Sport

Udane debiuty i powroty

Świetnym widowiskiem uraczyli kibiców w niedzielny wieczór piłkarze Bruk-Betu oraz Rakowa.

Leonardo Rocha i Ivi Lopez cieszą się z wygranej z Niecieczy. Fot. Marta Badowska/Pressfocus.pl

Częstochowianie wygrali przy ogromnym udziale debiutantów oraz graczy powracających po kontuzji. Przegranym również należą się jednak najwyższe słowa uznania. Aż trudno uwierzyć, że Raków przystępował do meczu w Niecieczy, będąc w strefie spadkowej. Po wygranej awansował aż o sześć pozycji i wydaje się, że to dopiero początek marszu w górę drużyny Marka Papszuna.

Futbol na tak

Dobre występy naszych pucharowiczów przekładają się na zainteresowanie ligowym futbolem. Na mecz w Niecieczy wszystkie bilety zostały wyprzedane już tydzień przed spotkaniem. Udane wejście w sezon beniaminka oczywiście było głównym czynnikiem determinującym zainteresowanie miejscowych. Czy Marcin Brosz, który kolejkę wcześniej wygrał przy Roosevelta z Górnikiem (1:0), mógł się obawiać rywalizującego na dwóch frontach Rakowa? - To klub przygotowany do takich celów. Bardziej patrzymy na siebie, aby być jak najlepiej przygotowanym. Nie zmieniamy pomysłu na grę, a jedynie rozwiązania na boisku - mówił przed spotkaniem.

Fochy Jonatana Brunesa oraz kontuzja Patryka Makucha sprawiły, że w końcu w podstawowym składzie szansę otrzymał Leonardo Rocha. Od pierwszych minut zadebiutował również Marko Bulat. - Przystępując do europejskich pucharów byliśmy świadomi gry co trzy dni. Ja to traktuję jako przywilej i nagrodę, po to walczyliśmy o jak najwyższe miejsce w lidze. Musimy to połączyć i jest to całkowicie normalne. Na pewno byłoby łatwiej, gdyby zespół był przygotowany, a tak musimy go przygotowywać w bojach - mówił z kolei przed spotkaniem szkoleniowiec Rakowa.

Gospodarze od pierwszych sekund zamierzali pokazać wicemistrzom Polski, że się ich nie przestraszą - grali wysoko, po stracie momentalnie doskakiwali do rywala. Już w 3 minucie Sergio Guerrero, dla którego był to debiut w barwach Termaliki, dograł świetną piłkę do Jesusa Jimeneza, a ten przy biernej postawie częstochowskiej defensywy z najbliższej odległości pokonał Kacpra Trelowskiego. Częstochowianie mogli być w szoku, ale trzeba przyznać, że zareagowali w najlepszy z możliwych sposobów. Kilka minut później powinni wyrównać po precyzyjnym podaniu Adriano Amorima do Leonardo Rochy. Co się odwlecze, to jednak nie uciecze. W 14 minucie Guerrero zadbał o kolejnego gola w tym meczu, ale tym razem dla Rakowa. Po fatalnym błędzie Hiszpana piłkę przechwycił Rocha, zagrał do Tomasza Pieńki, a ten jak na tacy wyłożył ją Ameyawowi.

Czas powrotów

Raków już do przerwy powinien prowadzić, częstochowianie w pierwszych trzech kwadransach oddali aż dziewięć strzałów, w tym sześć celnych. Dobre okazje zmarnowali Pieńko, Ameyaw oraz Repka. Bruk-Bet odpowiedział choćby poprzeczką Krzysztofa Kubicy po dośrodkowaniu Damiana Hilbrychta. Trzeba przyznać, że rzadko kiedy w naszej ekstraklasie oglądamy aż tak dobre, grane na dużej intensywności pierwsze połowy spotkań. - Gol zawsze cieszy, ale nie jestem zadowolony, bo mogło być ich więcej. Musimy poprawić skuteczność - mówił w przerwie Ameyaw, którego na drugą połowę zmienił Lamine Diaby-Fadiga. Po dłuższym urazie powrócił również Jean Carlos, który zastąpił Tudora. Jeszcze istotniejszym powrotem było wejście w 65 minucie Iviego Lopeza, z którego aż kipiała chęć gry po długiej przerwie.

