Urban trenerem? Bardzo bym chciał
Rozmowa z Marcinem Żemaitisem, byłym piłkarzem i prezesem Piasta Gliwice
Piotrków Trybunalski 22.06.1983. Zawodnicy Piasta Gliwice, m.in., Henryk Pałka (2L), Marian Czernohorski (3L), Marek Majka (4L), Marian Brzezoń (5L), Adam Wilczek (5P), Jan Mirka (4P), Marcin Żemaitis (3P), Jan Szczech (2P) i Ryszard Kałużyński (P) podczas meczu finałowego Pucharu Polski w piłce nożnej 1982/1983, Lechia Gdańsk vs Piast Gliwice, rozgrywanego na stadionie XXXV-lecia PRL. Fot. PAP/ Wojciech Frelek
– Pomidor (śmiech).
A słyszał pan o takiej opcji?
– Pomidor. Już wiele miesięcy temu, gdy Górnik pierwszy raz postąpił nie najładniej z trenerem Janem Urbanem (pamiętne zwolnienie w czerwcu 2022 roku – przyp. red.), sugerowałem działaczom, żeby rozmawiać z tym szkoleniowcem. Urban to dla mnie indywidualność – tak było na boisku, kiedy grał, tak jest i teraz. Wtedy się nie udało.
Zwolnienie Urbana z Górnika przed miesiącem to zaskoczenie?
– To, co ten szkoleniowiec zrobił dla Górnika za pierwszym razem oraz to, co zrobił teraz, to dla mnie wielka sprawa. Proszę spojrzeć, ile młodzieży wprowadził do pierwszego zespołu, ilu młodym zawodnikom dał szansę, z jakim spokojem prowadził drużynę. Nie potrafię zrozumieć, jak to możliwe, że Górnik zwolnił taką osobę. Niestety, w polskiej piłce dalej tak się zdarza, że rządzą – nie boję się użyć tego słowa – półmózgi.
Ewentualne zatrudnienie trenera Urbana byłoby dla gliwickiego klubu dobrą opcją po odejściu po sezonie Aleksandara Vukovicia?
– Moja odpowiedź brzmi: zdecydowanie tak.
O Urbanie zawsze miał pan dobre zdanie, choć wiadomo, jakie relacje są między Piastem a Górnikiem.
– Zawsze ceniłem go jako piłkarza i szkoleniowca. Nieraz gościł u nas na meczach, zawsze tryskając humorem, dowcipem i trafnym komentarzem do tego, co działo się na boisku. Ostatnia jego celna uwaga, którą powtarzam, a rozmawialiśmy o sposobie grania oraz taktyce, to taka: „Marcin, tylko nie rzuty z autu, nie ćwiczymy tego zagrania”. Zresztą widział pan, że Górnik tego elementu nie wykorzystywał, prawda?
Tak i sam się nad tym zastanawiałem i nie do końca się zgodzę z trenerem Urbanem. Daleki wyrzut z autu uważam za mocny atut, a ten element jest nie do końca jeszcze wykorzystany.
– Od czasu do czasu jest OK, ale to nie może być norma, że na tym polega twoja gra. Spójrzmy, jak wygląda to u nas, to wycieranie piłki w ręcznik… Piłka nożna, i tutaj zgadzam się z trenerem Urbanem, to piłka nożna, a nie rzucanie. Wyrzut z autu to jeden z elementów, gdzie akurat nie gra się nogami, ale nie możesz na tym bazować. Trzeba bazować na operowaniu piłką, bo na tym przecież polega futbol. Jan Urban to facet, który ma wyjątkowo rozsądne podejście do naszej dyscypliny. Dodam jeszcze, że bardzo kibicowałem, by to on został selekcjonerem reprezentacji Polski, a nie Michał Probierz, mimo że obaj są moimi kolegami, a ten drugi nawet większym, bo gram z nim w golfa od wielu lat.
Dlaczego stawiał pan na Urbana?
– Był moim faworytem. Wiemy jednak, jak wyglądał wybór, wygrały układy między prezesem Kuleszą a Michałem Probierzem, nie ujmując mu jednak w tym wszystkim niczego. Sposób bycia, zachowania w piłce i to, jak kto się prezentował na boisku – Michał nie może się równać z Jasiem.
A wyobraża pan sobie sytuację, że od lipca Jan Urban będzie zasiadał na ławce trenerskiej Piasta?
– Bardzo bym chciał. W pewnym momencie przyszła do nas ekipa warszawska celem zbudowania akademii futbolowej z prawdziwego zdarzenia. Co roku zadaję jej to samo pytanie: powiedźcie mi, bo już tyle lat w Gliwicach jesteście, ilu zawodników wprowadziliście do pierwszej drużyny? Ja w biednych czasach Piasta mogę wymienić kilka nazwisk chłopaków od nas, którzy w seniorskim futbolu zaistnieli. Zostali u nas wyszkoleni i grali: Kaszowski, Podgórski, Matras sprowadzony z Ornontowic jako junior, potem Murawski czy Dziczek. To byli nasi chłopcy. Teraz mamy armię zaciężną. A akademia? Biorą pieniądze, ale nie widać efektów tej pracy, a ja bym chciał, żeby u nas było to samo, co było w Zabrzu. Ilu młodych zawodników w Górniku w ostatnim czasie zostało wypromowanych? Patrzę, jak dobrze radzi sobie nastolatek Sarapata, jak dobrze prezentuje się Lukoszek.
