Sport

Uderzyć się w pierś!

Nie widzę innego rozwiązania po ostatnim spotkaniu.

I nie chodzi jedynie o Bartka Nowaka i zmarnowaną sytuację. Mowa o całej drużynie. To, co działo się na boisku, to było coś niebywałego i nieakceptowalnego. Graliśmy z miernym rywalem, oczywiście w obecnym sezonie. Cóż z tego, że to wicemistrz Polski, skoro dopiero w tym tygodniu wygrał pierwszy mecz! A my nie potrafiliśmy zdobyć gola. I to w sytuacji, gdy mieliśmy większe posiadanie piłki i kilka naprawdę dobrych sytuacji bramkowych. 

Cóż, trudno. Takie spotkanie to kubeł zimnej wody na głowę. Trzeba wrócić do podstaw i znów ciężko pracować, by dalej osiągać dobre wyniki. Jednak z drugiej strony możemy pochwalić się remisem z wicemistrzem Polski i ograliśmy mistrza. Jak na beniaminka to chyba całkiem dobry wynik, szczególnie że Jagiellonia jest blisko podium. Owszem, była wtedy w dołku, ale jednak udało się z nią wygrać. Teraz przed nami bardzo trudne zadanie. Chyba jedno z trudniejszych w tej rundzie.

Oczywiste jest to, że w Warszawie nie będziemy faworytem. Spójrzmy jednak na ten mecz od drugiej strony. Legia będzie po meczu w europejskich pucharach. Wynik jest na moment pisania nieznany. Pewne jednak jest to, że mieli oni problem z dotarciem do Serbii, a na stadionie będzie gorąco. To dla nas szansa, by w Warszawie zaskoczyć. Nasza kadra ma niezłą jakość. Jeżeli podejdziemy do niedzielnego spotkania w odpowiedni sposób, to wcale nie zdziwię się, jak zainkasujemy chociaż punkt na wyjeździe. 

Takie zdobycze na koniec mogą okazać się cenne. Na razie udało nam się zgromadzić całkiem niezły kapitał. Mamy przewagę nad strefą spadkową i możemy pozwolić sobie na porażkę. Tych jednak nie może być nazbyt wiele. W końcu rywale mogą zawsze się przełamać i zacząć zdobywać punkty. Na razie mamy równy bilans, a pod względem bramek lekką górkę, choć – jak wiadomo – zakłamuje jątriumf nad Puszczą. Fajnie by było, gdybyśmy jeszcze poprawili grę w obronie. Wówczas nie miałbym żadnych obaw dotyczących utrzymania.