To była prawdziwa wymiana ciosów. W 68 minucie świetną piłkę Rochy dograł Diaby-Fadiga, ale Portugalczyk dał się przepchnąć Kopaczowi, który bardzo niefortunnie zamiast wybić piłkę dograł ją pod nogi Bulata. Chorwat golem do pustej bramki zwieńczył swój bardzo udany występ. Poza golem popisał się kilkoma niezłymi centrami, ale koledzy (przede wszystkim Rocha) nie potrafili ich wykorzystać. Rocha w Rakowie to ten rodzaj napastnika, który potrzebuje dziesięciu okazji, by jedną wykorzystać. W Niecieczy doczekał się takiego momentu, gdy piłkę na nos dograł mu Ivi. Hiszpan grał jak za najlepszych lat, oprócz asysty sam mógł wpisać się na listę strzelców, jego strzał z rzutu wolnego z największym trudem obronił Miłosz Mleczko.

Termalica nie pozostawała dłużna, na trafienia Rakowa odpowiedziała pięknym golem Igora Strzałka, a w ostatniej minucie doliczonego czasu gry piłkę meczową miał jeszcze Bartosz Kopacz. - Zagraliśmy dobry mecz, ale musimy lepiej bronić przy stałych fragmentach gry. Mamy wielu nowych zawodników i potrzebujemy się jeszcze zgrać. Czas działa na naszą korzyść - podsumował kapitan Rakowa Zoran Arsenić. Takich meczów w ekstraklasie chcielibyśmy oglądać jak najwięcej.

Mariusz Rajek

OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐ ⭐

◼  Bruk-Bet Termalica - Raków Częstochowa 2:3 (1:1)

1:0 – Jimenez, 3 min (asysta Guerrero), 1:1 - Ameyaw, 14 min (asysta Pieńko), 1:2 - Bulat, 68 min (bez asysty), 1:3 - Rocha, 74 min (asysta Lopez), , 2:3 - Strzałek, 81 min (bez asysty)

BRUK-BET: Mleczko 5 - Isik 4, Kopacz 4, Kasperkiewicz 5 (46. Masoero 5) - Hilbrycht 5 (66. Boboc 5), Kubica 6, Ambrosiewicz 5 (86. Jakubik niesklas.), Wolski 5 - Guerrero 5 (56. Kurzawa 6), Fassbender 6 (66. Strzałek 6) - Jimenez 5. Trener Marcin BROSZ. Rezerwowi: Chovan, Biniek, Deisadze, Trubeha, Dombrovski, Putivstev.

RAKÓW: Trelowski 5 - Konstantopoulos 5, Arsenić 5, Svarnas 6 - Tudor 6 (46. Silva 6), Bulat 7, Repka 6 (46. Barath 5), Amorim 5 (84. Otieno niesklas.) - Ameyaw 6 (46. Diaby-Fadiga 7), Pieńko 6 (65. Lopez 7) - Rocha 6. Trener Marek PAPSZUN. Rezerwowi: Zych, Mosór, Plavsić, Struski, Diaz.

Sędziował Szymon Marciniak (Płock) - 7. Asystenci Adam Kupsik (Poznań) i Marek Arys (Szczecin). Czas gry 96 (47+49). Widzów 4595. Żółte kartki: Kubica (80. niesportowe zachowanie), Isik (89. faul) - Bulat (8. faul), Diaby-Fadiga (72. faul), Barath (80. faul), Ivi (89. niesportowe zachowanie).


MÓWIĄ LICZBY
BRUK-BET  RAKÓW
44 posiadanie piłki  56
6  strzały celne  10
2 strzały niecelne  7
6 rzuty rożne  2
1 spalone  0
17  faule  12
2  żółte kartki  4