Gdyby trenera Urbana nie było, to i ci młodzi gracze nie graliby w Górniku. Zresztą, mówił o tym po wygranym meczu ze Śląskiem 17-letni Dominik Sarapata, podkreślając, że gdyby nie były już szkoleniowiec, który regularnie na niego stawiał, to by nie zaistniał.
– Pan trener Urban to robił. Oni wierzyli jemu, a on im. Jak ktoś mi powie, że taki gówniarz nie nauczy się grać w piłkę przy kimś takim jak Jan Urban, to nie uwierzę. Przecież to facet, który wszystko wie, wszystko widzi. Podkreślę raz jeszcze, że bardzo bym się cieszył, gdyby Piast namówił trenera Jana Urbana do pracy w Gliwicach.
Nie będzie to chyba jednak łatwe?
– Należy pamiętać, że trzeba byłoby mu też dać odpowiednie instrumenty, bo jak masz w kadrze napastników Rosołka i Piaseckiego, to tak, jakbyś nie miał żadnego.
Dlaczego od 30 czy 40 lat kibicuję Barcelonie? Spójrzmy na ostatnie „El Clasico” – ilu w składzie Barcelony było wychowanków? To jest coś, z czego my też kiedyś słynęliśmy, ta nasza „zdechała” drużyna, w której w podstawowym składzie występowało ośmiu wychowanków. Nawet nie zawodników z regionu, ale swoich, jak Marek Majka, z piastowską krwią. Kocham takie zespoły, tak zbudowane. Jestem marzycielem, wiem, że to już „se ne vrati”, ale z drugiej strony Barcelona jednak pokazuje, że można!
Czego spodziewać się po sobotnich derbach Piast – Górnik przy Okrzei?
– Po raz pierwszy o dłuższego czasu będzie to mecz otwarty. Jedna i druga drużyna ma już spokój. Będzie sporo zaciętości. Wynik? Nie mam pojęcia. Górnik dzięki Jasiowi Urbanowi jest teraz naprawdę fajnym zespołem. Piotrek Gierczak jest tam, bo jest. Z kolei my po Motorze jesteśmy pełni optymizmu. Miałem obawy przed meczem w Lublinie, ale zawodnicy świetnie dali radę. Cieszę się też, że w sobotę stadion u nas się zapełni, bo niezbyt często się to zdarza. Mimo że kibice Górnika i pan Podolski uważają, że to nie są derby, to jednak spodziewam się bardzo emocjonującego przebiegu spotkania.
Właśnie, Lukas Podolski pytany o derby powiedział, że dla niego derby to są z Ruchem, nie z Piastem.
– Tak uważa, jego sprawa. Jakby jednak wziął do ręki słownik i zobaczył definicję słowa derby, to być może zmieniłby zdanie, ale nie ma co na ten temat dyskutować.
Kończy się okres pracy Aleksandara Vukovicia. Był w Piaście od października 2022 roku. Jak ocenić ten okres, pozytywnie?
– Myślę, że tak. Można mieć trochę pretensji, ale raczej nie do trenera Vukovicia, ale zarządzających, że trochę się osłabiliśmy. Szczególnie mówię o przodzie. Jest jednak Gale, który dobrze rokuje, ale jest wypożyczony. Mimo wielu perturbacji okres pracy Vukovicia w Gliwicach oceniam dobrze.
Na koniec z innej beczki – wspomniał pan, że gra w golfa. Od jak dawna?
– Oj, będzie już ze 20 lat. Nie wyobrażam sobie życia bez tej gry! Kiedyś się z tego śmiałem – opowiadam to jako anegdotę, ale tak było naprawdę. W 1980 roku, kiedy byłem w Stanach Zjednoczonych za pierwszym razem, puszczałem sobie kanał telewizyjny z golfem i przy tym… zasypiałem, tak na mnie wtedy działał. Teraz, to znaczy od wielu lat, wszystko się zmieniło. Zresztą, kiedyś w telewizji w Eurosporcie był program z najlepszymi zagraniami w golfie. Przełączałem na to w przerwie meczu Ligi Mistrzów, zapominając, że zaraz gra będzie wznowiona. Potem żona wchodziła i dziwiła się, że nie oglądam meczu. To niewyobrażalne dla mnie, że mogłem zapomnieć o meczu Ligi Mistrzów, a w tym czasie oglądać golfa, bo żona wie, że jak gra Champions League, to nie można nawet wokół telewizora chodzić, zresztą na lidze polskiej jest podobnie. To niewyobrażalne, że ta dyscyplina mogła tak mną zawładnąć.
Gra w golfa zaczęła się w Stanach?
– Nie. W Stanach Zjednoczonych po raz pierwszy zobaczyłem, jak pole golfowe w ogóle wygląda. Nie wiem, czy wtedy w Polsce takie pola mieliśmy, ale sama gra to nie Ameryka, ale już u nas, na miejscu. To było około 20 lat temu, jak byłem działaczem Piasta.
Rozmawiał Michał Zichlarz
Marcin Żemaitis. Fot. Jarosław Galusek/gliwice.naszemiasto.pl