Sport

Tyle się działo!

Jagiellonia odwróciła losy meczu, a bramek mogło być wiele więcej.

Tomas Silva cieszy się z gola na 1:0. Fot. PAP/Artur Reszko

Mecz w Białymstoku mógł się podobać. Obie drużyny nie szczędziły wysiłków w ofensywie, a to najważniejsze.  Gole mogły paść już w pierwszych dziesięciu minutach, bo na boisku działo się dużo. Gospodarze objęli prowadzenie w 13 min. Świetny rajd lewym skrzydłem przeprowadził Joao Moutinho, płasko zagrał do Tomasa Silvy, a ten z pierwszej piłki lewą nogą zaskoczył Szymona Weiraucha na tyle, że piłka przeszła po jego rękach. Bramkarz mógł mieć do siebie pretensje.

Efektowne akcje i gole

Gdańszczanie odpowiedzieli prawie natychmiast, równie efektowną akcją. Po szybkim ataku piłka przeniosła się z prawej strony na lewą, rozpędzony Conrado zagrał płasko tak, że ukraiński napastnik gości Bohdan Wjunnyk strzelał do pustej bramki. 

Obie drużyny chciały więcej i miały okazje. Dalej dobrze grał Silva. Portugalczyk niemal każdym zagraniem przyśpieszał grę Jagiellonii. W 25 min Miki Villar zagrał na obieg do Silvy, jednak miękkie dośrodkowanie spod linii końcowej zostało przez Bujana Pllanę zdjęte z głowy wbiegającego Jarosława Kubickiego. Z kolei Lechia mogła wyjść na prowadzenie w doliczonym czasie pierwszej połowy:  po zgrabnej akcji Wjunnyka z Camilo Meną, Kolumbijczyk nie dał rady w sytuacji sam na sam ze Sławomirem Abramowiczem

W drugiej połowie okazji na bramki nadal nie brakowało. 10 minut po przerwie świetnie podania wymienili Moutinho z Silvą i piłka idealnie szła na nogę Hansena, ale ten fatalnie się machnął. Zaraz potem była akcja aktywnego Wjunnyka, ale piłkę przy słupku zgarnął Abramowicz.

Cóż za odpowiedź!

„Lechiści" wyszli na prowadzenie po godzinie gry. Po zagraniu Conrado piłkę źle przyjął Anton Carenko, jednak trafiła do jego rodaka, Maksyma Chłania. Ten płaskim strzałem, mimo tłoku, znalazł drogę do siatki. To jego pierwszy uznany gol w polskiej lidze (z Radomiakiem dwóch mu sędzia nie uznał).

Tym razem godna podziwu była odpowiedź Jagiellonii. Podwójna! Najpierw po dośrodkowaniu Moutinho niepilnowany rezerwowy Jesus Imaz dostał piłkę w polu karnym i w czystej sytuacji spokojnie pokonał Weiraucha! Zaraz potem po centrze Moutinho piłka trafiła w rękę Pllany. Ten szybko schował ją za siebie, ale było już za późno. Mateusz Skrzypczak bez problemu wykorzystał „jedenastkę".

Jakby tego było mało, debiutujący w polskiej lidze Słowak Peter Kovacik podciągnął prawym skrzydłem, piłka trafiła do Imaza, ale jego uderzenie z ostrego kąta szczęśliwie obronił Weirauch. Emocje były do końca, ale więcej goli już nie zobaczyliśmy.

Paweł Czado


MÓWIĄ LICZBY
JAGIELLONIA LECHIA
52 posiadanie piłki 48
6 strzały celne 7
10 strzały niecelne 5
6 rzuty rożne 3
13 faule 14
0 spalone 1
2 żółte kartki 2