Sport

Uratowana głowa Feio

Z zespołów, które zapomniały jak się wygrywa w lidze, pamięć wróciła Stołecznym. Margines błędu walczących o utrzymanie „Lechistów” kurczy się z każdą kolejką.

Marc Gual zabawiał się z biało-zielonymi. Fot. Piotr Matusewicz/PressFocus

Od inauguracyjnego gwizdka bytomskiego arbitra „Legioniści” rzucili się na „Lechistów” niczym głodne afrykańskie lwy i już w pierwszych 5 minutach stworzyli trzy wyborne okazje, z których powinni zdobyć przynajmniej dwa gole. Brawa należały się w tym momencie młodzieżowemu, ligowemu bramkarzowi września, Szymonowi Weirauchowi, zwłaszcza za obronę strzału Marca Gaula. Z kolei w 9 minucie nie popisał się Ryoya Morishita, który po doskonałej wrzutce Pawła Wszołka z narożnika „piątki” fatalnie przestrzelił głową. Wydawało się, że Legia w końcu dopnie swego, tymczasem po dobrym początku zwolniła pedał gazu. Gospodarze nie mieli jakości z przodu, więc bramkarz gości do 42 minuty był bezrobotny. Nie stracił jednak czujności, bo w tej minucie Rifet Kapić dograł do Bohdana Wjunnyka, na którego mocne uderzenie świetnie zareagował Gabriel Kobylak.

Po przerwie już nie było wątpliwości, komu należą się 3 punkty, a „Legioniści” dość szybko udowodnili swą wyższość. Najpierw Marc Gual zgrał głową w pole karne do Morishity, fatalny kiks zaliczył Bujar Pllana nie trafiając w piłkę, a Japończyk z dużym spokojem zdobył 2. bramkę w sezonie. Rozkojarzeni gospodarze za chwilę stracili kolejnego gola po uderzeniu lewą nogą Kacpra Chodyny. To było klasyczne K.O. zdecydowanie górujących stołecznych piłkarzy nad słabiutkimi gdańszczanami. Tym samym Legia wymazała złą passę czterech ostatnich wyjazdowych spotkań bez zwycięstwa i czterech z rzędu meczów bez kompletu punktów w ekstraklasie. Za to Lechia ma już serię pięciu ligowych meczów bez zwycięstwa. Z dwóch głów trenerskich, które mogły spaść po tym meczu, zagrożona jest już chyba tylko szkoleniowca Lechii.

Zbigniew Cieńciała

CZY WIESZ, ŻE...

W składzie Legii zaskakująco zabrakło Kacpra Tobiasza, kapitana reprezentacji U-21, która awansowała we wtorek na przyszłoroczne finały ME i był pewnym punktem we wszystkich dotychczasowych ligowych meczach Legii. - Ze względu na pełne zaufanie, a nie brak zaufania do Tobiasza postawiliśmy na Kobylaka, który wykonuje niesamowitą pracę na treningach. W następnym meczu będzie bronił Tobiasz - tłumaczył trener Goncallo Feio, który zaserwował jeszcze jedną niespodziankę w jedenastce. - Urbański dawał dobre zmiany, pokazywał się na treningach, mam nadzieję, że dzisiaj też pokaże skalę talentu - dodawał Portugalczyk,sadzając Louquinasa na ławce rezerwowych.

MÓWIĄ LICZBY
LECHIA LEGIA
49 posiadanie piłki 51
2 strzały celne 8
7 strzały niecelne 10
2 rzuty rożne 3
9 faule 16
2 spalone 3
1 żółte kartki 2