Jakub Budnicki popisał się bramką w meczu z Rabotnickim Skopje. Fot. Łukasz Sobala/Pressfocus.pl  


Tylko o 5. miejsce

GKS Tychy w ostatnim meczu Medulin Cup zagra o... honor.


GKS TYCHY

Wprawdzie kibice wicelidera I ligi nie oczekiwali spektakularnych zwycięstw swojej drużyny podczas chorwackiego zgrupowania, którego integralną częścią był turniej Medulin Cup, jednak faktem, że w ostatnim meczu dzisiaj zagrają dopiero o 5. miejsce i zmierzą się w nim z III-ligowym serbskim zespołem FK Prva Iskra Baricz, można być rozczarowanym.

W swojej grupie tyszanie najpierw przegrali 0:1 z NK Karlovac 1919, a następnie wygrali 2:0 z OFK Mladost Donja Gorica i żeby myśleć o miejscu na podium rozgrywek na boiskach kurortu nad Adriatykiem, musieli pokonać ostatnią przeszkodę – FK Rabotnicki Skopje. Nie dali jednak rady 6. drużynie najwyższej ligi Macedonii Północnej i zremisowali sobotnie starcie 1:1.

Przed tym meczem wiadomo było, że tylko zwycięstwo może dać trójkolorowym awans do strefy medalowej. W 33 minucie Vlatko Stojanowski pokonał jednak Mateusza Kikolskiego i tyszanie schodzili na przerwę przegrywając. Po zmienia stron jedynie Jakub Budnicki zdołał wpisać się na listę strzelców, pakując piłkę do siatki w zamieszaniu po rzucie rożnym. Jednak remis w tym starciu nic GKS-owi Tychy nie dał.

- Nie udało się wygrać tego meczu, ale uważam, że pod względem charakteru dosyć fajnie wyglądaliśmy na boisku – stwierdził w klubowych mediach kapitan zespołu Nemanja Nedić. – Próbowaliśmy wprowadzić w grę te schematy, które ćwiczyliśmy na treningach. Nieźle to w sumie wyglądało. Zabrakło jednak trochę szczęścia. To był zdecydowanie najlepszy nasz przeciwnik w tym turnieju, ale uważam, że nie był od nas lepszy. Gdybyśmy mieli więcej szczęścia wygralibyśmy to spotkanie.

Dodajmy jeszcze, że oprócz roli kapitana zespołu pochodzący z Czarnogóry stoper trójkolorowych kilka razy w trakcie turnieju musiał występować w roli… tłumacza i mediatora. Parę razy, niemal w każdym spotkaniu, dochodziło bowiem do boiskowych przepychanek i Nedić reagował, uspokajał atmosferę oraz wyjaśniał decyzje sędziów, choć tyszanie nie zawsze się z nimi zgadzali. W ostatnim starciu grupowym dwukrotnie domagali się bowiem rzutu karnego, ale gwizdek milczał.

- Dużo było takich sytuacji, których nie powinno być – dodał tyski Czarnogórzec. – Gdy sędziowie podejmowali złe decyzje to wkraczałem do akcji i czasem w nieparlamentarnych słowach mówiłem, że mają sędziować tak jak trzeba. Gwizdać w jedną i drugą stronę tak samo.

Starcie z Macedończykami było przedostatnim spotkaniem tyszan w trakcie chorwackiego turnieju przeplatanego treningami w kurorcie nad Adriatykiem. Dzisiaj o godzinie 11.00 czeka ich jeszcze starcie o 5. miejsce w rozgrywkach i podróż do domu, żeby próbą generalną z Zagłębiem Sosnowiec doszlifować formę przed inauguracją rundy wiosennej.

- Powoli zbliża się pierwszy w tym roku mecz o punkty – powiedział stoper GKS-u Tychy. – Idziemy krok po kroku do przodu. Myślę, że coraz lepiej wyglądamy na boisku i mam nadzieję, że to będzie widać w pierwszych meczach ligowych, w których chcemy sięgnąć po zwycięstwa.

 

FK Rabotnicki Skopje - GKS Tychy 1:1 (1:0)

1:0 – Stojanowski, 75 min, 1:1 – Budnicki, 75 min

TYCHY: Kikolski – Mikita (46. Połap), Budnicki, Nedić, Dijakovic (76. Skibicki), Błachewicz (46. Tecław) – Żytek (46. Mystkowski), Wojtuszek (76. Kurtaran), Szpakowski (46. Radecki), Ertlthaler (81. Pawlusiński) - Śpiączka (76. Stangert). Trener Dariusz BANASIK.


Jerzy Dusik