W taki efektowny sposób Jehor Macenko (w zielonym stroju) strzelił swojego pierwszego gola dla Śląska. Fot. Adriana Ficek/slaskwroclaw.pl


Ukraiński akcent

Pomocnik Jehor Macenko strzelił swojego pierwszego gola w polskiej ekstraklasie.


ŚLĄSK WROCŁAW

Piłkarz wrocławskiego Śląska Jehor Macenko do tej pory rozegrał 23 mecze w PKO BP Ekstraklasie. Ostatni mecz ligowy z Ruchem Chorzów 22-letni Ukrainiec zapamięta na bardzo długo. Nie tylko ze względu na wstydliwą porażkę z outsiderem tabeli, ale również z powodu pierwszego gola, jakiego zdobył, grając w elicie.

Zespół trenera Jacka Magiery na własnym boisku przegrywał z „Niebieskimi” już 0:3, ale popisał się imponującym finiszem. W 86 minucie wynik skorygował Erik Exposito, a w 2 minucie doliczonego czasu kontaktowego gola głową strzelił właśnie Macenko. Potem (90+4 min) z metra (!) spudłował Patryk Klimala i szansę na punkt diabli wzięli.


Efektowny „szczupak”

Wychowanek Dynama Kijów jest ważnym ogniwem zielono-biało-czerwonych. Początkowo wchodził tylko na „ogony”, ale potem przebił się do podstawowej jedenastki i z reguły nie zawodzi. Ma w rejestrze 23 mecze w ekstraklasie, w podstawowym składzie Śląska wychodził na boisko 16 razy. Na boisku spędził 1350 minut, średnia na jeden mecz wynosi 59 minut. Dołożył swoją cegiełkę do wyniku zespołu z Oporowskiej w rundzie jesiennej, po której wrocławianie przewodzili ligowej stawce.

Do wielu znakomitych interwencji, które niejednokrotnie uchroniły zespół trenera Magiery przed stratą bramki, Ukrainiec w sobotę dołożył pierwsze trafienie. Najlepszy snajper Śląska Erik Exposito zebrał piłkę przed polem karnym rywali i idealnie wrzucił ją na głowę Macenki. Ten wyprzedził obrońcę Ruchu i efektownym „szczupakiem” umieścił piłkę w bramce rywali.

Dostali lekcję sprytu

Piłkarze Śląska bardzo przeżyli ostatnią porażkę. - Nie ma co ukrywać, czułem się fatalnie po tym meczu - przyznał czeski pomocnik, Petr Schwarz: - Nie chcieliśmy, żeby to spotkanie tak wyglądało. Czasem jest jednak tak, że jak bardzo chcesz, to nic nie wychodzi. Przeciwnik miał swoje okazje i wykorzystał je w stu procentach. Bardzo to boli. Nie wiem, czy zgodzę się z tym, że zaczęliśmy grać dopiero od 85 minuty. W pierwszej połowie też były sytuacje, chociażby ta Mateusza Żukowskiego. Potem Ruch zwolnił i my zaczęliśmy to wykorzystywać. Musimy wyczyścić głowy i zacząć myśleć o kolejnym spotkaniu. Do końca rozgrywek zostały cztery mecze. Wiemy, jaka jest liga. Trzeba się przygotować jak najlepiej na mecz z ŁKS-em, bo wciąż jesteśmy w grze o coś konkretnego. Z Ruchem dostaliśmy lekcję sprytu, rywale nie mieli wielu sytuacji, ale gdy się one pojawiały, to strzelali bramki. Mecz pokazał, że z każdą drużyną trzeba być uważnym. Ruch zdobywał już punkty na trudnym terenie, wywiózł punkt z meczu z Rakowem. W tym spotkaniu zrobił to znowu.


Strzelali za późno

Trudno powiedzieć, co się tak naprawdę wydarzyło – rozkładał bezradnie ręce Duńczyk Patrick Olsen. - Ruch miał dwie okazje w pierwszej połowie i udało mu się obie wykorzystać. My też mieliśmy swoje szanse, ale, niestety, nie udało się ich zamienić na bramki. Typowa rzecz dla nas w ostatnich meczach. To trudne spotkanie do skomentowania, ale na pewno nie byliśmy wystarczająco dobrzy. Mieliśmy naprawdę sporo sytuacji, jednak trudno mi powiedzieć, dlaczego je seryjnie marnowaliśmy. Mamy z tym problem. Zaczęliśmy w końcu strzelać gole, ale zdecydowanie za późno. Musimy jednak mieć podniesione głowy i pracować, bo sezon się jeszcze nie skończył.

W najbliższym meczu wyjazdowym z ŁKS-em Łódź trener wrocławian, Jacek Magiera, przy ustalaniu składu nie będzie mógł uwzględnić środkowego obrońcy, Aleksa Petkowa. Niespełna 25-letni Bułgar w meczu z Ruchem Chorzów po raz czwarty w bieżącym sezonie został upomniany żółtą kartką i musi pauzować w jednej kolejce.

Bogdan Nather