Sport

Umordowany, ale szczęśliwy

Mads Pedersen wygrał piąty etap wyścigu Giro d'Italia. To trzecie zwycięstwo w tej imprezie Duńczyka, który tym samym umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji generalnej.

To było naprawdę, naprawdę trudne – przyznał po trzeciej wygranej Mads Pedersen. Fot. PAP/EPA

KOLARSTWO

Profil środowego odcinka, a szczególnie jego końcowa część, wskazywał, że walka o zwycięstwo rozegra się między kolarzami, którzy zostaną w niewielkiej, wyselekcjonowanej grupie. Ostatnie 30 km prowadziło bowiem po mocno pofałdowanym terenie – wzgórza na południu Włoch w regionie Basilicata co prawda nie były za wysokie, ale ich nagromadzenie sprawiło, że peleton porwał się na strzępy. Już na początku finałowej selekcji, czyli na Montescaglioso (301 m n.p.m., 2,9 km o średnim nachyleniu 8,4 procent) – premii górskiej najniższej, czwartej kategorii - z tyłu zostali klasyczni sprinterzy, w tym ci, którzy dzień wcześniej zajęli całe podium, ze zwycięzcą Holendrem Casperem van Udenem (Picnic PostNL) na czele. Do końca zostało jednak jeszcze kilka niekategoryzowanych podjazdów – one i mocne tempo narzucane przez grupę lidera Lidl-Trek ograniczyły czołową grupę do około 60 najmocniejszych tego dnia zawodników.

W tym gronie był oczywiście posiadacz różowej koszulki, który wygrał dwa wcześniejsze etapy – pierwszy i trzeci – o podobnej charakterystyce. Jednak już na ulicach Matery - jednego z najstarszych zamieszkanych miast na świecie, z wieloma unikatowymi domostwami wydrążonymi w skale - wydawało się, że Pedersen nie odniesie trzeciego zwycięstwa. Powód? Zbyt mocno na czele pracował... jego kolega z drużyny, Mathias Vacek. Lider klasyfikacji młodzieżowej, który na tegorocznym Giro jest w wybornej dyspozycji, zwolnił dopiero wtedy, kiedy oglądając się za siebie, nie zauważył jadącego daleko z tyłu Duńczyka. Wcześniej ponoć nie reagował nawet na wyraźne polecenia swojego dyrektora, które dostawał na słuchawki. 

W samej końcówce niesamowicie silny Czech idealnie rozprowadził jednak swojego lidera, który – choć potwornie zmęczony – znowu jako pierwszy minął linię mety. Pedersen co prawda wygrał w miarę wyraźnie, bo o ćwierć koła, ale wycieńczony walką nie był tego pewien i o kolejnym sukcesie dowiedział się dopiero od kolegów. 

– Bardzo cierpiałem na ostatnim podjeździe, więc to było naprawdę, naprawdę trudne – podkreślał lider. – Zużyłem mnóstwo energii, żeby wrócić na koło Vacka. Potem, na szczęście, miałem jej wystarczająco dużo na ostatni sprint – relacjonował umordowany, ale i szczęśliwy Duńczyk. – To niesamowite po raz kolejny wygrać i to w tej koszulce. To szaleństwo i o wiele więcej, niż kiedykolwiek marzyłem – przyznał. 

Tuż za zwycięzcą przyjechał młody Włoch Edoardo Zambinini (Bahrain-Victorious), który na mecie sprawiał wrażenie zaskoczonego tym, że poszło mu tak dobrze. Miał pomagać swoim liderom, a w końcówce po wykonaniu roboty postanowił zafiniszować i o mało co nie odniósł pierwszego zwycięstwa w karierze. Bardzo ucieszyło go drugie miejsce, podobnie jak trzecie Brytyjczyka Thomasa Pidcocka (Q36,5), na którym większe wrażenie niż wygrana Pedersena wywarła niesamowita moc Vacka.

Lider do 17 sekund zwiększył przewagę nad drugim w klasyfikacji generalnej Primožem Rogličem (Red Bull Bora-hansgrohe). Słoweniec wczoraj sprawdził nogę na ostatnim podjeździe, ale szybko został dogoniony. Trzecie miejsce zajmuje Vacek, jeden ze środowych bohaterów. Nasz jedynak, Rafał Majka (UAE Team Emirates), wciąż jedzie dobrze – wczoraj pracował na swoich liderów i razem z nimi dotarł do mety.

Dzisiaj coś dla klasycznych sprinterów, bo najdłuższy etap imprezy (227 km) z metą w Neapolu w końcówce nie będzie miał większych trudności. We wtorek na podobnym odcinku Pedersen przegrał z trzema Holendrami. Duńczykowi jednak wciąż mało i wczoraj zapowiedział, że razem z drużyną po raz kolejny spróbują wygrać.

Wyniki 5. etapu, Ceglie Messapica - Matera (151 km):

1. Mads Pedersen (Dania/Lidl-Trek) 3:27:31
2. Edoardo Zambanini (Włochy/Bahrain Victorious)
3. Thomas Pidcock (Wielka Brytania/Q36.5)
4. Orluis Aular (Wenezuela/Movistar)
5. Filippo Fiorelli (Włochy/Bardiani CSF)
6. Michael Storer (Australia/Tudor)
... 

45. Rafał Majka (UAE Team Emirates) wszyscy ten sam czas

Klasyfikacja generalna: 

1. Pedersen 11:44.31
2. Primož Roglič (Słowenia/Red Bull Bora-hansgrohe) strata 17 s
3. Mathias Vacek (Czechy/Lidl-Trek) 24
4. Brandon McNulty (USA/UAE Team Emirates) 31
5. Isaac del Toro (Meksyk/UAE Team Emirates), 32 
6. Juan Ayuso (Hiszpania/UAE Team Emirates) 35
 ... 
25. Majka 1.22

(gak)

Francuz zwyciężył w Jaśle

Emmanuel Houcou wygrał pierwszy etap Orlen Wyścigu Narodów, który prowadził z Łańcuta do Jasła (155 km). Najlepszy z Polaków Marek Kapela (Klub Kolarski Tarnovia) zajął 5. miejsce. Houcou najszybciej finiszował z peletonu, wyprzedzając Brytyjczyka Jeda Smithsona oraz Luksemburczyka Mathieu Kockelmanna. 

W wyścigu startują 22 narodowe reprezentacje kolarzy do lat 23 oraz dodatkowo trzy polskie ekipy. Czteroetapowe zawody zakończą się w sobotę w Arłamowie.