona w końcu musi zdobyć bramkę. Na nią trzeba było poczekać do 60 minuty, a głównym bohaterem był Robert Lewandowski. Polak przyjął w polu karnym podanie od Pedriego i pomimo asysty dwóch przeciwnik celnie uderzył. Strzał był na tyle precyzyjny, że zmusił Mereta do wyciągnięcia piłki z siatki. Dzięki temu „Duma Katalonii” mogła uspokoić swoje ataki. Przy okazji jednak musiała wciąż zachowywać koncentrację w obronie, ponieważ Napoli nie miało już nic do stracenia i chciało jak najszybciej odrobić stratę.


Tej koncentracji ostatecznie Barcelonie zabrakło, bo w 75 minucie niespodziewanie do wyrównania doprowadził Osimhen. Napastnik wygrał fizyczny pojedynek w „16” z Inigo Martinezem i znalazł się w sytuacji sam na sam z ter Stegenem. 25-latek bez problemu pokonał niemieckiego golkipera. Po tym trafieniu gospodarze najprawdopodobniej po raz pierwszy uwierzyli w swoje możliwości i ruszyli do ataku. Barca grała coraz gorzej, a w pewnych momentach wręcz pomagała rywalom w tworzeniu kolejnych akcji. Ostatecznie spotkanie zakończyło się wynikiem 1:1, a podopieczni Xaviego mają czego żałować.


Kacper Janoszka


1/8 FINAŁU

Napoli – FC Barcelona 1:1 (0:0)

0:1 – Lewandowski (60), 1:1 – Osimhen (75)

NAPOLI:] Meret – Di Lorenzo, Rrahmani, Jesus, Olivera – Anguissa, Lobotka, Cajuste (68. Traore) – Politano (77. Raspadori), Osimhen (77. Simeone), Kwaracchelia (68. Lindstroem). Trener Francesco CALZONA.

BARCELONA: ter Stegen – Kounde, Araujo, Martinez, Cancelo – de Jong, Christensen (86. Romeu), Guendogan – Yamal (80. Raphinha), Lewandowski, Pedri (86. Felix). Trener XAVI.

Sędziował Felix Zweyer (Niemcy). Żółte kartki: de Jong, Martinez, Christensen.