U boku gwiazd
Po niezwykłym meczu w Kolonii piłkarze z Zabrza przygotowują się już do ligowej konfrontacji ze Stalą Mielec.
GÓRNIK ZABRZE
Górniczy zespół w nietypowy sposób spędza reprezentacyjną przerwę. Kilku zawodników wyjechało na kadry własnych reprezentacji (Janża, Lukoszek, Szala), a reszta wzięła udział w pożegnalnym meczu Lukasa Podolskiego w ostatni czwartek w Kolonii.
Fajne przeżycie
Przypomnimy, że w spotkaniu w Górniku zagrało gościnnie aż 9 mistrzów świata z 2014 roku. Ta drużyna gwiazd plus zawodnicy Górnika ograli miejscowe 1.FC Koeln, ale nie pierwszy zespół, a kombinowaną drużynę, w której występowali starsi zawodnicy, a także ci, którzy zawiesili już buty na kołku.
Mecz przed 50-tysięczną publicznością na Rheine Energie Stadion był sporym wydarzeniem w mieście, gdzie „Poldi” występował przed laty i startował do wielkiej kariery. Grającego na środku obrony Górnika Rafała Janickiego spytaliśmy, jak grało mu się u boku 104-krotnego byłego reprezentanta Niemiec Pera Mertesackera, mając za plecami samego Manuela Neuera.
- Nie wiem, co powiedzieć... Fajne doświadczenie, niezwykła sprawa przede wszystkim dla „Poldiego”. Nie podniecało mnie to jednak i nie robiło wielkiego wrażenia, choć wiadomo, że to piłkarze wielkiej klasy. Byliśmy w Kolonii dla kogoś innego, Lukas był najważniejszy i liczył się najbardziej. Neuer z tyłu? Fajne przeżycie, ale chyba jestem już za stary, żeby się tym w wielki sposób emocjonować. Dobra to była rzecz zagrać razem z takimi zawodnikami i fajnie, że tak to wyglądało. Świetnie, że aż tylu kibiców pojawiło się na stadionie. Atmosfera naprawdę była super – mówi środkowy obrońca „Górników”.
- Rozmawialiśmy po meczu, że u nas w Polsce coś takiego jak w Kolonii to by raczej nie przeszło. Nie wiem, czy to kultura kibicowania czy takie podejście? Zorganizować takie spotkanie i zmobilizować taki tłum, który było już widać przed stadionem, zasługuje na duży szacunek. To potwierdziło, że Lukas Podolski jest graczem światowego formatu – mówi piłkarz zespołu z Zabrza.
Długa przerwa
Teraz doświadczony obrońca myśli już tylko o ligowej potyczce ze Stalą Mielec, która odbędzie się w niedzielę. Z uwagi na sytuację w tabeli i ostatnią porażkę z Zagłębiem Lubin u siebie 0:1, zabrzanie kolejny mecz na swoim stadionie muszą rozstrzygnąć na swoją korzyść.
Tymczasem jeśli chodzi o gry w Zabrzu, to drużyna prowadzona przez Jana Urbana ma problem: przy Roosevelta przegrała w tym sezonie aż trzy z sześciu gier – dwie w lidze i jedną w Pucharze Polski. Oprócz ostatnio Zagłębia Lubin, wcześniej Górnika na jego terenie pokonał beniaminek z Gdańska, a w Pucharze Polski - Radomiak. Teraz z mielczanami ma być inaczej, choć ku przestrodze zabrzan trzeba przypomnieć majowy mecz między tymi drużynami i pechowy remis 1:1, kiedy bramkę w doliczonym czasie strzelił były zawodnik jedenastki z Zabrza Łukasz Wolsztyński. Tamten mecz w dużej mierze zdecydował, że na finiszu sezonu górnicza drużyna przestała się liczyć w walce o puchary.
Sam Janicki też ma coś do udowodnienia. Od meczu 6. kolejki z Cracovią nie pojawia się na boisku, a to już niedługo dwa miesiące. Z „Pasami” zobaczył czerwoną kartkę i musiał przymusowo pauzować. Potem przytrafiła się kontuzja mięśnia i w efekcie kolejna przerwa. Z lubinianami był już na ławce, w Kolonii zagrał od początku. Doświadczony obrońca liczy, że wreszcie wystąpi też w lidze.
Michał Zichlarz